Tantalion słuchał uważnie co ma do powiedzenia Veinsteel, a z każdym słowem wzbierało w nim wzburzenie. W końcu odezwał się do półelfa, stając naprzeciw niego:
- Mam nadzieje, że wzmianka o zdradzieckim łowcy smoków to nie przytyk do mnie i mojego zakonu. - w jego oczach pojawiły się iskry - Popatrz na mnie uważnie Veinsteelu. Niemal każda blizna na moim ciele to pamiątka po spotkaniu z ziejącymi ogniem bestiami. Mój zakon poświęcił lata na zwalczanie tych potworów. Czy to możliwe, że nie słyszałeś nigdy o naszym założycielu, o Durianie Nieustraszonym? - odetchnął i powiedział spokojniejszym głosem - Nie mogę Cię winić. Nie szukał rozgłosu, tak jak i zakon. Jakkolwiek mądre twoje słowa, nie posądzaj zbyt pochopnie innych, choćby nawet i pośrednio, bo uwłaczasz mi i każdemu z moich braci, którzy polegli w walce ze sługami smoczego pana. |