- Zniszczyć!? - ożywił się Kargar, przełamując uczucie oszołomienia kiedy zrozumiał ogrom tego miejsca.
- Chętnie, tylko pytanie jak. Palić to się chyba będzie średnio, możemy spróbować zniszczyć jedną tubę i zobaczyć co będzie?
- Ktoś musiał zbudować to wszystko - odpowiedział Druid. - Zielona woda w szklanych słoikach nie bierze się znikąd. Powinniśmy odciąć łeb, zamiast tracić czas na rozbijanie pojedynczych słojów. Musimy odnaleźć to miejsce.
- Tylko żeby potem pół góry nie wyleciało w powietrze - Powiedziała Amara również przyglądając się maszynerii, jaka była wokół nich.
Tymczasem Deidre "przyklejona" do jednej z tub twarzą, nawet z dłońmi przy skroniach, by lepiej chyba widzieć co w środku, wpatrywała się… szczególnie jakoś tak w okolice bioder osobnika w tubie. A Geri szturchał ją pyskiem w plecy.
- No czekaj, no...
- Tam coś leży - Powiedziała nagle Janika, wskazując jakieś oddalone miejsce w półmroku, które było zdecydowanie poza zasięgiem zdolności widzenia w ciemności chociażby Bharriga, czy i Endymiona…
- Znaczy się, co? - zapytał Bharrig i wzbił się w powietrze, cicho szybując w stronę, którą wskazała Janika. Po chwili odkrył zaś, leżącą sobie na podłodze… orczą nogę. Tak, to mogła być noga od spotkanego wcześniej osobnika. Resztki nogawki, but, kałuża krwi.
- Kolejna pułapka, zdaje się! - zawołał Bharrig, krążąc w powietrzu nad miejscem, gdzie leżała odcięta noga. - Uwaga!
- Mocno ktoś tu przewrażliwiony - Powiedziała cicho, sama do siebie, mała zielona, po czym, po chwili przyglądania się po prostu ową nogę lekko kopnęła.
- To tylko odcięta szwaja - Mruknęła do Nietoperzo-Druida.
Nietoperz przycupnął na jednej z rur, które wystawały ze ściany.
- Powinniśmy znaleźć jakiś zakamarek w tej dziurze, żeby odpocząć - rzekł Bharrig. - To miejsce jest wielkie… Z pewnością coś się znajdzie - dodał, kręcąc małym łbem w poszukiwaniu rzeczonych zakamarków. Co do pułapek zaś, cóż… Skąd indziej miałaby się znaleźć odcięta noga?
- Może Orki tu były i walczyły? Spotkały te konstrukty i… choliba wie - Dumała Janika - Zostały pokonane i zabrane, albo poszły dalej? A ten jeden został, i cofał się mozolnie do wyjścia? Nie wiem… - Mała dziewoja wzruszyła ramionkami.
- Przeczołgał się taki kawał drogi? - zapytał. - Nie wiem. Zdaje się jednak, że powinniśmy kontynuować drogą, którą wytyczyli orkowie.
- No tak, jak już tyle przeszliśmy to idźmy dalej śladem orków - mruknał Kargar.
- Przynajmniej oczyszczą drogę z części pułapek - stwierdził Gabriel. - Będzie z nich jakiś pożytek.
- I na pewno są tak samo zmęczeni jak my - dodał Endymion - forsowanie się bez odpoczynku może mieć sens… wiedźma powiedziała nam jak dawno ich wódz tu wszedł?
- Wczoraj - Powiedziała Amara.
~
Po paru chwilach dalszej wędrówki w dziwacznym miejscu, nietoperz-Bharrig wypatrzył coś dziwnego w jednej z kamiennych ścian. Coś, jakby… ktoś tu coś przerabiał. Dla kogoś innego wyglądało wszystko jak typowa, obrobiona kamienna ściana, ale oko Krasnoluda zauważyło co innego, między dwoma smoczymi gębami będącymi dekoracją i jednocześnie uchwytami na lampy, których tam nie było?
- Tu coś jest! - Bharrig ostrzegł resztę towarzyszy i podleciał nieco bliżej, a następnie rzucił wykrycie magii nad tą częścią korytarza. Zastanawiał się, co to mogło być?
- W ścianie, czy za ścianą? - spytał Gabriel.
- Janika, pomóż mi - rzekł nietoperz-Bharrig. - Tutaj chyba jest jakieś ukryte przejście…
Druid lustrował ukryte przejście, nie do końca pewien, jak je aktywować.
- Znaczy się, co? - Zielonoskóra dziewczyna zbliżyła się do ściany, i zaczęła się jej przyglądać.
- No ja tu żadnych pułapek nie widzę raczej… - Powiedziała.
- Spróbuj pociągnąć jeden z tych uchwytów - rzekł Bharrig. - Albo ktoś… Inny? - dodał, patrząc po towarzyszach.
- To ja cię podsadzę, a ty sprawdzisz, czy przy głowach nie ma pułapek - zaproponował Gabriel Janice. A ta spojrzała na niego, jakby…
- Bharrig chciał, żeby ktoś pociągnął za uchwyt, może to otwiera tajne przejście. Ja nie dosięgnę, a on jest stanowczo za lekki, żeby owy uchwyt pociągnąć?? O tym teraz mowa - Wyjaśniła Gabrielowi mała zielona.
- Nie jestem ani głuchy, ani głupi - odparł Wieszcz. - Nie chodziło mi o to, byś za lcokolwiek ciągnęła. Chciałem żebyś sprawdziła, czy nie ma tam pułapek. Ale skoro nie chcesz...
Pociągnął za uchwyt. I nic się nie stało.
- Nie wiem o co ci teraz chodzi, przecież przed chwilą wszystko oglądałam?? - Powiedziała Janika, kręcąc głową.
- Chodziło mi o to, że pułapka mogła być zamontowana w głowie, a nie w ścianie - wyjaśnił Gabriel.
- Hmm, wygląda na to, że pociągnięcie nie aktywuje przejścia? - zdziwił się Druid. - Może potrzeba pociągąć dwa smocze łby na raz?
- Albo po prostu pchnąć ścianę, żeby się otworzyła? - Zamrugała niewinnie oczkami Janika.
- Za bardzo się cackacie - wytatuowany wojownik podszedł do ściany i ją popchnął. No i coś zgrzytnęło, coś chrupnęło, i w końcu się ruszyło, ale Kargar potrzebował serio mocno się zaprzeć, by dalej coś zadziałało. Najwyraźniej draństwo nie było dawno… oliwione, czy coś?
- Ciężko idzie, ale daje radę! - skwitował sapiąc. Pewnie poza paladynem nikt z jego towarzyszy nie dałby temu rady.
Geri, którego ponaglił Bharrig, także przywarł do ściany i na nią naparł.
Paladyn już się nie pchał na trzeciego gdzie dwóch się ledwo mieściło, więc pozostał w odwodzie pilnując perymetru.
Ukryte, kamienne drzwi w końcu ustąpiły… "klik".
"Klik"??
Błysnęło, zagrzmiało, zabolało. I to wszystkich.
Błyskawica, która wystrzeliła z jednej ze smoczych głów, przeszła przez ciała wszystkich, przeskakując swoim wyładowaniem z jednego towarzysza na drugiego, na trzeciego, czwartego… szóstego… każdy oberwał. Każdy.
Przekleństwa, złorzeczenie, czasem krzyk bólu… Amara nagle się zachwiała, upadła na kolana, a potem bezwładnie na bok, na podłogę.