Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2021, 21:44   #120
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bharrig powrócił do drużyny. Nietoperz przysiadł na grzbiecie Geriego i zrelacjonował:
- Orkowie byli tutaj i poszli dalej. Zdaje się, że podobny oddział do tego, który należał do szamanki. Kierowali się… Tam - Druid wskazał błoniastym skrzydłem stronę, w którą poszli orkowie. - Okolica pusta, nie ma nic. Pomniki też wydają się czyste. Sądzę, że najbezpieczniej podążyć za Orogiem na ten moment.

Orkowie zapewne byli w stanie zebrać wszystkie niebezpieczeństwa, na jakie mogła się natknąć grupa. Jeśli natkną się na ich trupy, to przynajmniej coś, z czym się starli, będzie osłabione ich atakiem - wnioskował Druid. Po czym zleciał z tygrysa i przysunął się bliżej martwego orka, chcąc ocenić, co mogło go zabić.

Ork był zmiażdżony i połamany… coś mu solidnie przylało, zamieniając jego ciało w sporą miazgę. Żadnego oręża jednak przy sobie nie miał, ktoś zabrał? Zniszczona kolczuga jednak została...

- No, jak nikt nie ma lepszego pomysłu to idźmy śladami orków -stwierdził Kargar z nutą zniecierpliwienia, rozglądając się dookoła jakby bezskutecznie próbował przeniknąć ciemności.
- Masz rację - zgodził się Gabriel. - Przecież nie będziemy tu czekać na ich powrót, a tam, gdzie oni przeszli, my też przejdziemy bezpiecznie.

Paladyn przyglądał się orkowi krótką chwilę
- Wydaje mi się, że on chciał się wycofać. I ten orog go zabił, a towarzysze zabrali broń.

- Nigdy jeszcze nie byłam w takim dziwnym miejscu… - Burknęła Deidre, rozglądając się po okolicy, i podrapała nawet u nasady jednego z rogów na czole, patrząc na jedną z kamiennych pannic - To co, idziemy dalej?
- Ktoś miał fantazję i ciekawe pomysły - stwierdził Gabriel. - Ale podziwianie kamiennych piękności na nic się nam nie przyda - powiedział . - Jeśli nie ma tu żadnych napisów, to nie ma po co tu stać.
- Wyglądają jakby prezentowały fazy księżyca - zamyślił się paladyn - ale absolutnie nie wiem jak to wykorzystać. Może coś się potem rozjaśni.

Towarzystwo ruszyło więc dalej, wymijając wielką statuę maga, za którą - kilkanaście metrów dalej - w kolejnej ścianie, znajdował się jakiś korytarz, prowadzący w nieznane… nieduży korytarz. Może tak na 3 metry szeroki, i nawet nieco mniej wysoki.

A wtedy obie kamienne panny się poruszyły.

Powoli, wśród chrzęstu kamienia, z jakiego były zrobione, opuściły swoje miejsca w filarach, i z zaciśniętymi pięściami skierowały swoje kroki ku śmiałkom!

- Wiejemy do przodu, czy walczymy?! - Krzyknęła Janica.
- Bierzemy nogi za pas! - odparł szybko Gabriel. - W korytarzu się nie zmieszczą! - dodał. Prawdę mówiąc nie był tego pewien, ale w stosunkowo niskim korytarzu kamienne panny z pewnością nie byłyby zbyt mobilne.

- Wiejmy! - krzyknął Bharrig. - Tam, gdzie poszli orkowie!

Nietoperz leciał na poziomie około dwóch, trzech metrów, patrząc na podłogę, którą mieli przebyć wkrótce, szukając pułapek. Oczywiście, czasu nie było zbyt dużo, ale jeśli miał szansę wypatrzeć cokolwiek podczas ucieczki, to wolał dać sobie tą szansę

Endymion biegł z tyłu, dwa kroki za drużyną aby zawsze być na drodze golemów do reszty. Zgadzał się z Gabrielem i resztą. Nie wiadomo jak silne są te statury. Zbyt wiele zależało od magii w ich wnętrzu by móc ocenić gołym okiem. Więc najlepiej było unikać niepotrzebnej walki.

Towarzystwo dobiegło do korytarza, unikając spotkania z kamiennymi pannami, które poruszały się dosyć wolno, jednak nadchodziły… w korytarzu zaś czekał na nich kolejny, dosyć niemiły fakt.

Po pierwsze, w jego głębi, tak około ledwie pięciu kroków do przodu, leżał kolejny martwy, spalony Ork, naszpikowany również strzałami. Na ścianach długiego zaś tak na 20 metrów korytarza, było wiele płaskorzeźb smoczych głów, na różnych wysokościach, na obu ścianach… a do tego, podłoga była wyłożona bardzo dziwnymi, i podejrzanymi płytkami.


No a oprócz tego wszystkiego, te cholerne, kamienne panny się powoli zbliżały…

- Janica! - krzyknął Bharrig. - To wygląda na pułapkę! Ponoć umiesz rozbrajać pułapki? Ile czasu na to?
- Stanowczo za mało! - Odkrzyknęła zielona dziewczyna.

- Pułapka pewnie jest zastawiona na takich, co idą dołem i stąpają po podłodze! - krzyknął Bharrig. - Mogę rzucić zaklęcie, dzięki któremu przejdziemy sufitem! Wystarczy, że wejdziemy w korytarz, posągi są zbyt wysokie, żeby wejść do korytarza!

Po czym Bharrig wykrzyknął parę słów, które bardziej brzmiały jak warknięcia i syczenie. Nietoperz usiadł na grzbiecie tygrysa, a następnie dotknął skrzydłami kolejnych członków drużyny.

Pierwszy na ścianę korytarza rzucił się Geri, który za komendą Bharriga przywarł najpierw do ściany, a potem przysunął się do kamiennego sklepienia i sufitem brnął w głąb. Dziwaczny był to widok.

Gabriel, nie czekając na pozostałych, poszedł w ślady tygrysa - zaczął wspinać się na skos po ścianie, a gdy dotarł do sufitu ruszył w stronę odległego o kilkanaście metrów końca korytarza.

Kargar, widząc co robi Gabriel, po początkowym zmieszaniu podążył za nim.

Amara bez zbędnych komentarzy również ruszyła najpierw po ścianie, a potem po suficie… Deidre zaś marudziła na to wszystko pod nosem, i na ścianie, i na suficie.
- Jeeej, ale mi niedobrze w takiej pozycji, uch… to nie dla mnie… ech… - Jakoś jednak Zaklinaczka powoli pokonywała ów korytarz.

Endymion znów pozostawał w tyle za resztą
- Ruchy, ruchy, ruchy. Jak dobrze pójdzie to odpuszczą albo pułapki ich je rozwalą bądź uszczkną przed walką!
Jak tylko ostatni z towarzyszy znalazł się na ścianie i ork na nią wlazł naśladując pozostałych, aby uniknąć niepotrzebnego błędu.

Kamienne pannice dotarły w końcu do początku korytarza, przyklęknęły na jednym kolanie, po czym wyciągnęły dłonie za śmiałkami… ci byli jednak na szczęście jednak już wystarczająco daleko. Nie weszły za to za nimi, choć były w stanie się zmieścić, choćby idąc na czworaka… czyżby magia, jaka je kontrolowała, wiązała je jedynie do wielkiej hali? Ufff.
- Ha, czymkolwiek są te istoty, nie są zbyt bystre! - Zaśmiał się wojownik, idąc dalej po suficie w stronę korytarza.
 
Kerm jest offline