Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2021, 00:10   #15
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
List do Samuela od Stefana Nowickiego (15 lat, urodzony w Piastii, uczeń zawodówki dla mechaników i protetyków, wynalazca z ambicjami) w odpowiedzi dla Samuela:

Hej Samuel,

nie wiem czy można nazwać cokolwiek z moich projektów na protezy za "genialne” . Zobaczyłbyś jakie rzeczy tutaj wyrabiają! Chociaż jeden nauczyciel twierdzi, że obudowa BUCKY’ego jest “intrygująca”. (Wstyd w takim miejscu przyznać, że zmieniłem nazwę na WINTER SOLDIER, bo ma być na takim poziomie, żeby żołnierz Briggs przetrwał z tym zimę - bardzo wytrzymałe na mróz i zniszczenia.) Przy tym trzeba będzie zbalansować jej ciężar, a to nie jest łatwe- wypróbowałem z tuzin stopów. Swoją drogą myślałem, że ludzie mnie wyśmieją, że uczyłem się u kowala- w Central City na żadnego się nie natknąłem. Jednak w Rush Valley mają wzięcie, a nawet wielu protetyków samodzielnie wykuwa większe części. Jest to potrzebne, bo automaile pozostają wyrobami zindywidualizowanymi do potrzeb różnorodnych klientów.

W szkole jest dobrze. Nigdy nie myślałem, że będę ponownie chodził do budy (podstawówka dłużyła mi się wystarczająco), a co dopiero do takiej co ma swoje kredo - “Naprawiamy, to co inni zepsuli”. Na serio, w hali wisi taka tablica nad protezą zrobioną przez pierwszego dyrektora! (Ma jeszcze korbkę). Miałem spore obiekcje, żeby iść do szkoły, bo przecież uczę się u mistrzyni Winry. Po co mają mi wbijać jakieś teoretyki?! Ale nauczyciele są nastawieni, żeby nas nauczyć robić, nie to co Kowal. Ciekawe co by powiedział na to, że trafiłem do paru zajęć dla zaawansowanych? Zwłaszcza z Kowalstwa! I właśnie robić coś co zadziała, a nie pierdółek o kwadraturze koła.
W po za tym wiele dzieciaków jest z rodzin protetyków- ci przychodzą tutaj głównie po papier i koneksje. Podręczniki dla “normalnych” przedmiotów to cienizny. Wielu też się już u kogoś uczy, więc nie jestem nikim wyjątkowym.

W po za tym myślę, że fakt, że mnie obowiązuje grafik, robi dobrze dla zespołu - Paniya średnio się przejmuje zegarkami, a mistrzyni Winry pracuje bardzo ciężko nad projektem. Pan Garfield raczej robi u nas dorywczo, bo ma już i tak swój warsztat. Myślę, że przyłazi głównie ze względu na resztę zespołu. Nieźle się zdziwił jak mnie za pierwszym razem zobaczył, ale twierdzi, że Winrusia doprowadza się czasem do takiego stanu, że dziwniejsze by było jakby dawała radę sobie ugotować posiłki, a co dopiero tak porządne jak te co ja gotuje. Bywa, że mistrzyni kładzie się spać dopiero po tym jak zje ze mną śniadanie. Jeśli sypia po nocach, to pilnuję, żeby miała przy wejściu do warsztatu jakiś posiłek. Po szkole gotuję obiad, ogarniam sprzątanie i przetwory (spirytus też się przydaje w warsztacie). Jeśli mam wolne lub chociaż nie mam kursu jazdy, to wpadam do pana Garfielda lub pana Dominique. Paniya na początku bała się mi go przedstawić, że “jak Stefan wytrzyma JEGO towarzystwo” . Są naprawdę w porządku, chociaż się krzywią na to, że miałbym pić alkohol. Pan Dominique ma naprawdę spoko podejście do życia - "wynieś wnioski że swoich błędów, a z klientów odpowiedzi żeby ich unikać".

W sumie jakby nie oni to bym się nie zapisywał do szkoły. Zwłaszcza jakby mi nie powiedzieli, że w zawodówce najłatwiej zrobię prawo jazdy na motocykl. Myślałem, że kłamią, ale nie! W sekretariacie mi powiedzieli, że samodzielnie można się rejestrować będą na drugim roku lub mając 16 lat. W moim wieku potrzebne są pozwolenia zarówno od opiekuna jak i mistrza (jeśli ktoś takowego już ma)- by uniknąć sytuacji gdy mistrz robi coś za plecami rodziców. "Wychodząc naprzeciw potrzebom rynków i uczniów" - istnieje wiele gmin w których protetyk musi sporo dojeżdżać do rozsianych wiosek - pacjentów, czy po części. Jednemu chłopakowi w mojej klasie jego gmina opłaca szkołę i prawko, żeby mieli w końcu protetyka. W każdym razie mistrzyni nie miała nic przeciwko, a Stryjka nie musiałem przekonywać. Zajął się sprawą bardzo szybko. Bardziej mnie dziwi, że to Tatko podpisał zgodę.

Sam nie wiem co mnie wtedy naszło, ale jak zobaczyłem ten poobijany motor na śmietniku, to stwierdziłem, że muszę go stamtąd zabrać. A jeszcze mniej wiem jakim cudem go stamtąd wytargałem niezauważony przez któryś z gangów hien. Moja późniejsza umowa z “dżemożercami”- jak ich określiłeś - to w sumie spłata za to ich “niedopatrzenie”. Inaczej by mnie zatłukli metalowymi rurami, a dżemu akurat robić nie umieją. ENDEAVOUR ma się coraz lepiej, jak widzisz ma w końcu nawet imię. Jakoś jego istnienie działa na mnie kojąco. Ma w sobie coś budujacego. Najlepsze jest to, że nikt mi nie zabraniał go zatrzymać. Leslie pomogła mi go dotachać do warsztatu, mistrzyni z panem Garfieldem wybadali jakich części brakuje jak i pomagali mi go naprawić. (Pan Garfield zresztą mi doradził, że w szkole najszybciej zrobię prawo jazdy.) Paniya pokazała mi sklepy i pomogła mi z nich zwiać jak robiło się za gorąco przy dyskusjach jakie rzeczy są najlepsze. U pana Dominique'a wykułem brakujące blachy. Nie mogę uwierzyć, że w szkole mnie uczyli jak naprawić silnik. Po części dlatego motocykl dostał imię - ENDEAVOUR- jak wysiłek, wsparcie. W po za tym brzmi mocno, jakby miał się nie dać zbić z drogi. No i ten motocykl wygląda nieco topornie i silnik nadal brzmi basowo jak facet w średnim wieku. Za topornie na GRUBBER’a.

W ogóle w mojej szkole to jakoś się podnosi wiara w ludzkość, czy nauczanie. Stryjek mi opowiadał, że bywają dzikie ludy co pozwalają dzieciom polować tylko załatwiają im mniejszy sprzęt zamiast wrzeszczeć - “Jesteś za mały! Nie przeszkadzaj!”. Postanowiłem sklecić motor to ma działać tak żebym się nie zabił, w tym mieć prawko.
W klasie, to niektóre dzieciaki same noszą protezy, wielu ma kogoś w rodzinie kto przeszedł rehabilitację. Chociaż to nie zawsze starczy jak REHABILITUJESZ kogoś. Każdy potrzebuje innego podejścia. Z jednymi dzieciakami delikatnie, a jednego takiego chłopaka odrywali siłą z rampy, żeby (ZNOWU) nie dostał przepukliny. Powiedział, że boi się żeby jego dziewczyna nie znalazła sobie kogoś innego kiedy on się rehabilituje. A tak, miałem już nawet zajęcia z szpitalu. W sumie nawet nie mieli mi za złe jak jedna dziewczynka chciała, żebym jej przekuł uszy. Mówi się, że zakładanie protezy jest jak wbijanie kolczyków - tylko mnóstwa, większych i w różnych miejscach. Jak myślę o swoim ćwieku to mnie zmroziło krew, że u Staśka było 100 razy gorzej.

Pisałeś, że czujesz się jak staruch w swojej grupie nauczania. Pocieszy Cię, że ja też się czuję w szkole nie na miejscu? Nawet jak minęło tyle czasu. Tak wiem, jestem stary malutki. Paniya się ze mnie nabija, że jakby nie spotkała się z moim Tatkiem, to by wierzyła, że jestem jakimś zaginionym synem pana Dominique lub że przenieśli alchemicznie duszę starca w młode ciało. Ale nie o to chodzi. Myślę, że nawet mógłbym się z niektórymi zaprzyjaźnić. Nie uważam też, że przeszedłem coś gorszego niż te dzieciaki w mojej klasie z protezami, czy Ishvarczycy. Niektórzy mają naprawdę przykre historie. Jakkolwiek szczegóły ze swojej biografii im odpuszczam, to nieraz mnie klepią “JA też”. Jednej dziewczynie urwało rękę po tym jak trafiła na niewypał na kartoflisku. I ma na tyle w dupie bliznę na twarzy, że nosi włosy krótko, a na poparzeniu zrobiła sobie tatuaż (jakiś ptak). Wolałbym nie rozdrapywać ci ran, czy pisać oczywistość jak to Isharskie dzieciaki przeżyły piekło chociaż były kilkulatkami, ale też mają takie historie, że ciężko uwierzyć jak doszło do wojny. Większość z mojej klasy zawdzięcza życie żołnierzom Amestris. Jedną wywieźli w wozie ze zwłokami (i jeszcze parę innych dzieci). Jakaś szeregowiec skłamała, że nikogo nie ma w budynku, żeby dać czas do ucieczki. Jest jeden chłopak, którego ocaliło, że inni żołnierze myśleli, że wynoszący go żołnierz zamierza sobie pogwałcić jego siostrę przed egzekucją. (Odpuszczę sobie oczywisty komentarz, ale w tej historii nie zgwałcono nikogo. Oby żołnierz nie siedział.) Pradziadek twierdził, że ludzie z reguły chcą dobrze. To przykre jak bardzo nieraz to się im utrudnia. A co myśleć o tym, że ocalenie czyjegoś życia zależy od kaprysu?

A ja? Będąc w szkole mam wrażenie, że jakbym przeskoczył w opowieści na jej koniec, a wyrwano mi tę część POMIĘDZY. W jednej bajce -zresztą od Pradziadka- było na pewno w Honziku, że Janka wpadła w łapy potwora, a potem Honzik nagle się obudził z wszystkimi częściami. Świeci słońce, wszyscy go kochają i podziwiają jakby nigdy jego ojciec nie sprzedał części pierworodnego diabłom. A jednak Honzik choć ma powody, żeby czuć się dogłębnie szczęśliwy, to czuje, że jest coś nie tak. W momencie kiedy zapomina coraz bardziej, co jest nie tak, to przypomina sobie, że nie ma Janki. I że to nie koniec. Nadal nie odzyskał wszystkich części swojego ciała. Jego podróż trwa. I ja się tak czuję- “to nie jest koniec” dyszy mi w kark. Codziennie się zastanawiam kiedy mnie wezwą? Po miesiącach przestałem śnić sny w których spadam z wysoka, a wypatruje znaku, że pora ruszać. Śmieszne co? Nie odpowiada mi perspektywa, żeby coś takiego miało mi dyszeć w kark przez resztę życia. Ja NIE CHCĘ SIĘ BAĆ. Zwłaszcza bać się nadejścia niewiadomoczego i niewiadomo jak długo. Jakkolwiek moja podróż wielokrotnie ssała, muszę doprowadzić ją do końca. I doprowadzić, żeby miała szczęśliwe zakończenie. Zgodnie z Prawem Opowieści nie mogę z nim po prostu przeskoczyć. Nie chcę i nie potrafię.

Twój druh
, S

P. S. Próbowałem gadać z Leslie co ją gnębi, ale ilekroć na mnie spojrzy to stwierdza, że to nic, a ja mam większe kłopoty. Parę tygodni jej nie widziałem, więc mam nadzieję, że teraz wyglądam na tyle lepiej, żeby przestała nabierać wody w usta.

P. P. S. Nie chcę przynudzać, ale pamiętaj, żeby przypomnieć ludziom z baru, żeby czasem dokarmiali Norę. Kobieta w końca popadła w szał twórczy chociaż pisze w końcu coś normalnego. Kawałek co mi przysłała bardzo mi się podobał - ten asystent ma pazura. Przesłać Ci do czytania?

P. P. S. Wczoraj zdałem na prawko! Endeavour przeszedł wszystkie kontrole na działanie z miesiąc temu, ale nadal brzmi jak facet w średnim wieku.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 16-10-2021 o 11:20.
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem