Rip żałował nieco że nie miał w tej chwili przy sobie psa. Węgiel mu było głównie z powodu koloru sierści, a może tylko z tego powodu. Nie ważne. Zwykle wzbudzał prawidłowy strach u napastników , u ściganych, w zasadzie u wszystkich może z wyjątkiem Ripa. W tej chwili go nie miał i musiał się z tym pogodzić, zresztą skoro cała ich banda nie odstraszyła rzezimieszków z Gnojowiska wątpił aby zrobił to Węgiel. Ot po prostu któryś z obszarpańców zostałby spisany na straty – których nie szło obejść w tym miejscu. Taki los. Ginie ktoś by żyć mógł ktoś.
Rip nie czekał na przyzwolenie , nie było sensu, jedyne co zaplanował z całej tej akcji to to by nie stać na linii garłacza – ani choć w pobliżu dlatego nie rzucił się w większe skupisko ale odizolowaną ofiarę której zdawało się że jest tu łowcą. Może i by była gdyby jakiś mieszczanin pogubił drogę – choć smród Gnojowiska czynił to w zasadzie niemożliwym. Nie , ci tutaj po prostu byli zdesperowani i woleli szybko podreperować sytuacje zdobyczami niż zdychać z głodu . Szybka śmierć jest znacznie lepsza niż wolne konanie.
Rip potrafił się bić miecz i tarczę w zasadzie już miał w ręku , przez Gnojowisko nie przechodzi się inaczej, dwa szybkie ciachnięcia i zastawa tarczą , wiedział że reszta chłopaków też próżnować nie będzie.