Seavel, podobnie jak każdy mag, kochał magię, ale wolał spokojne jej tonie, niż burzliwe odmęty, a jej zawirowania nie nastrajały go pozytywnie. No i nie pozwalały na pełne zanurzenie się w otchłaniach snu. Poza tym nie lubił, gdy ktoś mu dmuchał w kark, to, co wyczyniała okoliczna magia, była do tego bardzo podobna.
Nadejście świtu w zasadzie powitał z ulgą, ale nie zamierzał dzielić się z kompanami powodami niezbyt dobrze przespanej nocy. Opowieść o plączącej się w nietypowy sposób magii w niczym by nie pomogła.
- Jak mawiają doświadczeni podróżnicy, przed wyruszeniem w drogę trzeba coś zjeść - poparł Ladyna.
Po śniadaniu spakował swoje rzeczy i zasypał ognisko.
- Możemy iść - powiedział. |