Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2021, 13:27   #319
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf nie krył zaskoczenia gdy zobaczył przedziwaczną dziewczynę.
- Dobry wieczór. - zwrócił się uprzejmie, totalnie nic nie robiąc sobie z tego że trzyma w dłoniach dwuręczny miecz pokryty krwią. Jego własną krwią. Szybko oszacował co taka osoba mogła tutaj robić. Nie wyglądała na wampira, ale nie wyglądała jakby się zgubiła. Być może była znajomą kogoś kto w tym szczurzym gnieździe mieszkał. Albo związanym krwią ghulem. Może nawet wampira którego dopiero co zabił.
- Szuka pani kogoś? - powiedział, przywołując swój najlepszy i najmniej drapieżny uśmiech.

Tony wysforował się do przodu. Nie spodziewał się kogoś takiego tutaj, zresztą jak chyba nikt z nich. Laska nie wyglądała na taką, co to była pierwsza do rozróby, ale Utamukeeus, a już w szczegóności Yusuf z wielkim mieczem, nie wyglądali na gołąbki pokoju. Concierge uśmiechnął się szeroko, a jego uwadze nie uszedł klucz i plecak. Używając swoich klanowych mocy, które niejednokrotnie pozwalały zjednywać obcych odezwał się przyjaźnie:

- You alright love? Nie bój się, nie mamy złych zamiarów. Możemy jakoś pomóc?

Fuck, chyba nigdy nie wyzbędę się tych hotelowych nawyków…- pomyślał.

- Mam na imię Rea - zaczęła obserwując ich uważnie. - Widziałam co zrobiliście z tą bestią, która mnie śledziła od kilku nocy. Wiecie, pewnie, że jestem taka jak wy. Piję krew i mam moce. Jestem wampirem.
Uśmiechnęła się przy tym do Tonego. Nie wiedzieć czy dlatego, że wyglądał najmniej groźnie z grupy, czy ze względu na jego Prezencję. Tony odpowiedział znów przyjaznym uśmiechem, ale pierwszy przemówił sędzia:

- Dobra rada. To niebezpieczne czasy dla spokrewnionych. Policja otwarcie na nas poluje. Nie rozgłaszaj tego na każdym kroku. - wciął się Yusuf - Szukamy… szefa tej dziury. De Worde. Wiesz gdzie go znajdziemy?
-Mniemam, że nie jesteś Reo krwi Nosferatów? Jestem Tony klanu Brujah, a to Yusuf i Utamukeeus -
Włoch wskazał ręką swoich towarzyszy cały czas unikając jakichkolwiek mogących drapieżnie wyglądać ruchów: - Nie wiesz co tu się wyprawia?
- Taaa, ale on jest typem lubiącym sekrety. Jest naprawdę cichy i wogóle nie lubi obcych. To najlepszy facet na świecie, tak myślę. Kocha wszystkich, którzy nigdy wcześniej nie byli kochani. Wysłał mnie, żebym miała na was oko, ale myślę… tak przypuszczam… mogłabym was do niego zaprowadzić… za odpowiedni cenę. -
W jej oczach był jakiś błysk gdy o tym mówiła. A po chwili znów powiedziała do Tonego:
- Nie miałam dokąd pójść. Jako sierota nie jestem specjalnie mile widziana wśród większości klanów, więc ja robiłam to co musiałam robić, żeby przetrwać. Szukałam wyjścia z tego… coś w rodzaju klubu prowadzonego przez Nosferatu. On mnie zabrał i pokazał, że ciemność jest dużo lepsza niż światło, a ludzie tutaj na dole chociaż są nieco zimni, to traktują cię dobrze. A może teraz powiecie mi trochę o was? Rzadko widujemy tu Normalsów.
-Nie jesteśmy obcymi my love. Znamy Richarda. -
Tony powiedział gładko nie przestając się uśmiechać przyjaźnie: - Tylko od bardzo dawna nie odwiedzaliśmy naszego przyjaciela…

Ale przestał się uśmiechać, odwrócił się do Utamueeusa marszcząc brwi i mając nadzieje, że pamięć go nie myliła i Indianin znał Nosferatu naprawdę, a to nie tylko zawodna pamięć próbowała mu spłatać figla.

Wiecznie ostrożny indianin odruchowo wycelował broń w nieznajomą przy pierwszym kontakcie, nieznacznie tylko opuszczając lufę, gdy ocenił, że ta jak na razie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia. W miejscu takim jak to trzeba było się jednak nieustannie pilnować, każda nieuwaga grozi atakiem z zaskoczenia. Dodatkowo to wszechobecna aura, atmosfera, która niemal dosłownie wysysała z nich krew, prowadząc pomału do szaleństwa…

Utamukeeus przysłuchiwał się jej relacji, z miejsca wyłapując kilka luk historii.
- Ona nie należy do żadnego plemienia. Bezklanowa. - poinformował resztę. Zwrócił się następnie do nieznajomej.
- Nic Ci nie zrobimy, ale musisz z nami współpracować. Najpierw mój kolega przeszuka Ciebie i Twój plecak. W międzyczasie zadam Ci kilka pytań. Na podstawie Twoich odpowiedzi, opowiem Ci z kim masz do czynienia, więc odpowiadaj mądrze. - Navaho skinął Yusufowi, by ten postąpił z Reą tak samo, jak niedawno z Wiktorem.
Sędzia skinął głową i ruszył ku kobiecie, starając się nie wchodzić w pole ostrzału drugiego Herolda.
- Jak uniknęłaś tej bestii? Nas zaatakowała niemalże natychmiast po wkroczeniu na jej teren łowiecki,, z zaskoczenia. Jak długo już jesteś pod ziemią i dlaczego jeszcze nie oszalałaś z głodu? W końcu… jak długo nas obserwujesz?
- Mieszkam tu już długo. Wiem gdzie nie chodzić. A wy narobiliście sporo hałasu schodząc. Wcześniej chodziłam za tym toreadorem. Ale sie ukryłam gdy to na was spadło. I nie wiem gdzie on teraz jest. Ale chyba pobiegł za nim jeden z waszych. I tak… mam coś do obrony - powiedziała patrząc na sprawdzany przez Yusufa pistolet.
- Rozważnie - stwierdził Yusuf, po chwili namysłu oddając kobiecie pistolet, wyjął z niego tylko magazynek i podał go oddzielnie - Zaprowadzisz nas teraz do Richarda?
- Tak -
po przejrzeniu plecaka zabrała go od Yusufa. - Powinniśmy poszukać jeszcze waszego kolegi i tego zagubionego.
- Nie trzeba, Hok’ee go przyprowadzi. - odpowiedział indianin w sposób tak naturalny, jakby dla całego świata było oczywiste, kim wspomniany “Hok’ee” jest. - Pominęłaś jedno pytanie. Albo unikasz odpowiedzi, albo nie rozumiesz o co pytam. Czy czujesz… tą aurę, w tych tunelach? To powietrze, to uczucie, które sprawia, że czujesz jak uchodzi z Ciebie krew, a narasta Głód?
Navaho powtórzył swoje pytanie, jednocześnie opuszczając broń całkowicie. Był to oczywisty sygnał dla wszystkich, że nie uważa Reę za zagrożenie.
Gdy odbierała plecak, a może pod wpływem pytań Nawaho Yusuf zauważył jeszcze jedną rzecz. Pierścień na jej palcu. Z kolorowego metalu.

- Tak. Tu nawet szczury są głodne. Trudno się na nich pożywiać. Ale czasem znajdzie się jakiś technik. Z grupami poszukiwaczy jest gorzej, ale czasem można się dogadać z innymi nosferatu. mieszka ich w podziemiach kilku. Choć raczej trzymają się z dala od tych okolic. Właśnie przez głód. Ale to w tej części było najwięcej bunkrów sprzed drugiej wojny. Niedokończona wizja podziemnego miasta. Co rusz znajduje się grupa ludzi zgadująca się w internecie i wchodząca w głąb tuneli. Idzie przetrwać, choć łatwo nie jest.
- Ładny pierścień. -
zmienił temat nagle Yusuf, podbródkiem wskazując dłoń Rei, po czym wyciągnął ten który zebrali z zwłok pokonanej przez nich bestii by je porównać - Gdzie go zdobyłaś?
Pierścień był inny, a jednak coś nie dawało spokoju Yusufowi. Obydwa wyglądały jakby skręcono je z innych metali, ale sposób produkcji musiał być podobny. O ile nie identyczny. Prawdopodobnie wykonła je ta sama osoba z tego co miała akurat pod ręką.
- Znalazłam go na jednej z nieczynnych stacji metra. Będziemy przechodzić obok niej, to wam pokażę.
- W takim razie ruszajmy.


Rea skinęła głową. Z plecaka wyjęła latarkę i pewnym krokiem ruszyła do jednego z tuneli. Na moment przystanęła słysząc szczeknięcie psa w jego głębi.
 
Zaalaos jest offline