Klemens żałował trochę, że jego chusta dublowała teraz jako knebel. Gnojowisko śmierdziało i cuchnęło, aż w nosie świdrowało i oczy łzawiły. Mimo tego i niesprzyjającej wycieczkom krajoznawczym okolicy, chłopak podziwiał dzielnicę przez którą przyszło im człapać. No, "podziwiał" to może za dużo powiedziane, ale oczy śmigały wte i wewte. Tutaj jeszcze nie był.
Z kolegami ze szkolnej ławy zwiedził już całkiem sporo, widział też ciemne strony Nuln i co oferowały gościom - Ciemnica łączyła wszak Akademię z Herzogplatz jakże uroczo zwanym Kurwim Dojściem - ale Gnojowisko do tej pory omijał. Nie oferowało niczego, oprócz kosy pod żebrami i szybkiego zejścia z ziemskiego padołu. Klemens korzystał więc z okazji i skrzętnie notował w myślach wrażenia, jakie wywierała nań ta smutna dzielnica. Nie miał w planach prędkiego powrotu.
- Jesteście otoczeni skurwysyny! Brać ich!
Otoczenie było taktycznym manewrem, to trzeba było przyznać ich najnowszym adoratorom. Zgrabnie to sobie wymyślili, ale otwarte afiszowanie się z zamiarem rabunku i ataku było strzałem w stopę. Gdzie tam obdartusom z Gnojowiska do nich! Klemens na spokojnie przyjął pędzącego ku niemu chłopa, eksperymentalnie zwodząc prostą fintą. Szybkość była jego atutem, to i nie czekając świsnął nożem w stronę paluchów trzymających co w tych stronach uchodziło za broń.
_______________________________
38, 87, 94, 9, 74