Semen opatrzony, jakby radośniej i z większa werwa poprawił czapę i nie podkręcił wąsa. Bo na ta ranę ani wiedza medyka, ani diabelskie dekokty pokurcza pomóc nie mogły. - Jak macie rany gaspadin, to nasz towarzysz opatrzyć was może. - rzekł Semen - A jak nie to nie wchodźmy sobie w drogę, to może uda nam się wynieść głowy na karkach z tego zamętu. Tylko patrzeć jak się tu zlezą buntownicy. Ani chybi to musiała być magia jakowaś, by pokotem na całym polu bitwy tyle luda położyć. |