- O… e… dz… e…? - jęknął klanowy i stracił przytomność. Jego duch odleciał w kierunku gór, miejsca gdzie się urodził. Śnił o dzieciństwie, radosnej zabawie i świergocie ptaków. Beezchmurnym niebu i słonecznych promieniach. Nie trwało to długo. Szarpnęło nim, pojawily się czarne chmury zaczął kropić deszcz. Przerzuconym przez ramię Durnhelmem wstrząsnęły torsje.
- Uw… aaaaa…. - zdążył szepnąć nim się porzygał.
_______________________________
[SIZE="1"47 - 1 - 28 - 22 - 62[/size]