22-10-2021, 17:59
|
#5 |
Interlokutor-Degenerat | Wąsaty szabrownik nie patyczkował się. Wrzasnął głośno i spróbował potężnego zamachu z góry - prosto w twój nieosłonięty czerep. Na całe szczęście brakowało mu odpowiedniej techniki oraz zręczności, toteż łatwo było zejść z trasy ostrza. Niestety siekiera zapewniała przeciwnikowi przewagę zasięgu i trudno było ją obejść...
Ledwo udało się uniknąć jednego ciosu, a już nadszedł kolejny - tym razem od boku, w żebra. Na całe szczęście wąsacz ponownie chybił. Zaraz potem udało ci się doskoczyć do niego i uderzyć celnie w korpus. Przeciwnik zgiął się w pół - miękki pancerz nie uratował go przed uderzeniem kolczastej maczugi.
W akcie desperacji szabrownik wypuścił z dłoni siekierę i spróbował cię powalić. Dało się jednak odczuć, że jest wyczerpany i osłabiony. Gdy doszło do zapasów, udało ci się wykręcić jego ramię i wybić ze stawu.
- Nie! Litości! Błagam! - zawołał w akcie desperacji wąsaty napastnik, kuląc się na ziemi. Wyglądał już nieszkodliwie. Ledwie łapał oddech i nie mógł ruszać lewą ręką. Prawdopodobnie odniósł też obrażenia wewnętrzne po wcześniejszym ciosie maczugą.
- Jestem z pobliskiej wsi. Mam dzieci... Chciałem tylko znaleźć coś cennego i dorobić... Błagam... Łaski!
Mężczyzna osłaniał się zdrowym ramieniem, w strachu przed potencjalnym ciosem.
|
| |