Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2021, 05:25   #121
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Po pokonaniu korytarza, i ponownemu stanięciu na podłodze, towarzysze znaleźli się w małym pomieszczeniu, które można było nazwać w sumie jako "szersze" skrzyżowanie. I tym razem były już trzy możliwości. Korytarzem do przodu, w lewo, lub w prawo. Z prawej zaś dochodziły słabe dźwięki, jakby… pracującej maszynerii? Ślady (chyba Orków) prowadziły prawą odnogą.

Janika bardzo sprawnie pomknęła po ścianie i suficie, a paru śmiałków w sumie zaczęło się zastanawiać, z jakiej rasy się wywodziła…. Nikt bowiem w sumie jej o to jeszcze nie spytał? Stojąc już w nowym miejscu, zaczęła znowu rozglądać się za pułapkami...

- Idziemy tradycyjnie, po śladach naszych... przewodników...? - zaproponował Gabriel.
- Mi to obojętne… - Mruknęła nieco blado-zielona Deidre, podtrzymując się ściany. Wyglądała, jakby miała zamiar zaraz zwymiotować.
- Ma to najwięcej sensu - rzekł Bharrig, który przycupnął do góry nogami na suficie. - Orkowie przeszli tą drogą i przeżyli - cóż - większość z nich, więc być może mogą mieć jakieś informacje. Nie będą stanowić zagrożenia… Raczej. Dla nas to i tak wszystko jedno, którędy pójdziemy, przecież i tak nie znamy tego miejsca.

- Idźmy za nimi - przytaknął Endymion podchodząc do diablicy.
- Deidre, trzymasz się? - zapytał bez nadmiernego niepokoju.
- Chodzenie do góry nogami nie dla każdego… - Zaklinaczka wysiliła się na uśmiech.
- Dobra, to idziemy - Powiedziała Janika, i ruszyła jako pierwsza korytarzem w kierunku odgłosów maszynerii(?)

Druid poleciał za Janiką, po czym wyprzedził ją i trzymał się przed nią w odległości około sześciu metrów.

- Czy chcesz coś na żołądek? - Gabriel zwrócił się do zaklinaczki. - Jakieś ziółka?
- Jak masz, to chętnie… - Powiedziała Deidre.
Wieszcz sięgnął do swej torby, z której wyciągnął kolejną, mniejszą, a z tej z kolei parę listków.
- W zasadzie trzeba by to zaparzyć - powiedział - ale nie mamy na to czasu. Pożuj to i powinno pomóc. Na jakiś czas.
- Uch… - Skrzywiła się Deidre, i jednak nie wzięła.
-Jak czujesz się słabo to lepiej weź ten lek od Gabriela… to żaden wstyd że od czarów czujesz się dziwnie, mi też kręci się w głowie. A musimy być w dobrej formie bo nie wiadomo jakie zagrożenia tam na nas czyhają.

~

A w tym czasie, z przodu… Druid zauważył w podłodze szczelinę, naprawdę małą szczelinę, biegnącą w poprzek korytarza, od jednej do drugiej ściany, niby nic, ale w sumie akurat ta szczelina była zbyt… prosta.


- Pułapka! - zawołał Bharrig do Janiki niższym niż zazwyczaj głosem.

Nietoperz przyfrunął z powrotem w stronę dziewczyny i usiadł na jej ramieniu.

- Tam - wskazał. - Ta szczelina. Pomyśl i pomedytuj, co to jest i co z tym można zrobić. Bo pewnie coś można? - zapytał Bharrig-nietoperz.
- Hmmm… - Zamyśliła się mała zielona, uważniej oglądając najbliższy teren wokół.
- To ten, Endymionie, masz coś jakby włócznię, albo podobnego, długiego? - Spytała Paladyna.
- Krótki moment - odpowiedział paladyn skupiając się na swojej broni, a ta jakby zafalowała i upłynniła się, powoli formując w trzymetrową włócznię. Zgodnie z życzeniem małej-zielonej.
- Tylko ciężka jest. Pusta w środku, ale to wciąż adamant - ostrzegł podając jej tępym końcem.
Janika wzięła włócznię, i zaczęła powoli nią badać okolicę. Stuk puk po podłodze i nic, po ścianach, znowu po podłodze, i tak powoli, krok po kroczku do szczeliny… i nic. Stuk puk tu i tam, stuk puk. Krok, dwa, trzy. Była już tak gdzieś 3 metry od szczeliny…

Paladyn w pierwszych chwilach planował zostać z tyłu i dać Janice się wykazać. Nie wątpił by znała się na pułapkach lepiej niż on, ale scenariusze rozgrywały się w jego głowie i nie wszystkie zakładały pułapki. W końcu podszedł i stanął kilka kroków za nią. Aby ją ubezpieczać, na wypadek jakiś mackowatych bestii nagle wyskakujących ze szczeliny, czy czegoś takiego.

I nagle zapadła się pod nimi podłoga.



Na całej szerokości korytarza, wśród krótkiego krzyku Janiki, grunt im zniknął pod nogami. Mała zielona poleciała w dół, z Druidem-nietoperzem na niej siedzącym, a Endymion rzucił się… w tył, łapiąc krawędzi zapadniętej, wiszącej w dół podłogi.

Rozległ się brzęk włóczni, lądującej na dnie pułapki.

A po chwili i głośne "ufff" świadków całego zdarzenia, gdy nagle z dziurska wyfrunął nietoperz, mocno machając skrzydłami, trzymający za kołnierz pobladłą zieloną.

- Ummmm… znaleźliśmy kolejnego Orka - Janika wysilając się na uśmieszek, wskazała palcem w dół.
- Tworzycie świetny duet - powiedział Gabriel, nie do końca wierząc w to, co przed chwilą zobaczył.
-Coś kiepsko ci to wykrywanie pułapek idzie dziewczyno…. a tak w ogóle to skąd tu się wzięłaś w tamtej klatce, skąd pochodzisz? - Kargar zmarszczył brwi, spoglądając sceptycznie na uratowną przez nietoperza Janikę. Wyglądało to całkiem zabawnie.
Janika spojrzała najpierw wymownie na Kargara, a potem zerknęła na Endymiona…
- Szukałam rzadkich komponentów, i mnie Orki złapały.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline