|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2021, 18:38 | #41 |
Reputacja: 1 |
|
04-10-2021, 21:27 | #42 |
Reputacja: 1 | Przynęta okazała się wyborna i rybka, czy raczej eks-sekretarz chwycił haczyk. Wyglądało na to, że będą mogli przejrzeć dokumenty o różnym stopniu poufności, co mogło pomóc w ich sprawie. A jeśli przy tym popsują nieco szyki szczuroczłekom, jeśli gdzieś te pokraki knują w okolicy, to i zaraz nastrój się poprawi. Detlef zdecydowanie wolał takiego wroga, o którym było wiadomo, że nim jest - jak grobi czy inne stwory. W człeczych intrygach problemem natomiast było to, że do samego końca nie było wiadomo kogo bić i za co. A szef wywiadu z pewnością nie pochwali, jeśli będą bić kogo popadnie. Nie mieli wielu wątków, ale te mogły naprowadzić ich na interesujący ich trop. Musieli cierpliwie podążać za nakreślonym planem i zobaczyć, co uda im się z tego poskładać w całość. Dość szybko pogodził się przy tym ze współpracą z kupcem a także guwernantką, czy kim tam w rzeczywistości ta dwójka była. Skoro mieli zaufanie szefa wywiadu, to Detlefowi pozostawało wierzyć, że ten potrafi dobrać sobie odpowiednie towarzystwo. Zresztą mogli okazać się przydatni tam, gdzie krasnoludom z różnych powodów mogło nie udać się dotrzeć. Galeb wspominał o spotkaniu z Mistrzem Run, na jutro mieli zaplanowane spotkanie w banku oraz ze Starszym. Mogli też próbować rozmówić się z Poczmistrzem w sprawie korespondencji z karakiem - przypomniał sobie.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
07-10-2021, 10:31 | #43 |
Reputacja: 1 | Rudolf zaczął planować dzień. Przy pomocy drewnianej tabliczki i węgielka robił sobie tymczasowe notatki. To pomagało mu myśleć. Grumvaldsson zanotował i postawił przy tym nazwisku duży znak zapytania. To nazwisko padło kilka razy i mimo, że prosił o jego wyjaśnienie, odpowiedzi się nie doczekał. Następnie zapisał zatrute beczki. Nie wiązał wielkich nadziei z tym tropem, ale postanowił spróbować czegoś się dowiedzieć. Najpierw, trzeba znaleźć kogoś, kto cokolwiek wie na ten temat. Prościej by było u strażników, ale nie miał tam koneksji. Pozostają więc ludzie ukryci w cieniu... Może w gildii będą coś mogli mu pomóc? Zapyta Flicka. Alfons dopisał, a zaraz potem Mock. Westchnął. Trzeba będzie skontaktować się z łączniczką i zapytać czy wie cośkolwiek na któryś z powyższych tematów. A do czasu, gdy dostarczą mu list polecający do poczmistrza Heinricha (o który to list prosił Manfreda), zajmie się swoimi kupieckimi sprawami. Zastanawiał się, co jeszcze zaplanować sobie na dziś? Ostatnio edytowane przez Gladin : 10-10-2021 o 18:52. |
09-10-2021, 00:41 | #44 |
Reputacja: 1 | Śledztwo Ostatnich - Dzień Pierwszy - Poranek
|
10-10-2021, 19:05 | #45 | ||
Reputacja: 1 | Gustaw przejrzał dostarczone mu dokumenty. Zawierały opis osób, zatrudnionych w archiwum. Nie zaprzątał sobie tym zbyt długo głowy, niech zajmą się tym inni. Cytat:
Cytat:
Ostatnio edytowane przez Gladin : 19-11-2021 o 18:45. | ||
17-10-2021, 09:38 | #46 |
Reputacja: 1 | Otrzymawszy list polecający do poczmistrza Rudolf przez chwilę zastanawiał się, co teraz z nim począć. Mógł wybrać się tam sam, albo w towarzystwie khazadów i/lub tajemniczej panny Roz. Wszyscy oni byli zainteresowani wizytą na poczcie. Postanowił zacząć od krasnoludów, których zapewne łatwiej będzie znaleźć. Postanowił posłać po nich Carlo, tileańskiego sierotę, którego przygarnął 2 lata temu w Kreutzhofen. Chłopiec okazał się dość pomocny, gdyż nie miał właściwe podejście do świata. Pomagał w wielu przedsięwzięciach przechylić szalę na stronę kupca, działając w cieniu. Carlo natomiast postrzegał przedsiębiorczego - ówczas jeszcze - bednarza, jako człowieka zdecydowanego i zwracał się do niego tytułem don Rudolfo. Niestety, westchnął Kaufmann, gdy chłopak trafił wraz z nim do Nuln i podrósł, zbyt często zaczął się zadawać z prostymi rzezimieszkami powiązanymi z Huydermannami. Kolorowe życie było dla niego bardziej interesujące, niż staranne planowanie i działanie z tyłu, jakie proponował mu Rudolf. Do tego wyrósł na atrakcyjnego młodzieńca i sporo czasu poświęcał płci pięknej. Tak czy inaczej, nadal pracował bezpośrednio dla Rudolfa. Wezwał go więc i wydał instrukcję wyszukania panów Galvinsona oraz Thorvaldssona, poczynając od miejsc skupiających na codzień khazadów. Przykazał Tileańczykowi, aby zaprosił ich do domu kupca z informacją, iż otrzymał list polecający do poczmistrza. Dla panny Roz przygotował natomiast swój bilet wizytowy, na którym skreślił odręcznie krótką informację. Przykazał młodzieńcowi, aby w drugiej kolejności udał się do dworu Liebwitzów i ustalił adres nowej „znajomej" kupca. Oraz, rzecz oczywista, doręczył jej bilecik. Wyprawiwszy posłańca zamyślił się, po czym dopisał na tabliczce jeszcze słowo „archiwum". Informacja o tym, że archiwum Halstada nadal istnieje, była cenna, nawet bardzo. Pytanie, co należało z tą wiedzą zrobić, komu i za co ją sprzedać. Bo nie za gotówkę. Trzeba będzie poszukać okazji i kupca, a tymczasem najlepiej byłoby dowiedzieć się więcej - gdzie ono jest i co się w nim znajduje. Przy odpowiedniej rozmowie z Hieronimusem, było to do osiągnięcia. Co za okazja, Kaufmann aż zatarł ręce z radości. Następnie usiadł do mniej oficjalnej części korespondencji z Kreutzhofen, gdzie były zawarte kupieckie obliczenia. Ostatnio edytowane przez Gladin : 17-10-2021 o 09:55. |
18-10-2021, 18:00 | #47 |
Reputacja: 1 |
|
18-10-2021, 21:02 | #48 | |
Reputacja: 1 | Pracę nad księgami kupieckimi przerwało mu przybycie von Essinga, który dostarczył mu dane na temat pracowników archiwum. Rudolf przyjął gościa stosownie, aby szlachcic nie poczuł się urażony i starając dowiedzieć o nim czegoś więcej. Wizyta nie trwała jednak zbyt długo i wkrótce kupiec mógł usiąść znowu za biurkiem. Carlo powrócił z informacją, że z zadania się wywiązał, po czym gdzieś zniknął. Kaufmann zajrzał do środka dostarczonego mu opracowania. Cytat:
Bardzo zadowolony był z balii. Udało mu się wejść na rynek z ekskluzywnymi modelami. Wykonane z drewna drzew owocowych, wykończone pszczelim woskiem. Klepki zdobione, wystające ponad rant. Ale nie to było kluczem do sukcesu. Zatrudnił do sprzedaży dwie z najpiękniejszych kobiet w Kreutzhofen: Britt Stoltenberg oraz Petrę Drall. Uśmiechnął się. Wiedza o romansie Britt pomogła przekonać ją do współpracy. Przy tym płacił jej dobrze. A miała dziewczyna talent do tego. Liczni kupcy i kapitanowie cumujący w miasteczku dawali się skusić na tego typu, wcale nie tanią, balię. Co najlepsze, słowo poszło w świat i zaczynali się pojawiać nowi kupcy, z polecenia. Britt nie bała się przekuć swojego kobiecego uroku na wyniki sprzedażowe, co dla obojga z nich było bardzo korzystne. Co do Petry natomiast. Rudolf postukał palcami po blacie. Westchnął. Młody Badderhof uratował mu życie wtedy w tej zasadzce, samemu ginąc. Gdyby nie on, Rudolf nie przetrzymałby kolejnego ciosu. Opiekując się jego kobietą, mógł się chociaż w tej sposób odwdzięczyć. A Drallównie pomoc była potrzebna, aby nie skończyć jako żona Gregora. Zabrał ją więc ze sobą do Nuln, razem z jej matką i dał mieszkanie i pracę. Petra mimo swych wdzięków była zbyt skromna, by prowadzić sprzedaż w stylu Britt. Poza tym śmierć jej narzeczonego przybiła ją jeszcze bardziej, niż zrobiła to sama choroba matki. Rudolf obawiał się trochę o wyniki sprzedażowe, ale niepotrzebnie. W Nuln nie brakowało bowiem kobiet wręcz rozwiązłych, a epatowanie wdziękami w ich wydaniu zawstydziło by nawet Stoltenbergównę. Tymczasem pięknych, ponętnych, tajemniczych, cichych i ze skrytym smutkiem kobiet nie spotykano na codzień. Właśnie to połączenie piękna, tajemniczości i smutku wyróżniło go na rynku rozwiązłego miasta. Właśnie dlatego sprzedaż się udawała. Kaufmann miał szczęście. Gdyby próbował przenieść tutaj wzorzec sprzedaży z Kreutzhofen, poniósłby porażkę. Miał więc powody do zadowolenia. | |
19-10-2021, 09:39 | #49 |
Reputacja: 1 | Detlef niemal w zupełnym milczeniu towarzyszył Galebowi w realizacji ustalonych wcześniej zadań. Po jego bardziej niż zwykle zachmurzonym obliczu widać było, że niezbyt jest zadowolony z konieczności roztrząsania tajemniczych wątków i szukania śladów dworskiej intrygi. Brodacz nie uważał się za durnia, ale pewniej czuł się w sytuacji, kiedy było wiadomo kto swój, a kto wróg. Tutaj mieli mnóstwo informacji, ale w praktyce nie wiedzieli niemal nic - a każdy błąd w postaci oskarżenia nie tej osoby co trzeba mógł spowodować poważne konsekwencje dyplomatyczne między dawi i umgi. Ba! Mogło tak stać się nawet, gdyby trafili na winnego - ujawnienie spisku na najwyższych szczeblach władzy z pewnością wstrząsnąłby i jeszcze bardziej osłabił mocno dotkniętą przez Burzę Chaosu i rejzę Granicznych prowincję. Postanowił skupić się na tym, co było mu bliższe - przygotowaniu do sprawdzenia tych tropów, które już mieli. W rozmowie Galvinsona ze Starszym nie przeszkadzał - ograniczając się do odpowiadzi na pytania lub potwierdzając słowa towarzysza skinieniem lub wymownym pomrukiem. Dzień dopiero się rozpoczął, dlatego mogli przejść do kolejnego punktu, jakim była wizyta w kancelarii, przez którą powinna przechodzić cała korespondencja do lub od elektorki. Umyślny podesłany przez Herr Kaufmanna przyniósł informację, że kupiec otrzymał list polecający do poczmistrza. Kiedy już się spotkają dobrze będzie potwierdzić wspomniane wcześniej przez Detlefa miejsce spotkań - gospodę przy jednej z głównych arterii miasta znajdującą się w podobnej odległości między krasnoludzką diasporą a domem Kaufmanna, o nieco wyższym standardzie zapewniającym brak lokalnych mętów, a przy tym nie drenującą sakiewek zbyt mocno (choć na gust Detlefa i tak było drogo). "Czarna Owca", jak mu powiedziano, miała zacną kuchnię i przednie trunki, więc nie powinni narzekać na kolacje w tym miejscu. Natomiast okazja do wymiany informacji przy pozornie niezobowiązującej rozmowie współbiesiadników mogła być nieoceniona. Detlef pomyślał również, że przydałby się jeszcze inny pretekst do spotykania z kupcem - jak chociażby negocjacje handlowe w imieniu browaru, którego piwo jeszcze nie tak dawno transportowali. Wszyscy wiedzą, że z krasnoludami interesy nie są łatwe, to i spotykać się trzeba często, negocjować i uzgadniać - niejednokrotnie w zakrytej loży z dala od oczu handlowej konkurencji. Jeśli Frau Bauer będzie udawać służącą, guwernantkę, czy inną pomoc kupca, to w opinii brodacza pretekst do wspólnych spotkań będzie doskonały. Pomysłem zamierzał podzielić się przy najbliższym spotkaniu z pozostałymi. W drodze do kupca planowali odwiedzić sprzedawcę trutek na gryzonie. Detlef zainteresowany był taką z dużą zawartością żelaza - podobno była diablo skuteczna, gdy podać bezpośrednio do gardła lub w miękisz. Musiałaby przy tym być dość krótka,by zmieściła się w pochwie ukrytej na plecach pod płaszczem. Pełna skórznia i zbroja kolcza musiały wystarczyć zamiast płyty, na głowie otwarty hełm, dłonie chronione rękawicami, a na przedramionach stalowe karwasze zamiast tarczy. Może i Nuln nie było polem bitwy, ale wcale nie było powiedziane, że będą tutaj całkowicie bezpieczni. Zważywszy na niepokojne na tle etnicznym Detlef wolał być przygotowany na najgorsze.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
20-10-2021, 17:42 | #50 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |