Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2021, 22:12   #125
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Konstrukt stojący przed Endymionem, "wystrzelił" nagle w przód jedną ze swoich dodatkowych kończyn, pochwycił Paladyna w nadgarstku, wykręcił mu go boleśnie… i Endymion upuścił swój oręż, który upadł na podłogę. A jakby tego było mało, wyprowadził jeszcze pchnięcie halabardą, Paladyn się jednak przed nim uchylił.

Kupa złomu na wschodzie skierowała swoje oko na Deidre, po czym te rozbłysnęło… Zaklinaczka jednak jedynie potrząsnęła głową, i tyle. Nic jej nie było.

Kolejny blaszak, mocujący się z przerośniętym tygrysem, wyprowadził 2 ciosy halabardą. Raz Geriego trafił, raz spudłował…

Konstrukt po drugiej stronie pola bitwy, okazał się nagle bardzo groźnym przeciwnikiem. Najpierw cios jego oręża doprowadził do zniknięcia(!!) kobiety-ducha, a po chwili halabarda wbiła się głęboko w pachwinę Kargara. Wojak jęknął, i oparł się o murek tuż obok. Normalnie ktoś inny w takich okolicznościach już by padł, i był nieprzytomny i umierający. Ale nie Kargar. On był silny, odporny na wiedzę, i trudny do zajebania...

Janika wypiła szybko eliksir, odzyskując sporo zdrowia.

Deidre posłała kolejną błyskawicę w jednego z blaszaków przemieniając go w końcu w kupę złomu.

Amara wyprowadziła serię ciosów w konstrukt przed nią i Endymionem, z 4 ciosów jednak tylko 1 był celny, a efekty mizerne.

Ork bez nogi, widząc jak obrywa Kargar, niemal ginąc, zaczął wrzeszczeć w panice.

Geri zawarczał groźnie i naparł swoim wielkim cielskiem na automat przed nim, próbując zepchnąć go z pomostu. Obaj zaczęli się siłować… daremnie. Ani jeden, ani drugi nie zyskał przewagi.

Bharrig zaczął intonować zaklęcie przywoływania, zamierzając przywołać żywiołaka powietrza.

Miecz Endymiona spadał na ziemię. Ork z warknięciem bólu krytego pod wściekłością wyrwał nadgarstek i zakręcił się by złapać rękojeść drugą ręką, wiedząc że tym manewrem wystawi się na uderzenie, ale nie mógł pozostać bez broni. Jeszcze w czasie ruchu chwycił broń oburącz zaciskając zęby gdy szpony uderzały go w plecy i sam wyprowadził potężne cięcie.

Kargar mętnym wzrokiem spojrzał na wypływającą mu spod pachwiny krew, tylko niemal nadludzkim wysiłkiem utrzymując się na nogach. Kiedy zdał sobie sprawę w jakim paskudnym jest stanie, zaczął szukać wzrokiem Gabriela, o którym wiedział że dysponuje magią leczącą. Powoli ruszył w jego stronę.
- Walnij tego, który powalił Kargara! - powiedział do zaklinaczki Gabriel, który po wrzasku rannego orka rozejrzał się dokoła, w poszukiwaniu jego przyczyny, - Już do niego idę - zapewnił, po czym ruszył na spotkanie rannego wojownika, a gdy doń dotarł, rzucił na Kargara zaklęcie leczące.

~

Po tym, jak Endymion został pozbawiony broni, Paladyn nie miał innego wyjścia, jak się po nią schylić tuż przed konstruktem… i zarobił halabardą przez grzbiet. Po chwili zaś, blaszak poprawił raz jeszcze, tym razem po ramieniu, a kolejnym ciosem zaatakował Amarę. Mniszka jednak uchyliła się.

Paladyn wyprowadził w końcu kontrę własnym orężem, trafiając wroga.

Jeden z konstruktów nadal mocował się z przerośniętym Gerim…

Ten, od którego wiał Kargar, ruszył szybko za wojownikiem, po czym wrednie chlasnął go halabardą po plecach, tuż po tym jak Kargara uleczył Gabriel. W oczach woja błysnęła zemsta.

Druid z kolei w końcu przyzwał, co chciał…

Konstrukt najwyraźniej nie miał poczucia honoru, bowiem walnął Kargara w plecy, niwecząc tym samym znaczną część ciężkiej pracy Gabriela. Ten z kolei poczuł się w obowiązku ponownie wspomóc kompana, tym samym zaklęciem, co poprzednio.
- Dziękuje! - wojownik zawołał w stronę hedonistycznego wieszcza który prawdopodobnie uratował mu życie. Niestety, od razu po tym dostał w plecy od tego metalowego paskudztwa.
- Ty sukinsynu! - obrócił się i z furią w oczach zamachnął się dwurakiem z zamiarem zadania śmiercionośnej serii ciosów. Nie wiedział czy to coś ma odpowiednik krwi czy wnętrzności ale coś miał zamiar mu utoczyć…

Miecz Kargara raz po raz opadał na konstrukt, rąbiąc go na kawałki. Najpierw odciął jedno z łapsk trzymających halabardę, potem pomocniczą łapę, tą z wiertłem, a w końcu i wbił ostrze miecza głęboko w metalowe cielsko, które zaiskrzyło, "oko" przeciwnika zgasło, a ten łupnął na plecy. O jednego mniej…

- Stal jednak na nich działa! - krzyknął triumfalnie do towarzyszy.
- Dobra robota! - odkrzyknął nietoperz.

Tymczasem Geri, uczepiony robota, smagnął go pazurami i próbował ugryźć pancerz, jednak jedynie zagrzytał po nim zębami. Tygrys był teraz większy od konia pociągowego, toteż nie miał problemu z przytrzymaniem przy sobie konstrukta.

Żywiołak, którego przywołał Bharrig, zasyczał z wściekłością, po czym zamienił się w małe tornado. Podleciał do konstruktu, z którym walczyli Endymion i Amara, a walczący robot wszedł w zasięg miniaturowej trąby powietrznej… i po chwili został przez nią uniesiony w powietrze, przy okazji otrzymując lekkie obrażenia, jakby zgniatany samą mocą wiru.

Druid, nie będąc jeszcze pewien, co dalej, rzucił na tygrysa kolejne zaklęcie: powietrze wokół zwierzęcia zafalowało i uformowało się w tarczę. I w samą porę… konstrukt próbował dwa razy dziabnąć Geriego halabardą, nie uczynił jednak tygrysowi żadnej krzywdy. Fala ochronnej wody jednak po pierwszym ciosie halabardy zniknęła...

- Lecę do reszty! - Krzyknęła Deidre, i pobiegła wokół kamiennej kolumny, w kierunku innych towarzyszy.

- Geri, zostaw! - Bharrig krzyknął do tygrysa, który zluzował uchwyt na maszynie, którą przed chwilą trzymał. Wyglądało na to, że tygrys za słowami Bharriga chciał się skupić na obronie.

Żywiołak uniósł się i porwał ze sobą konstrukt, który wirował teraz w jego wnętrzu. Podleciał teraz w miejsce następnego robota, z którym przed chwilą siłował się tygrys, z zamiarem wessania w trąbę powietrzną także jego.

Bharrig czujnie obserwował, co działo się z maszyną i żywiołakiem.

Kargar zamienił jednego konstrukta w kupę złomu, więc Gabriel ruszył sprawdzić, jak się wiedzie kompanom i, w razie konieczności, podleczyć któregoś z nich.

Uniesiony zwycięstwem nad wrogiem, który przed chwilą był tak bliski pozbawienia go życia i czując wciąż moc krążącej w jego żyłach mikstury szybkości, wojownik pobiegł za Deidre, nie chcąc zostawiać zaklinaczki samej.
 
Lord Melkor jest offline