Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2021, 09:00   #315
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon był już gotów do pościgu. Przygotowywał się do tego żeby podbić siłę i po prostu zmieść w pędzie napastników.
Kiedy nagle kobieta kazała im się rozejść i dostał swobodne przejście.
Padło słowo Arwyn.
Prychnął. Może nareszcie do Azjatki dotarło z kim rozmawiała.
No i w ogóle co to za zagranie było? Daria poczuła się urażona i kazała go potraktować jak pierwszego lepszego kundla z brzegu? Czy może chodziło o coś innego?
Spoon pozostał czujny nie do końca pewien całej sytuacji. Ran też nie zagoił postanawiając oszczędzać krew.
Minął oprychów bez słowa posyłając im spojrzenie z serii „żyjecie śmiecie tylko dlatego, że „ja” tak chce”. Sprawdzając jednocześnie czy wyczuwa od nich magię.
W końcu poszedł w stronę wampirzycy.
-Tak szukam Arwyn. Jej i Brusilli. Znamy się całkiem dobrze.

W magazynie atmosfera przypominała horrory klasy B. Idąc mijali wiszące na hakach półtusze wieprzowe. Kolejne pomieszczenia były oddzielone od siebie wiszącymi kurtynami z tworzywa. Temperatura była wyraźnie niższa niż temperatura na zewnątrz. Azjatka zatrzymywała się co jakiś czas upewniając, że Heroldzi widzą do którego przejscia się kierowała. Nie odezwała się słowem. Pomieszczenia były istnym labiryntem, w którym na przemian panował mrok, to znów świeciły ostre i zimne światła jarzeniówek.
Dłuższa obserwacja kobiety pozwoliła na odnotowanie faktu, że ugryzienie w ramię wyraźnie sprawiało jej kłopot. Co jakiś czas przykładała do niego prawą dłoń. I choć krew nie wypływała z rany, to wampirzyca sprawiała wrażenie jakby chciała zatamować jej upływ.
Na pewno doskwierał jej też głód.
Po chwili przeszli przez pomieszczenie, w którym wszystkie kawałki mięsa poruszały się z wielkiej maszyny, lądowały na poliestrowych tackach, a wielki stempel naciskał je i zawija w folię. Sunęły dalej po pasie transmisyjnym, gdzie kolejny automat przerzuca je do kartonów.
W końcu dotarli do biura. W pomieszczeniu znajdowało się biurko z telefonem i faksem. Biurko było stalowe. Obok telefonu stał komputer z monitorem przypominającym kineskopowe telewizory. Za biurkiem stało krzesło. Jedyne miejsce do siedzenia w pomieszczeniu.
Azjatka zdjęła pochwę miecza i oparła ja o biurko. Usiadła. Odchyliła się w krześle i założyła nogę na nogę.
- Nazywam się Chun Hei. Czego chcecie od Arwyn?

Spoon kiedy tylko znalazł Cath. Zapytał czy wszystko w porządku. Dopiero jak się upewnił, że wszystko jest ok ruszył za Wampirzycą.
W końcu przeszli do “właściwej” rozmowy. Prychnął poirytowany.
-Ty serio pytasz? Z jakieś 60 lat przeleżałem w grobie, ale Londyn nie mógł się aż tak zmienić do cholery, żeby nikt o mnie nie pamiętał. No i co to za powitanie było? To twoja inwencja twórcza czy Dari była? – Pokręcił głową. Potarł nerwowo włosy.
-Dobra. Zacznę jeszcze raz. Jestem Whiliam Spoon. Stary znajomy Arwyn. Szukam Brusilli. Wiem, że jest przy niej. Chcę ją zobaczyć. Je obie.

- Spoon - powiedziała powoli to słowo, jakby chciała się go nauczyć. Znaleźć inne znaczenie.
- Daria uprzedzała, że łatwo puszczają ci nerwy.

-Mi łatwo puszczają nerwy? – warknął.
-To ona gotowa jest każdemu typowi z ulicy mówić gdzie znajduje się Brusilla w zamian za „drobne przysługi”. I tak to mnie niepokoi. Dlatego „uprzejmie” podzieliłem się z nią moim obawami. No… i może… MOŻE… mnie trochę poniosło kiedy zorientowałem się, że gadam z myszą. – potarł szyję. Starając się opanować. W końcu podjął ponownie.
-Dobra. Do rzeczy. Gdzie jest Brusilla? I gdzie jest Arwyn?

- Arwyn wyjaśni ci co z Brusillą. Jeżeli dojdzie do spotkania - Azjatka mówiła spokojnie i zupełnie bez emocji. Kontrast między nią a Spoonem był przytłaczający.
- Najpierw bardzo dokładnie i bardzo powoli wyjaśnicie mi, czego od niej chcecie w czasie gdy królowa ogłasza na nią krwawe łowy, a banda komandosów przebrana za gliniarzy wbija na nasze podwórko i robi sobie przedsmak “Blade- wieczny łowca” na ostatnim piętrze najwyższego wieżowca w mieście.

Spoon poczuł ukłucie niepokoju. Niepokoju który odczuwał już od dawna, ale nie przyjmował go do wiadomości. Zaczął nerwowo krążyć.
-Wiedziałem… Coś jest nie tak z Brusillą. Cały czas jest coś kurwa nie tak. – wbił wzrok w wampirzycę.
-Dobra. Jestem cholerną oazą spokoju. Normalnie słoneczną oazą w najgłębszej dupie na pustyni. Wcieleniem jebanej harmonii. – zacisnął zęby. Teraz bardziej wampirze niż ludzkie.
Bał się o Brusille jak chyba nigdy w życiu, ale postanowił że co by nie było tej rozmowy nie zawali. Za wiele od niej zależało. Ponownie potarł włosy starając się przywołać spokój.
-Dobra. Od początku. Musimy porozmawiać z Arwyn, żeby wspólnie dowiedzieć się co się dzieje w mieście. Ci… Komandosi zaatakowali również nas od razu po przebudzeniu. Czyli… kilka dni temu. Nie wiem kim są. Wiem że zarobiłem tą ich cholerną strzykawką prosto w pierś zanim typowi skręciłem kark. Na szczęście zdążyliśmy uciec i to jakoś puściło. W każdym razie razem może do czegoś dojdziemy. Markus, szeryf mówił mi, że są plotki że są z kręgu Mitry. Ale ja byłem w kręgu, Arwyn i Brusilla też. Więc to nie ma sensu. Poza tym jestem do cholery Bruhja! Powinniśmy się wszyscy trzymać razem zwłaszcza teraz gdy są te cholerne krwawe łowy.– Zmrużył oczy.
-Zaraz… Kim jest Blade?

Chun szeroko się uśmiechnęła.
- Blade to taki tam projekt. Jak Buffy. Przemycenie wampirów do popkultury. Oswojenie mass w razie gdyby maskarada padła. Ale… no jeszcze kilka dekad zanim to zadziała. A ty gryzak coś za jedna i jaki masz interes? - Teraz mierzyła Cath, która chusteczką zdążyła już otrzeć twarz ze krwi.

- Lady Catherine Montague - dygnęła bardziej z przyzwyczajenia, niż z rzeczywistej chęci - przed zaśnięciem filantropka i mecenas sztuki aktualnie niewiasta próbująca ułożyć sobie życie w tym nowym wspaniałym świecie - uśmiechnęła się ironicznie siadając na biurku. Cały czas bacznie przyglądała się Azjatce. Jeżeli ta planowała negocjować z nimi z pozycji siły to nie zamierzała jej tego ułatwiać . - Ale to nie czas aby rozmawiać o nas kiedy widzę wyraźnie, że masz do nas jakiś interes. Zamieniam się w słuch.

- Nie jesteście jednymi z tych, którzy planują napaść na Arwyn i mieć nadzieję, że przeżyją i skosztują krwi starego wampira? - Chun mierzyła z uwagą blondynkę.

- Czy ja wyglądam na kogoś kto chce zadzierać z tak starym wampirem? jeszcze z Brujah?- zamrugała powiekami - nie jestem szalona. Mamy sprawę do Arywny związaną z naszym życiem z czasów przed zaśnięciem, ale to co mamy do powiedzenia dotyczy wyłącznie sprawy kultu Mitry, a wybacz moja droga z tego co pamiętam ty do niego nie należysz. - Zablefowała.

- Kultu nie ma w Londynie od lat. Tak jak nie ma Mitry. Po co więc przychodzicie? Dlaczego szukacie jego chorążego? Chcecie sprawdzić czy pozostaje wierna ideałom sprzed tysięcy lat? Chyba nie odnotowaliście, że minął rok 2000.
Chun Hei jednak zmieniła swoją postawę. Zdjęła nogi z biurka na którym siedziała Cath. Wyprostowała się na krześle. Złożyła dłonie w trójkątną piramidkę i spojrzała na Spoona a później znów na Cath.
- Co już wiecie o Antigen? - wypaliła w końcu.

- Trochę czasu minęło odkąd się obudziliśmy, wybacz ale to słowo nic mi nie mówi - spojrzała na Spona.

Spoon zastanawiał się jaka Buffy i jaka popkultura. Przysłuchiwał się chwilę jak rozmowa idzie Cath w końcu potrząsnął głową.
-Słuchaj. Brusilla to rodzina okey. Jedyna rodzina jaka mi została. A Arwyn się nią opiekowała. Wtedy kiedy.. No musiałem odejść. Zapytaj ją o mnie. Zapytaj czy ze mną porozmawia. Nie jestem kimś “obcym”.

Chun zawahała się na moment.
- Niech będzie, że wam wierzę. Po pierwsze Antigen. Specjalna jednostka policji jaką powołano do walki z IC0 czy jak to ślicznie przez radio podają: “I see null”. Właśnie zaczynają działania w Londynie. I jak zauważyliście zaczynają z wysokiego C. Nie wiemy jak. Nie wiemy kto za nimi stoi, ani skąd mają informacje. Wyposażeni jak wojsko, albo lepiej. Szkoleni do walki z wampirami. Rozpoznają nas po braku ciepłoty ciała. Dlatego też ksywa: I see null - czyli określenie naszego odbicia w goglach termowizyjnych. Są w stanie wyłapać nas w tłumie ludzi. I to pierwszy problem.
Na moment Chun Hei przerwała. Spojrzała na blat metalowego biurka i przełknęła coś, choć jako wampir od lat nie produkowała śliny. Bardziej chyba chodziło o gest.
- Pod Arwyn była dwójka Brujah, którzy zarządzali naszą siatką. Brusila i mój stwórca Zawadhi Locke. Antigen zabił go w pierwszym tygodniu od pojawienia się w mieście. Wiem, że Brusilla została wysłana przez Arwyn z jakimś tajnym zadaniem, ale nie wiem na czym ono polegało ani gdzie jest. Arwyn jest jedyną osobą, która o tym wie. I tu dochodzimy do drugiego problemu.
Spojrzała na Spoona i na Cath sprawdzając ich reakcje.

Na twarzy Spoona malowało się napięcie a potem strach zmieszany z ulgą. Potrząsnął głową.
-Arwyn nie powinna wysyłać Brusilli samej. Nie jak dzieją się takie rzeczy. Normalnie byłbym przy niej. Ona… - Szukał słowa.
-Nie jest do końca taka jak my, Potrzebuje oparcia. - pokiwał głową.
-Pomogę. Tak jak tylko zdołam to wszystko ogarnąć. Przykro mi z powodu Twojego stwórcy.

- Arwyn jest w Muzeum Brytyjskim. A ludzie Antigenu otaczają je szczelnym kordonem. W cywilu i nie. Maja snajperów na dachu. Wozy pełne komandosów ustawione przy okolicznej budowie. Wewnątrz rozstawili kamery termowizyjne. Paradoksalnie ich zasadzka obroniła Arwyn przed Krwawymi Łowami. Ale na dłuższą metę jest to problem. Rozmowy telefoniczne z i do muzeum są podsłuchiwane. Pewnie gdybyście tam polecieli to rozstrzelali by was zanim przejdziecie przez drzwi. Drugim problemem jest to jak wydostać Arwyn z muzeum. I tu dochodzimy do jebanej Toreadorki Reginy Blake. Znacie?

- Strażniczka Eleiziów?- ni to potwierdziła ni to zapytała Cath.

- Pizda nie strażniczka - Chun Hei w złości uderzyła w biurko. Na metalowym blacie pojawiło się wgniecenie.
- Miały wspólnie z Arwyn uruchomić luksusowe Elizjum wewnątrz muzeum. Wszystko planowały tygodniami. Skończyło się na tym, że ona siedzi sobie na zewnątrz i otacza się swoimi seksualnymi niewolnikami, a Arwyn jest osaczona przez komandosów. Ta pizda zna drogę do muzeum. Tajną. Taką, którą można byłoby przeszmuglować kogoś do środka, a potem wyciągnąć Gwendolin. ale ze mną nie chce gadać.
Chun Hei zagryzała kły. Cath widziała w niej coraz większe podobieństwo do Spoona. Czy tak manifestowała się wada ich klanu? Czy ona sama była równie podobna do Valeriusa albo Anny?

- ale nas nie zna i być może z nami chciałaby rozmawiać - powiedziała Cath cichym głosem - może nawet udałoby nam się dowiedzieć czegoś więcej niż tylko jak się dostać do muzeum, pytanie tylko czego chciałaby w zamian, takie jak ona zawsze czegoś chcą…

- Nie wiem. Ale jutro jest wernisaż nocny. Idealna przykrywka, żeby wyprowadzić Arwyn. Boję się, że później Antigen rzuci się na przeczesywanie obiektu i w końcu ją znajdzie - powiedziała kręcąc nosem Chun.

Spoon pokiwał głową.
-Dobra. Gdzie znajdziemy Reginę? Pogadamy z nią jeszcze dzisiaj. Daj do siebie kontakt to się zdzwonimy. Wierzę, że ta Toreadorka będzie rozsądna..

- niby tak, chociaż wszyscy wiemy, że akurat oni często nie grzeszą rozsądkiem - prychnęła Cath - tak czy inaczej spróbujemy ogarnąć sprawę. Wiesz może co to będzie za wernisaż i jak zdobyć na niego bilety? - Ventrue wyraźnie się rozluźniła, wchodząc na bliskie jej tematy.

Chun wyciągnęła kawałek mapy. Jednej z tych najtańszych, łatwej do kupienia w kioskach przy metrze. Czerwonym flamastrem ją opisała, a na jej odwrocie wpisała swój numer telefonu.



- Ona ma jakiś zatarg z Mitrą. Lepiej nie mówcie jej, że jesteście Heroldami. Albo Biczem. Najczęściej siedzi w klubie Trunk. Blondynka. Dwadzieścia lat.
Chun zmierzyła od góry do dołu siedzącą na biurku Catherine.
- Może się dogadacie. Mam nadzieję, że tak, bo bez tego nie wyciągniemy Gwen. Tylko ona mi została od śmierci Lockego.

Spoon skinął głową i wziął mapę.
-Jasne. Rozumiem to. - Milczał jeszcze przez chwilę jakby się nad czymś zastanawiał W końcu postanowił zabrać głos.
-Wiesz, że Daria powiedziała nam mi i Cath, że Gwen ukrywa się w muzeum i chciała nam umówić spotkanie na jutrzejszą noc. - obrzucił Azjatkę uważnym spojrzeniem.
-Przycisnąłem ją bo sprawa Brusilli nie jest dla mnie czymś co może czekać. I… Cóż… Po tym wszystkim co mi powiedziałaś o Antigenie zastanawiam się teraz czy ona wie coś o czym Ty nie wiesz. Czy po prostu rozmawialibyśmy wtedy z tobą tu w rzeźni, tylko nie tej a następnej nocy. Bo cóż… może ona zna jakieś przejście o którym “my” nie wiemy. Chciałbym wiedzieć co ty o tym myślisz?

- Darii można ufać. Wie o wernisażu. Prosiła mnie o ustawienie spotkania. Stąd jutrzejszy termin. Gdybyście poszli dziś, to Antigen by was rozstrzelało przy wejściu do muzeum. Daria uratowała wasze dupska i jedyne co mieliście dostać w zamian, to wpierdol za straszenie jej na jej własnym podwórku. - Chun Hei wyszczerzyła się w uśmiechu.
- Zwłoka wynika z tego, że mój ghul wejdzie za dnia do muzeum i zostawi wiadomość dla Arwyn w umówionej skrytce. Nie mogę nikogo posłać do niej w nocy. A gdybyście do niej przyszli bez zapowiedzi… cóż, wiecie o Krwawych Łowach. Jak myślicie jak zareagowałaby na wampiry przychodzące do niej bez zapowiedzi? Ona jest Brujah. I ma prawie dwa tysiące lat. Wasze flaki rozciągały by się od ekspozycji prehistorii aż po pamiątki ze Starożytnego Egiptu. Spoon, tobie dobrze radzę, nie traktuj wszystkich jak wrogów, bo może cię spotkać coś więcej niż hołota z kijami bejsbolowymi w ciemnym zaułku. Jesteś tu wśród swoich. Niestety, teraz wysyłam was do jej świata - Chun zmierzyła spojrzeniem Cath.
- A tam są prawdziwe potwory. Potwory walczące swymi językami lepiej niż ja mieczem, czy ty pięścią.

Spoon krótko skinął głową. Teraz rozumiał trochę więcej o całym zajściu. Dobrze, że skończyło się to tak, że to Cath pogryzła Chun a nie on. A musiał przed sobą przyznać że Azjatka przeraziła go i nie wiele brakowało a w tym starciu straciłby rozsądek i... zrobiło by się paskudnie.
-Dobra to nie traćmy czasu. Idę sprawdzić czy przez te "zabawy" nie zepsułaś nam wozu. - Mruknął niezbyt zadowolony z pouczeń, bo przecież tak czy siak to dzięki niemu wszyscy teraz byli noc do przodu.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 19-10-2021 o 06:41.
Rot jest offline