Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2021, 16:26   #71
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Lupus mocniej owinął workiem garłacz, coby proch mu nie zamókł. Podziwiał w ciszy widoki, jako, że rzadko mu się zdarzało podróżować jako pasażer.
- A może byśmy, nasza paczkę w końcu dostarczyli? Bo w końcu szlag ja trafi i tyle z całej tej bieganiny.
 
Mike jest offline  
Stary 21-10-2021, 18:07   #72
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Obrady pod śmierdzącą plandeką zaczęły się prędko. Było klaustrofobicznie ciasno, ale to i lepiej, bo Klemens poruszył się na słowa towarzyszy i zacząłby pewnie gestykulować żywo, ale nie mógł. Obramowanie z obu stron w osobach Rusta i Ripa zawężało pole działania.

- No, a o czym żeśmy gadali - żachnął się szlachcico-żak. - Przycupnąć, zobaczyć jak to wygląda, zadecydujemy co robić.

Klemens nie wyrywał głosu na decybelowe wyżyny, bo i nie chciał za dużo komunikować kapitanowi szkuty.

- Jest "Albatros" - zaczął wyliczać na chudych palcach. - Tam można ogarnąć metę, albo przycupnąć na chwilę. Są pustostany w stronę Bramy, są magazyny. Jest i burdel madame Gryzeldy, wynajmuje pokoje w przystępnej cenie. Do wyboru, do koloru. Będziemy mieli z czego wybierać, jak już przepłyniemy.

Żak zawiercił się w miejscu, trącając przypadkowo kompanów.

- O, i Maldini, stary lichwiarz pewnikiem też ma lokum na wynajem. Bo ostatnio zaczął zbierać od dłużników.


_______________________________

56, 82, 34, 53, 55
 
Aro jest offline  
Stary 22-10-2021, 22:14   #73
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Zawsze do czegoś się nada - odparł Tosse Lupusowi półgębkiem i zwiesił głowę.
Zamilkł. Na falach zawsze chciało mu się spać. Ziewał przeciągle.

Liczył, że do tej pory cała akcja zostanie zakończona sukcesem, łup podzielony a on sam będzie w trakcie drzemki przed wieczornym spacerem przy blasku księżyca.
Na razie jednak zanosiło się, że jego cały prostacko ułożony plan pójdzie w diabły.

Basler nie wiedział, komu Sotorius miał zostać "przekazany". Wiedział natomiast, kto go do tej roboty wciągnął i był to jego jedyny w tej chwili trop.
- Możemy ten worek kości odstawić do Pfeltzera - rzekł do kompanów.

Cola Pfeltzer miał praktykę lekarską w dzielnicy biedoty. Jego syn, jako kowal, rwał zęby, a stary Cola mimo braku uniwersyteckiego wykształcenia miał pełne ręce roboty przy zszywaniu skóry, owrzodzeniach czy swądach wszelakich. Od linczu środowiska medycznego chronił go zwarty mur zadowolonych i niewymagających klientów, stawiających swoje prowizoryczne domostwa na sposób, w jaki wznosi się osady. Dotarcie do Pfeltzera wymagało przedarcia się przez kilkanaście izb, co tworzyło z jego domostwa małą fortecę. CHoć Tosse zwykle zachodził doń kanałami.

51, 20, 5, 65, 25
 
Avitto jest offline  
Stary 25-10-2021, 09:05   #74
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
-Jest "Albatros" - Klemens zaczął wyliczać na chudych palcach. - Tam można ogarnąć metę, albo przycupnąć na chwilę. Są pustostany w stronę Bramy, są magazyny. Jest i burdel madame Gryzeldy, wynajmuje pokoje w przystępnej cenie. Do wyboru, do koloru. Będziemy mieli z czego wybierać, jak już przepłyniemy.

-Możemy ten worek kości odstawić do Pfeltzera - wspomniał Tosse, który Colę Pfeltzera znał osobiście. Z najlepszej i najgorszej strony. I wiedział jak dyskretnie tam się dostać. Nawet zaczął kombinować gdzie wejść do kanałów, by jak najszybciej dotrzeć do medyka.

-O, i Maldini, stary lichwiarz pewnikiem też ma lokum na wynajem. Bo ostatnio zaczął zbierać od dłużników. - nie przestawał wyliczać Klemens. Reszta milczała skryta pod płachtą bujając się w szkucie w rytmie, który krótkie fale wybijały na burcie.

-„Czarny Albatros” - zdecydował DeGroat. Nie żeby miał coś do lichwiarzy czy medyków, ale tam zawsze było sporo ludzi a choć Albatros w tej materii był podobny, jednak miał nad tymi pozostałymi tą przewagę, że można było wpłynąć do jego magazynu wprost z kanału. Stojąca na palach przy nadbrzeżu oberża gościła wielu marynarzy a magazyn znajdujący się na poziomie wody miał nawet dwa pomosty przy którym cumowali ci, którzy dostarczali doń zapasy. O tej porze dnia zapewne pusty nie licząc stróża. Wszelkie dostawy odbywały się o świcie a teraz było już grubo po południu. Magazyn powinien być pusty.

-Do „Czarnego Albatrosa”! - krzyknął do szypra Rust wychylając się spod płachty. Wnet zresztą i inni poszli w jego ślady, bo oddalili się już znacznie od brzegu a spora liczba płynących w różne strony łodzi, szkut i barek sprawiała, że nie było szans by ktoś wypatrzył ich z brzegu. Tym bardziej, że nadbrzeże od którego odbili przesłaniał minięty przez nich, ciągnięty na cumach przez cztery wiosłowe łodzie, solidny nef.

-Co to tam macie pod plandeką?- spytał ciekawie szyper luzując na szekli linę, i obracając żagiel tak, że wydął się pełniej i pochylił szkutę na prawą burtę. - I siednijcie se na nawietrznej, bo sie gibnie…

Plusk był nagły a szkuta zachybotała, kiedy Durnhelm wpadł do wody. Przez chwilę zamarli, po czym szyper złapał bosak wołając do stojącego najbliżej Gregera - Trzymaj rumpel!

Durnhelm poszedł pod wodę. Szyper wychylił się mocno trzymając się liny i bosakiem próbował zaczepić unoszący się jeszcze na wodzie płaszcz. Szkuta wychyliła się mocno nabierając nieco wody. Tosse krzyknął i zachwiał się. Pewnie też by wypadł za burtę, gdyby kotwica w postaci Sotoriusa, do którego był przyczepiony łańcuchem.

-Już po nim. - warknął szyper wyciągając zaczepiony na końcu bosaka płaszcz. Po Durnhelmie nie został nawet ślad a szkuta zdążyła się trochę oddalić od miejsca w którym wpadł do wody. - Mannan wziął a Karog przytrzymał. - Warknął szyper. Odsuwając Gregera od rumpla i spoglądając na nich złym wzrokiem. - Tfu, na psa urok! - Siednijcie se, mówię. Widać żeście nie wprawieni.

Usiedli ponuro wypatrując śladu po Durnhelmie, ale usiany krótkimi falami Reik nie objawiał żadnego śladu po ich kompanie. DeGroat pierwszy doszedł do siebie. Utratę niektórych kompanów miał wkalkulowaną. Jednak szybkość z jaką woda zabrała ich towarzysza dawała do myślenia. Wszyscy przysiedli tym razem starannie balansując na pokładzie. Tak by nie zbliżyć się zbytnio do zdradzieckich burt. Płaszcz Durnhelma smętnie leżał na dnie łodzi przypominając im wypadek.


Do brzegu zbliżyli się po niespełna pół godzinie nie niepokojeni przez nikogo. Ta chwila odpoczynku, była im potrzebna. Rzeka, im bardziej się zbliżali do doków tym bardziej się uspokajała i gdy dopływali do „Czarnego Albatrosa” była gładka. Szyper mamrotał coś o ofierze, która uspokoiła żywioły. Żagiel oklapł zupełnie i szyper go zluzował liny i zrefował go niemal zupełnie.


Do stojącego na palach pomostu zbliżali się powoli. Musieli zacumować przy nadbrzeżu, bo z masztem do magazynu i tak by nie wpłynęli. Tyle, że na nadbrzeżu…


***

Co na nadbrzeżu zostawiam Waszej pomysłowości. Może trwa zabawa, może jakiś załadunek, może właśnie kogoś aresztują. Kto wie co się dziać może. Kto pierwszy ten lepszy. Ubawcie mnie.


5k100

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 25-10-2021, 16:00   #75
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Majestat Reiku był szeroko znany - ileż pieśni zainspirował, ileż prowincjonalnych gospodarek napędzał, ileż mitów i legend zrodził. Imperialny symbol i narodowa duma, życiodajna aorta tętniąca własnym życiem jak długa i szeroka. Reik znał każdy, od smarkacza po staruszka, od Marienburga po Sylvanię - podobnie jak śmierć na rzece Reik. Ta siła natury nie dawała się poskromić czy ujarzmić, wystarczyła chwila nieuwagi, by dołączyć do topielczych zastępów pochłoniętych przez rzeczną toń. Jak udowodnił to Durnhelm, który przebił wodną taflę w jednym tylko kierunku.

Klemens nie przejął się losem kompana, nie rzucił się w sukurs. Od Gnojowiska omijał „Oczko” szerokim łukiem i bacznie go obserwował, ale nie napotykał na wpół kojarzącego spojrzenia. Durnhelmowe zniknięcie zdawało się wręcz rozluźnić Löwensteina, ale kto by tam go wiedział. Chłopak nie skomentował, nie skwitował, nie burknął nic pod nosem. Jedynie uparcie wypatrywał drugiego brzegu, wystukując tylko jemu znany rytm na drewnianej burcie.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - odpowiedź na pytanie ich przewoźnika była spóźniona, ale była. - Chyba nie chcesz tam trafić, dobry panie, co? Zapomnisz o nas i pakunku jak tylko wysiądziemy. Za przewóz zapłaciliśmy w złocie, za pamięć zapłacimy żelazem.

Reszta rejsu minęła we względnym spokoju i ciszy, zburzonych dopiero gdy przyszło im sunąć leniwie ku pomostowi. Nabrzeże, jakżeby inaczej, rozbrzmiewało typowymi dla nadbrzeża odgłosami - krzykami straganiarzy, skrzekiem ptactwa, trzeszczeniem drewna i szumem rzeki. Nihil novi, doki jak doki. Klemens otaksował leniwie ich przyszłych sąsiadów, z którymi mieli zaraz dzielić pomost - dokerzy ostrożnie stąpali po deskach, wespół-zespół dźwigając skrzynię w kierunku wozu na którym brylował Estalijczyk z pomadą we włosach.

JEB!

Szpakowaty doker musiał źle wymierzyć krok, bo poleciał na bruk ciągnąc ze sobą pudło i partnera. Drewno rąbnęło o ziemię z hukiem, ale uwagę przykuła dopiero uwolniona z mahoniowego więzienia zawartość. Mile i przyjemnie skrząca się zawartość. Nie dziwota, że zaraz zleciały się sępy.

- SPIERDALAJCIE! Nie dla psa kiełbasa! - Estalijczyk widać zainwestował w słownik i liznął trochę Reiskpielu, bo wydzierał się w kierunku pikujących ku biżuterii przechodniów. Srebro w tych stronach często stanowiło różnicę między życiem, a śmiercią, więc nawet ryzyko oberwania żelaznymi pałami obstawy nie zniechęcało aż tak bardzo. Estalijski kupiec mógł tylko nadymać się i drzeć, komenderując podwładnymi, ale jak mawiał klasyk - „nawet rycerz dupa, kiedy wrogów kupa”.

- Pan popłynie nieco dalej - Klemens rzucił w stronę szypra, rechocząc i nie spuszczając wzroku z przedstawienia.



_______________________________

44, 45, 15, 18, 71
 
Aro jest offline  
Stary 25-10-2021, 19:35   #76
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Szyper był szybki, pokumał, co i jak, wiózł jak należy. I dobrze było jak było, trzeba było siedzieć pod plandeką i czekać suchej nogi. Ale coś stale ciągnęło ich w kłopoty, zaganiało pod kolejną chłostę. Chwila wynurzenia i było po Durnhelmie. Nie było złowieszczych komet na niebie, krwawych plam w toni, ani diabelskiego wycia, ale i bez błyskających omenów wypadek mroził nieprzypadkowością.

Fatum? Dało się to wszystko jakoś poubierać w logiczne składowe? Bo że czysty, puszczony samopas przypadek stoi za wszystkimi ich wybojami w tej przeklętej misji nie starczało wiary.

Rust poderwał się z siedziska, kiedy dopłynęli już pod skrajny dok. Wcześniej, przysiągłby, skoczyłby tak samo za Oczkiem, ale coś jakby go zmroziło. Jakby wiedział, że nie ma co łowić za magikiem. Że czarownik, głęboko okutany płaszczem, rozpłynął się i na wodzie została jeno kapota.

- Człowieku… – De Groat podskoczył do rybaka po słowach Klemensa i schwycił go pod ramię. Gwałtownie, ale zelżał, momentalnie stajał w uścisku, jakby zmienił myśl. – Pamiętaj, co dziś robiłeś.

Ściągnął spojrzenie szypra w dół. Nie wyciągał broni, dalej wisiała przy pasie. Tak jak sakiewka u rybaka.

- Piłeś. Piłeś gorzałę na Szklanych Piaskach. – Poklepał kiesę, która z przelewem od De Groata nie wyglądała już po bezrobotnemu. – Cały dzień, rozumiesz? Kup, napij się, zasłużyłeś. I jak tak zrobisz, jak tego się będziesz trzymać… To masz tam więcej. Wtedy będziesz miał kolejne dni, żeby to wydać.

Szyper nie wdawał się w dyskusje – rezolutnie, choć bez wesołej miny pokiwał głową na tak-tak i szybko odbił dalej, kiedy już towarzystwo zładowało się na drewniany dok pod „Albatrosem”.

- Hej. – Rust szturchnął Klemensa i powiódł kawałek wgłąb doku, w stronę, gdzie zaczynało się zadaszenie i z cieni zwisały haki żurawi rozładunkowych. – Twój teren, skołuj nam kwaterę i pomyślimy, co dalej.

- Jak wjedziemy całym tym cyrkiem na widok, to chuj z leżenia cicho – skołuj wózek, wjedziemy z ładunkiem w magazyn bez szumu.

Rzuty: 38, 88, 47, 54, 36.
 
Panicz jest offline  
Stary 25-10-2021, 21:08   #77
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rip cieszył się krtóką chwilą względnego spokoju pod plandeką. Nie był słaby, jednak dźwiganie rozlewającego się Sotoriusa dało mu się we znaki. Korzystał z czasu na łodzi by zdążyły odpocząć mięśnie kiedy więc „Oczko” znikł pod taflą wody w pierwszej chwili odkrył jak późno na to zareagowały jego zmęczone mięśnie, po chwili zaś dotarło do niego że gdyby próbował nawet jakoś go wyłowić to nie wiedział nawet czy samemu starczyłoby mu sił by pozostać na łodzi czy tez do niej wrócić. Nie będąc biegły w pływaniu nawet nie zamierzał rozważać którejś z tych opcji jedynie przesunął się bardziej na środek łodzi żałując utraty kompana. „Może i świr, ale swój świr…” – pomyślał z przekąsem wiedząc że przy najbliższej okazji wypije za zmarłego

Dobijając do brzegu z jednej strony cieszył się, że w końcu docierają do mety z drugiej wzdrygał na myśl że znowu będzie musiał taszczyć tłuściocha.

Szturchnął Gregera nie chcąc wyjawiać jego imienia na głos ani przy Sotoriusie ani przy rybaku – zakładał, że puszczą go żywego.

– Zmień mnie z tym kawałem mięsa – rzekł po cichu nie chcąc niepotrzebnie kierować uwagi rybaka – ja będę ubezpieczał grupę.

Root był znacznie silniejszy od Ripa i nie miał już Oczka do tarmoszenia. Zmiana wydawała się aż naturalną koleją rzeczy.


K100 : 16, 52, 22, 17, 78

 
Eliasz jest offline  
Stary 25-10-2021, 23:22   #78
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Lupus z ulga witał koniec podróżny. Nie miał za grosz zaufania to innych kierowców. Daleko przykładu szukać nie trzeba było. Jak woźnica mógł zgubić pasażera, to się w głowie nie mieściło Lupusowi. Mogli rzygać, połamać kulasy, ale kurwa żadnego nie zgubił. Zdarzał się taki co chciał potem jebnąć Lupusowi, ale garłacz wyjęty z worka przywracał takiemu trzeźwy osąd sytuacji.

k100: 63, 82, 12, 47, 13

 
Mike jest offline  
Stary 26-10-2021, 09:29   #79
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Od razu "twój teren" - obruszył się teatralnie Klemens, rozciągając i przeciągając w miejscu, jakby szykował się na maraton. - Ale dobra, coś się znajdzie. Nie rzucajcie się za bardzo w oczy.

Szlachcic poprawił rozchełstaną koszulę eksponującą wystający obojczyk, podciągnął spodnie i przejechał przez czarną czuprynę. Ciężkie buciory wprawiły w śpiew stare i nadgryzione zębem czasu deski pomostu, gdy ruszył na brukowaną alejkę. Tłum szabrujący biżuterię został przepędzony, a obstawa Estalijczyka odstraszała ostałe się resztki oportunistów. Klemens ominął ich szerokim łukiem, na chwilę tylko będąc centrum uwagi jednego ze zbrojnych, skanującego otoczenie w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia.

Chłopak skierował kroki w kierunku "Albatrosa", który był rzut beretem od pomostu, po drodze zahaczając o wbity po drugiej stronie ulicy stragan z tkaninami. Siwiejącą kobietę powitał z uśmiechem, wysupłując z sakiewki srebrnego szylinga i wskazując ciemno-czerwony materiał. Nożyce zaraz poszły w ruch, a w chwilę później Klemens podreptał dalej, składając i zawiązując wokół szyi impromizowaną chustę. Tą dublującą za sotoriusowy knebel spisał na straty.

- Pankracy! Jakże miło cię widzieć! A gdzie koledzy?

Oswaldowi nie można było odmówić gościnności, chociaż może nasilała się o tej godzinie, gdy "Albatros" świecił pustkami. Długie godziny popołudniowe były spokojne i nużące, a sporadyczny gość zapewniał odskocznię od nudy tylko na jakiś czas. Klemens powstrzymał grymas grożący wyrwaniem się na twarz - nie lubił jak wołano na niego drugim imieniem - i przysiadł na zydlu przy szynkwasie.

- Koledzy zajęci - odparł krótko, wymijająco. - Ja w interesach. Schowek do wynajęcia?

- Oho - Oswald odłożył kufel i szmatę, która pamiętała lepsze dni i do czyszczenia nadawała się średnio. - Cożeś nabroił, rozbójniku? Czy zebrało cię na amory na workach z ziemniakami?

- Potrzebuję przechować paczkę na parę godzin. Sprawy mam do załatwienia, a ciężko chodzić po Neuestadt z balastem. Sam rozumiesz. Polej przy okazji.

Oswald pokiwał jedynie głową i spełnił życzenie szlachcica, lejąc w gliniany kubek gorzałkę. Klemens zmoczył usta i zaczął odliczać monety, podczas gdy siwiejący już gospodarz pokuśtykał na zaplecze. Widać to nie był jego dzień i stara rana w udzie dawała o sobie znać. A może zanosiło się na deszcz? Oswald wspomniał kiedyś, że noga rwała go przy nadchodzącym deszczu.

- No, ale powiedz, Pankracy, co tam chcesz chować w moich Schowku, co? - Karczmarz-paser zagaił ponownie, wróciwszy z zaplecza z pękiem kluczy. - Nie byłbym sobą, jakbym nie zapytał.

- Pytać ci nie bronię - Klemens wzruszył ramionami - ale nie spodziewaj się odpowiedzi. Problemów ci nie przysporzę, a wzajemne zaufanie chyba wypracowaliśmy, co? Mało to informacji z pierwszej ręki wam zapewniłem? Zarobiliście na nich ładne parę karli, z tego co słyszałem.

- Ech, nie chcesz, nie mów - Oswald machnął ręką zawiedziony. - Dzień się dłuży, bo zamknęli Wielki Most i mi klientela się wzięła i utknęła na południowym brzegu. Porwanie czy napad podobno.

Klemens wziął łyk gorzałki, osłaniając drugi z rzędu grymas wyrywający się na facjatę. Jeśli Most był zamknięty, mieli trochę szczęścia i nikt po tej stronie nie powinien ich wypatrywać. Nie licząc Orsiniego i spółki. Żak dokończył trunek, pamiętając o celu wizyty i zwinął mosiężny klucz z oswaldowej łapy, zamieniając go na błyszczącą monetę.

- I ten wózek na ziemniaki jakbyś mógł mi pożyczyć. Pakunek ciężki.

- A bierz. Tylko odstaw skąd wziąłeś.

- A, i jakbyś mógł na parę chwil odstąpić magazyn.

Dłoń wyciągnięta w kierunku Klemensa dobitnie sugerowała, czego oczekiwał Oswald w zamian za odstąpienie magazynu. Kolejna moneta wylądowała u pasera, opróżniony kubek stuknął o blat, Löwenstein podziękował ładnie i podniósł kościsty tyłek. W magazynie powitał skinieniem głowy warującego osiłka, który zaraz ulotnił się, wezwany okrzykiem do wspólnej sali. Klemens ściągnął plandekę ze skrzyń w kącie i rzucił na wózek z workami o tajemniczej zawartości.

Szlacheckie pochodzenie i nieskalanie fizyczną pracą dały o sobie znać, gdy znalazł się ponownie na pomoście. Wózek napędzany był siłą pociągową ludzkich mięśni, a tej nieco brakowało chudemu paniczowi. Zasapany i czerwony na twarzy zaraz zaczął masować nadgarstki, krzywiąc się. Gestem wskazał na zapożyczony dwuśladowiec.

- Et voila! - Klemens wyszczerzył się do kompanów. - Tam za rogiem, w ślepym zaułku jest zamknięta piwniczka na kartofle, możemy wrzucić tam tego naszego kartofla. Przysiąść możemy na chwilę w magazynie, przemyślimy co dalej.

Klemens ruszył z powrotem w górę pomostu, okręcając klucz wokół palca i pogwizdując wesoło. Przystanął jedynie na chwilę i obejrzał się na drużynę.

- Ale wózek niech ciągnie kto inny. Ja już się dzisiaj naciągałem.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 26-10-2021 o 09:38.
Aro jest offline  
Stary 26-10-2021, 13:06   #80
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Kiedy dobijali do brzegu Greger kończył już spieranie ostatniej pozostałości po "Oczku" z własnego kubraka. Żal mu było kompana, zwłaszcza że sam wywlekł go z Gnojowiska i wlókł na swoich barkach aż do portu, ale takie było życie. Zwłaszcza w branży, którą się zajmował. Dziwna obojętność kompanów na to co spotkało Durnhelma tylko utwierdziła Roota w przekonaniu, że nie znajdzie wśród nich druhów. Wspólników tak, ale raczej nikt tu nie nadstawi za drugiego karku, jeśli przyjdzie co do czego.

- Zmień mnie z tym kawałem mięsa – rzekł po cichu Ripp– ja będę ubezpieczał grupę.

Ubrawszy mokry przyodziewek Greger zarzucił sobie Sotoriusa na plecy i wspierany przez Tosse, który dźwigał tłuściocha za nogi, wydostali się na pewniejszy grunt. Pomost. Klemens gdzieś zniknął a oni tylko skryli się w podcieniu wyższego tarasu, by nie rzucać się w oczy.

- Żal chłopa - mruknął do kompanów, nawiązując do nagłego zniknięcia czarownika, ale po tym co ten wyczyniał w Gnojowisku "żal" był nieco na wyrost. Nawet sam nie do końca mógł pojąć to co czuje. W końcu dał temu spokój i splunął na ziemię gęstą flegmą.

- Dokończmy co mamy robić, rozliczmy się i rozejdźmy w swoją stronę. - powiedział do DeGroata, który wszak naraił im tę robotę.

- Przycupniemy tu teraz jak Klemens załatwi metę i pójdę się zorientować w sprawie. Wy poczekacie, aż wrócę. - DeGroat miał najwidoczniej plan i Root nie miał zamiaru mu w nim grzebać. Odparł więc tylko. - Jakbyś potrzebował kogoś, kto się nie cofnie, to mogę pójść z Tobą.

Po chwili pojawił się Klemens z wózkiem i takim zadowoleniem wypisanym na twarzy, jakby odkrył sekretne wejście do burdelu Madame Coriso.

- Et voila! - Klemens wyszczerzył się do kompanów. - Tam za rogiem, w ślepym zaułku jest zamknięta piwniczka na kartofle, możemy wrzucić tam tego naszego kartofla. Przysiąść możemy na chwilę w magazynie, przemyślimy co dalej.

Greger nie potrzebował dalszej zachęty. Dźwignął siedzącego Sotoriusa na ramię, sapiąc przy tym z wysiłku, po czym zwalił go na wózek. Wózek to był dobry pomysł! Jakby miał taszczyć sflaczałego, widocznie nieprzytomnego, kupca po mieście to by pewnie miał dość po kilku pacierzach. Nie wiedział co ten tłuścioch żarł, ale pewnym było, że nie odmawia sobie niczego.

Umieściwszy Sotoriusa na wózku złapał z Tosse za dwa dyszle i pojechali za Klemensem. Do kryjówki, która w końcu miała zagwarantować chwilę wytchnienia.
 
Bielonek jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172