|
Endymion marszczył brwi zadziwiony siłą jaką Bharrig miał nawet w formie nietoperza. Spuścił powoli powietrze odsuwając stres i wciągnął się na górę i usiadł, krzyżując nogi metr od dołu. Odczekał aż nietoperek postawi małą-zieloną.
- W porządku, to chyba moja wina. Wybacz Janika. Myślałem, że jak po twoich śladach pójdę to będzie bezpiecznie.
- No, następnym razem będziemy wiedzieli - wysapał Druid. - Teraz, skoro wiemy, gdzie jest pułapka, umiesz ją rozbroić?
- Już jest rozbrojona - Tym razem Janika wyszczerzyła kiełki - Takie pułapki trzeba na nowo uzbroić poprzez mechanizm… mówiąc prościej, "nakręcić" pewnie jakąś korbką. Więc już po wszystkim…
Paladyn zmarszczył brwi.
- To skoro była nakręcona… a na dole jest świeży ork… czy to oznacza, że niedawno ktoś ją nakręcił?
- Hmmm… musi tak być. Więc są tu jacyś gospodarze!? - Janika, już po drugiej stronie rozpadliny, wyciągnęła teatralnie sztylecik.
- Nie jesteśmy tu sami - Wychrypiała grobowym tonem, ale i po chwili zachichotała.
- To jest ważna wiedza… - stwierdził Endymion i… wspiął się “po pajęczemu” na ścianę - zaklęcie wciąż działa. Możemy łatwo przejść. Bharrig. Byłbyś tak uprzejmy i wyłowił moją włócznię z dołu?
- Ano, można - rzekł nietoperz i zanurkował w zapadnię, uważając, żeby nie nadziać się na szpikulce… które były 15 metrów niżej, na dnie. Ale i nie tylko one.
Jeden z Orków również tam leżał…
Nietoperz zlatywał coraz niżej i niżej, zamierzając podnieść włócznię Endymiona. Kolce na samym dole wyglądały na długie i wyjątkowo paskudne, toteż nie zamierzał na nie się nabić. Dłuższym spojrzeniem obdarzył martwego orka, lustrując jego uzbrojenie i przedmioty, choć podejrzewał, że nie miał przy sobie nic ciekawego.
W tym czasie, reszta towarzystwa, również przechodziła znowu po ścianie, "po pająkowemu"... a gdy doszło do Deidre…
- Błeeeech! - I poleciała jej zawartość żołądka w dół. W dziurę.
Nietoperz ledwo w porę odsunął się od strumienia rzygowin, który spadł na martwego orka. Z nadąsanym “Hmf!”, Bharrig wziął włócznię i poleciał w górę.
- Następnym razem spróbuj do rękawa - rzekł Druid z wyrzutem. - Poczekajcie jeszcze, ten martwy na dole ma jeszcze coś przy sobie. Zaraz wracam…
I po chwili wrócił z powrotem z miksturą, którą miał przy sobie martwy ork.
- Przepraszam… - Mruknęła Zaklinaczka, i wyciągnęła w stronę Druida-nietoperza chusteczkę.
- Na szczęście ominęło mnie - nietoperz wyszczerzył kły. - To co, wszyscy gotowi? Idziemy dalej? Deidre, jeśli potrzebujesz jeszcze chwili, to możesz pofolgować, ha! W dziurze wszakże zostało sporo miejsca.
Po czym sfrunął na ramię Janiki… a ta poklepała go paluszkiem po głowie.
- Dzięki za ratunek - Powiedziała.
- Ciekawe, jak orki przeszły na drugą stronę - powiedział Gabriel. - Z pewnością nie potrafią chodzić po ścianach. Przeskoczyły?
- Pewnie tak. 3 metry to nie jest dużo, i to jeszcze z rozbiegu… - Amara wzruszyła ramionami.
- No oroga niekoniecznie bym oskarżał o taką skoczność - uśmiechnął się paladyn przekształcając włócznie w tasak, po czym się zastanowił moment - Janika, wciąż chcesz jakiś drzewiec?
- Jeśli można, to tak - Powiedziała Janika i bez słowa dostała włócznię.
- Coraz mniej mamy tych orków do odnalezienia - wojownik pozwolił sobie na żart by rozładować sytuację.
~
Po kilku dłuższych chwilach, i już bez żadnych niespodzianek, towarzystwo dotarło korytarzem do… wielkiej jaskini. Naprawdę wielgachnej.
Trochę to przypominało jakby kopalnie… albo kuźnie Krasnoludów?? W każdym bądź razie wszystko było ogromne, i pełne jakiejś dziwnej maszynerii, która w miarę cicho buczała i zgrzytała. A na jednym z dziwnych "pomostów" po których trzeba było chyba teraz iść dalej, były ślady świeżej krwi.
- Co to kurcze jest? - Powiedziała głośno Deidre, co chyba każdy sobie w tej chwili pomyślał…
- Albo nasz mag zajmował się nie tylko magią - powiedział Gabriel - albo też zatrudnił niezłej klasy specjalistów od maszyn różnorakich.
- Mi się zaczyna wydawać, że to była przykrywka - paladyn przyjrzał się pomostowi - skąd ta krew? Może tam być jakiś szpikulec wyskakujący z podłogi?
Janika spojrzała krytycznym wzrokiem na podłogę.
- Nie, chyba nie… przykrywka czego? - Mała zielona zerknęła na Endymiona. Zresztą nie tylko ona.
- Czy to orcza krew? - spytał się nieco zaniepokojony całą sytuacją Kargar. Patrzył też w dół, próbując ocenić wysokość na której były te pomosty. W dół było dobre 30 metrów...
- Zapewne - rzekł Bharrig. - Jakoś na grobowiec to nie wygląda...
Paladyn myślał chwilę nad odpowiedzią dla Janiki.
- Nie wiem. Kopalnia? Świątynia? Może rzeczywiście przejście na inne plany? Ktoś zadał sobie bardzo wiele trudu aby to ukryć, a jeszcze więcej aby to wybudować. Barrio pewnie by więcej powiedział o tej architekturze niż moje "jest wielkie".
W tym czasie, Janika sprawdziła miejsce z plamą krwi.
- Nie, tu pułapek nie ma - Powiedziała - A czy krew Orka? Nie wiem, na tym się akurat nie znam - Wzruszyła ramionkami - A na kopalnię, albo świątynię to raczej nie wygląda… to by bardziej były jakieś…"warsztaty", ale znowu rozmiary zdecydowanie za duże?
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 14-10-2021 o 21:45.
|