Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2021, 19:35   #76
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Szyper był szybki, pokumał, co i jak, wiózł jak należy. I dobrze było jak było, trzeba było siedzieć pod plandeką i czekać suchej nogi. Ale coś stale ciągnęło ich w kłopoty, zaganiało pod kolejną chłostę. Chwila wynurzenia i było po Durnhelmie. Nie było złowieszczych komet na niebie, krwawych plam w toni, ani diabelskiego wycia, ale i bez błyskających omenów wypadek mroził nieprzypadkowością.

Fatum? Dało się to wszystko jakoś poubierać w logiczne składowe? Bo że czysty, puszczony samopas przypadek stoi za wszystkimi ich wybojami w tej przeklętej misji nie starczało wiary.

Rust poderwał się z siedziska, kiedy dopłynęli już pod skrajny dok. Wcześniej, przysiągłby, skoczyłby tak samo za Oczkiem, ale coś jakby go zmroziło. Jakby wiedział, że nie ma co łowić za magikiem. Że czarownik, głęboko okutany płaszczem, rozpłynął się i na wodzie została jeno kapota.

- Człowieku… – De Groat podskoczył do rybaka po słowach Klemensa i schwycił go pod ramię. Gwałtownie, ale zelżał, momentalnie stajał w uścisku, jakby zmienił myśl. – Pamiętaj, co dziś robiłeś.

Ściągnął spojrzenie szypra w dół. Nie wyciągał broni, dalej wisiała przy pasie. Tak jak sakiewka u rybaka.

- Piłeś. Piłeś gorzałę na Szklanych Piaskach. – Poklepał kiesę, która z przelewem od De Groata nie wyglądała już po bezrobotnemu. – Cały dzień, rozumiesz? Kup, napij się, zasłużyłeś. I jak tak zrobisz, jak tego się będziesz trzymać… To masz tam więcej. Wtedy będziesz miał kolejne dni, żeby to wydać.

Szyper nie wdawał się w dyskusje – rezolutnie, choć bez wesołej miny pokiwał głową na tak-tak i szybko odbił dalej, kiedy już towarzystwo zładowało się na drewniany dok pod „Albatrosem”.

- Hej. – Rust szturchnął Klemensa i powiódł kawałek wgłąb doku, w stronę, gdzie zaczynało się zadaszenie i z cieni zwisały haki żurawi rozładunkowych. – Twój teren, skołuj nam kwaterę i pomyślimy, co dalej.

- Jak wjedziemy całym tym cyrkiem na widok, to chuj z leżenia cicho – skołuj wózek, wjedziemy z ładunkiem w magazyn bez szumu.

Rzuty: 38, 88, 47, 54, 36.
 
Panicz jest offline