Otrzymawszy list polecający do poczmistrza Rudolf przez chwilę zastanawiał się, co teraz z nim począć. Mógł wybrać się tam sam, albo w towarzystwie khazadów i/lub tajemniczej panny Roz. Wszyscy oni byli zainteresowani wizytą na poczcie. Postanowił zacząć od krasnoludów, których zapewne łatwiej będzie znaleźć. Postanowił posłać po nich Carlo, tileańskiego sierotę, którego przygarnął 2 lata temu w Kreutzhofen.
Chłopiec okazał się dość pomocny, gdyż nie miał właściwe podejście do świata. Pomagał w wielu przedsięwzięciach przechylić szalę na stronę kupca, działając w cieniu. Carlo natomiast postrzegał przedsiębiorczego - ówczas jeszcze - bednarza, jako człowieka zdecydowanego i zwracał się do niego tytułem
don Rudolfo.
Niestety, westchnął Kaufmann, gdy chłopak trafił wraz z nim do Nuln i podrósł, zbyt często zaczął się zadawać z prostymi rzezimieszkami powiązanymi z Huydermannami. Kolorowe życie było dla niego bardziej interesujące, niż staranne planowanie i działanie z tyłu, jakie proponował mu Rudolf. Do tego wyrósł na atrakcyjnego młodzieńca i sporo czasu poświęcał płci pięknej.
Tak czy inaczej, nadal pracował bezpośrednio dla Rudolfa. Wezwał go więc i wydał instrukcję wyszukania panów Galvinsona oraz Thorvaldssona, poczynając od miejsc skupiających na codzień khazadów. Przykazał Tileańczykowi, aby zaprosił ich do domu kupca z informacją, iż otrzymał list polecający do poczmistrza. Dla panny Roz przygotował natomiast swój bilet wizytowy, na którym skreślił odręcznie krótką informację. Przykazał młodzieńcowi, aby w drugiej kolejności udał się do dworu Liebwitzów i ustalił adres nowej „znajomej" kupca. Oraz, rzecz oczywista, doręczył jej bilecik.
Wyprawiwszy posłańca zamyślił się, po czym dopisał na tabliczce jeszcze słowo „archiwum". Informacja o tym, że archiwum Halstada nadal istnieje, była cenna, nawet bardzo. Pytanie, co należało z tą wiedzą zrobić, komu i za co ją sprzedać. Bo nie za gotówkę. Trzeba będzie poszukać okazji i kupca, a tymczasem najlepiej byłoby dowiedzieć się więcej - gdzie ono jest i co się w nim znajduje. Przy odpowiedniej rozmowie z Hieronimusem, było to do osiągnięcia. Co za okazja, Kaufmann aż zatarł ręce z radości.
Następnie usiadł do mniej oficjalnej części korespondencji z Kreutzhofen, gdzie były zawarte kupieckie obliczenia.