Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 10:13   #128
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- Zniszczyć!? - ożywił się Kargar, przełamując uczucie oszołomienia kiedy zrozumiał ogrom tego miejsca.
- Chętnie, tylko pytanie jak. Palić to się chyba będzie średnio, możemy spróbować zniszczyć jedną tubę i zobaczyć co będzie?
- Ktoś musiał zbudować to wszystko - odpowiedział Druid. - Zielona woda w szklanych słoikach nie bierze się znikąd. Powinniśmy odciąć łeb, zamiast tracić czas na rozbijanie pojedynczych słojów. Musimy odnaleźć to miejsce.
- Tylko żeby potem pół góry nie wyleciało w powietrze - Powiedziała Amara również przyglądając się maszynerii, jaka była wokół nich.

Tymczasem Deidre "przyklejona" do jednej z tub twarzą, nawet z dłońmi przy skroniach, by lepiej chyba widzieć co w środku, wpatrywała się… szczególnie jakoś tak w okolice bioder osobnika w tubie. A Geri szturchał ją pyskiem w plecy.
- No czekaj, no...

- Tam coś leży - Powiedziała nagle Janika, wskazując jakieś oddalone miejsce w półmroku, które było zdecydowanie poza zasięgiem zdolności widzenia w ciemności chociażby Bharriga, czy i Endymiona…

- Znaczy się, co? - zapytał Bharrig i wzbił się w powietrze, cicho szybując w stronę, którą wskazała Janika. Po chwili odkrył zaś, leżącą sobie na podłodze… orczą nogę. Tak, to mogła być noga od spotkanego wcześniej osobnika. Resztki nogawki, but, kałuża krwi.

- Kolejna pułapka, zdaje się! - zawołał Bharrig, krążąc w powietrzu nad miejscem, gdzie leżała odcięta noga. - Uwaga!
- Mocno ktoś tu przewrażliwiony - Powiedziała cicho, sama do siebie, mała zielona, po czym, po chwili przyglądania się po prostu ową nogę lekko kopnęła.
- To tylko odcięta szwaja - Mruknęła do Nietoperzo-Druida.

Nietoperz przycupnął na jednej z rur, które wystawały ze ściany.
- Powinniśmy znaleźć jakiś zakamarek w tej dziurze, żeby odpocząć - rzekł Bharrig. - To miejsce jest wielkie… Z pewnością coś się znajdzie - dodał, kręcąc małym łbem w poszukiwaniu rzeczonych zakamarków. Co do pułapek zaś, cóż… Skąd indziej miałaby się znaleźć odcięta noga?
- Może Orki tu były i walczyły? Spotkały te konstrukty i… choliba wie - Dumała Janika - Zostały pokonane i zabrane, albo poszły dalej? A ten jeden został, i cofał się mozolnie do wyjścia? Nie wiem… - Mała dziewoja wzruszyła ramionkami.
- Przeczołgał się taki kawał drogi? - zapytał. - Nie wiem. Zdaje się jednak, że powinniśmy kontynuować drogą, którą wytyczyli orkowie.
- No tak, jak już tyle przeszliśmy to idźmy dalej śladem orków - mruknał Kargar.
- Przynajmniej oczyszczą drogę z części pułapek - stwierdził Gabriel. - Będzie z nich jakiś pożytek.
- I na pewno są tak samo zmęczeni jak my - dodał Endymion - forsowanie się bez odpoczynku może mieć sens… wiedźma powiedziała nam jak dawno ich wódz tu wszedł?
- Wczoraj - Powiedziała Amara.

~

Po paru chwilach dalszej wędrówki w dziwacznym miejscu, nietoperz-Bharrig wypatrzył coś dziwnego w jednej z kamiennych ścian. Coś, jakby… ktoś tu coś przerabiał. Dla kogoś innego wyglądało wszystko jak typowa, obrobiona kamienna ściana, ale oko Krasnoluda zauważyło co innego, między dwoma smoczymi gębami będącymi dekoracją i jednocześnie uchwytami na lampy, których tam nie było?

- Tu coś jest! - Bharrig ostrzegł resztę towarzyszy i podleciał nieco bliżej, a następnie rzucił wykrycie magii nad tą częścią korytarza. Zastanawiał się, co to mogło być?
- W ścianie, czy za ścianą? - spytał Gabriel.
- Janika, pomóż mi - rzekł nietoperz-Bharrig. - Tutaj chyba jest jakieś ukryte przejście…

Druid lustrował ukryte przejście, nie do końca pewien, jak je aktywować.
- Znaczy się, co? - Zielonoskóra dziewczyna zbliżyła się do ściany, i zaczęła się jej przyglądać.
- No ja tu żadnych pułapek nie widzę raczej… - Powiedziała.
- Spróbuj pociągnąć jeden z tych uchwytów - rzekł Bharrig. - Albo ktoś… Inny? - dodał, patrząc po towarzyszach.
- To ja cię podsadzę, a ty sprawdzisz, czy przy głowach nie ma pułapek - zaproponował Gabriel Janice. A ta spojrzała na niego, jakby…
- Bharrig chciał, żeby ktoś pociągnął za uchwyt, może to otwiera tajne przejście. Ja nie dosięgnę, a on jest stanowczo za lekki, żeby owy uchwyt pociągnąć?? O tym teraz mowa - Wyjaśniła Gabrielowi mała zielona.
- Nie jestem ani głuchy, ani głupi - odparł Wieszcz. - Nie chodziło mi o to, byś za lcokolwiek ciągnęła. Chciałem żebyś sprawdziła, czy nie ma tam pułapek. Ale skoro nie chcesz...
Pociągnął za uchwyt. I nic się nie stało.
- Nie wiem o co ci teraz chodzi, przecież przed chwilą wszystko oglądałam?? - Powiedziała Janika, kręcąc głową.
- Chodziło mi o to, że pułapka mogła być zamontowana w głowie, a nie w ścianie - wyjaśnił Gabriel.
- Hmm, wygląda na to, że pociągnięcie nie aktywuje przejścia? - zdziwił się Druid. - Może potrzeba pociągąć dwa smocze łby na raz?
- Albo po prostu pchnąć ścianę, żeby się otworzyła? - Zamrugała niewinnie oczkami Janika.

- Za bardzo się cackacie - wytatuowany wojownik podszedł do ściany i ją popchnął. No i coś zgrzytnęło, coś chrupnęło, i w końcu się ruszyło, ale Kargar potrzebował serio mocno się zaprzeć, by dalej coś zadziałało. Najwyraźniej draństwo nie było dawno… oliwione, czy coś?

- Ciężko idzie, ale daje radę! - skwitował sapiąc. Pewnie poza paladynem nikt z jego towarzyszy nie dałby temu rady.

Geri, którego ponaglił Bharrig, także przywarł do ściany i na nią naparł.

Paladyn już się nie pchał na trzeciego gdzie dwóch się ledwo mieściło, więc pozostał w odwodzie pilnując perymetru.



Ukryte, kamienne drzwi w końcu ustąpiły… "klik".

"Klik"??

Błysnęło, zagrzmiało, zabolało. I to wszystkich.

Błyskawica, która wystrzeliła z jednej ze smoczych głów, przeszła przez ciała wszystkich, przeskakując swoim wyładowaniem z jednego towarzysza na drugiego, na trzeciego, czwartego… szóstego… każdy oberwał. Każdy.

Przekleństwa, złorzeczenie, czasem krzyk bólu… Amara nagle się zachwiała, upadła na kolana, a potem bezwładnie na bok, na podłogę.
 
Arvelus jest offline