Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2021, 19:27   #127
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Geri najpierw polizał Deidre (zdawało się, że Zaklinaczka zaraz będzie cała przemoczona od wielkiego języka) i otarł się o dziewczynę, przygniatając ją do filara.

- Widzę że dobrze karmisz swojego zwierzaka - Kargar wyszczerzył się, obserwując z rozbawieniem diabelstwo i przerośniętego kociaka.
- Ale może mu już wystarczy tych mikstur, zachowajmy trochę na później.
Rozejrzał się dookoła, marszcząc brwi. To miejsce nie przypominało żadnego w którym był wcześniej.
- Zgubiliśmy ślad tych orków?

Bharrig, kiedy przyleciał z powrotem, odparł na słowa wojownika:
- Ork mówił, że wyprawa zginęła, ale nie widzieliśmy żadnych ciał - rzekł. - Mogli spaść w przepaść, ciała mogły zostać zabrane albo ork kłamał.
- Ja bym stawiała na zabranie ciał. Konstrukty mogą mieć taki rozkaz… pokonanych wrogów gdzieś zabrać w jakieś miejsce "składowania"? - Powiedziała Janika.

- Dobra, to widzi ktoś gdzieś jakieś dalsze ślady? - Amara zaczęła się rozglądać po pomostach.

Bharrig także zaczął rozglądać się za śladami. Podejrzewał, że miał nieco większe doświadczenie niż Amara, stąd spodziewał się, że będzie w tym szybszy…

- Bo jak nie znajdziemy śladów to co, wycofujemy się czy krążymy tu dalej? Nie mamy pojęcia co nas tu jeszcze czeka… - skatował Kargar rozglądając się dookoła.
- Jeśli znajdziemy ślady, to będziemy wiedzieć, dokąd chwilowo nie powinniśmy iść - powiedział Gabriel. - Może tam - wskazał kierunek na prawo - znajdziemy jakieś mniej otwarte miejsce.

- Myślę, że ork kłamał - powiedział po chwili zamyślenia Endymion - zostawili kalekę z tyłu i poszli dalej. A kaleka wciąż pozostał lojalny i starał się wprowadzić nas w błąd.
- O pająkach nie kłamał - powiedział Gabriel. - A nie znam się na tyle na obyczajach orków by wiedzieć, czy by tak postąpili.

Nietoperz-Druid po chwili odkrył ślady paru par butów, prowadzących dalej pomostami na wschód…

- Poszli na wschód - potwierdził Druid. - Zatem ork kłamał, grupa poszła dalej. Zostało ich około siedmiu.

Bharrig milczał chwilę, przemyśliwując.
- Zapewne Orog i jego przyboczni. Najsilniejsi z drużyny. Nieco zmęczeni walką, ale nadal groźni.
- Prawdę mówiąc to my też jesteśmy nieco zmęczeni - odparł Gabriel. - A jeśli nasi poprzednicy starli się z pająkami, to jakim cudem przeżyli? Są tacy dobrzy w walce? No a, w takim razie, gdzie pająki? Uciekły?
- Żadnych śladów pająków nie było? - zwrócił się do druida.
- Zadajesz strasznie dużo pytań... - Zirytowała się Amara - Weź może lepiej jakąś kryształową kulę i sobie powróż? - Mniszka krótko się zaśmiała.
- Zadeptane - wzruszył skrzydłami Bharrig. - Ale raczej nie będą się przed nami ukrywać. Cóż… Pozostaje nam ruszyć w drogę.

***

Towarzystwo ruszyło więc dalej pomostami, by w końcu wejść w kolejny, zwykły korytarz, a buczenie i zgrzyty pracującej maszynerii narastały. Po chwili zaś, wszyscy znaleźli się w kolejnej, wielkiej sali… wypełnionej właśnie ową maszynerią. I rzędami dziwnych tub, ciągnących się w cholerę daleko, i to nie raz, a poustawianych i w pionie. Jedno pięterko, drugie, trzecie. Tuziny. Dziesiątki. Setki!!


Co to wszystko było?

A tam gdzie się kończyła podłoga, i same rzędy dziwacznych tub, można było spojrzeć w dół, i dojść do wniosku, iż… tego draństwa mogło tu być cholera-wie-jak-dużo.


- Ja piórkuję… - Tym razem to Janika odezwała się za wszystkich.

- To mi nie wygląda na grobowiec - rzekł Bharrig po dłuższej chwili gapienia się na otaczającą ich maszynerię.

Druid nie miał zbyt wiele doświadczenia z magią inną niż ta, którą sam dysponował, natomiast jego wiedza co do wielkich, mechanicznych bestii była znikoma. Nie miał pojęcia, czym mogło być miejsce, do którego zawędrowali.

Tygrys nieufnie obwąchiwał posadzkę.
- Zdecydowanie nie wygląda na grobowiec. - Gabriel skinął głową, równocześnie usiłując się domyślić, do czego mogłyby służyć te wszystkie urządzenia. Miał wrażenie, że w tubach coś można było hodować. - Hodowla w przerośniętych probówkach...?

Paladyn nie chował już swojego tasaka. Był bardzo zadowolony, że zostawił Amzę z siostrami, ale coraz bardziej sam miał ochotę się wycofać. To zaczynało wyglądać jak sytuacja na którą nie byli gotowi i wyglądało jakby Gabrielowi powoli kończyła się magia lecząca. Podszedł bliżej do jednej z tych tub by spojrzeć do środka.
Endymion dostrzegł wewnątrz tuby coś dorównującego jemu wzrostem, umięśnionego, i chyba humanoidalnego.
- Hodują tutaj coś. Wygląda na żołnierzy. Coś bardzo złego się tutaj dzieje.
Powiedział do reszty skupiając się i spoglądając w głąb tuby...
- Cokolwiek tutaj by się nie działo, to miejsce jest przeogromne - zauważył Druid. - Być może udałoby się nam znaleźć jakiś zakamarek, gdzie moglibyśmy odpocząć.
- To coś w środku jest silne i złe. W większej ilości i dla nas groźne. Podejdziesz? Wciąż mam trochę krwi w oczach i nie widzę dobrze, może ty więcej dostrzeżesz.
Nietoperz podleciał bliżej i usiadł na ramieniu paladyna, po czym popatrzył do środka szklanej tuby.
Dwumetrowy, nagi, umięśniony humanoid, o błoniastych skrzydłach. Ma małe rogi, kły wystające z ust, ostre pazury, ogon… dużego penisa, skóra wygląda na chyba twardą, ma też kolce i ostre wypustki na ciele, zdecydowanie nie człowiek.

Druid opisał pokrótce, co zobaczył we wnętrzu tuby swoim towarzyszom.

- Wygląda, jak jakiś demon - skomentował wreszcie Bharrig.
- Ciekawe, czy wszystkie są takie same - powiedział Gabriel, zaglądając się do kolejnej tuby. Tam również znajdował się podobny do demona stwór.
- To co, ktoś tu sobie armię cholernych demonów tak po prostu hoduje?! - Spytał się Kargar, który wpatrywał się w to wszystko szerokimi oczami.
- I co my możemy z tym zrobić? Możemy kilka zniszczyć, gorzej jak się obudzą… - zaczął zaglądać do następnych tub.
- Wyglądają na w pełni rozwinięte - stwierdził Gabriel. - Możliwe że śpią i czekają, aż ich ktoś obudzi - dodał. - Cała armia demonicznych stworów. - Pokręcił głową. - Zapewne nawet nie trzeba dawać im broni, by pokonały dowolnego przeciwnika. A jeśli śpią, to gdzieś musi być miejsce, skąd zostanie wysłany sygnał pobudki.
- I zapewne te wielkie adamantowe wrota otworzą się dla nich gdy się obudzą. To jest bardzo niedobrze - ork był przejęty - mamy w repertuarze jakieś zaklęcia aby wysłać list, albo coś takiego? Może wiadomość telepatyczna? Na prawdę dobrze byłoby dać komuś znać.
- Komu? - zapytał sceptycznie Bharrig. - Jesteśmy w środku głuszy. Być może najbliżej byłby klasztor, ale to dni drogi stąd. To miejsce chroni magia, więc bezpośrednie wysłanie wiadomości mogłoby nie zadziałać - dodał, przypominając sobie o barierze wokół tego miejsca.

Druidowi nie podobało się to wszystko. Patrzył nieufnie na szklane tuby i stalową instalację opinającą kamienne ściany.
- Powinniśmy zniszczyć to miejsce - rzekł wreszcie.
 
Kerm jest offline