Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 13:06   #80
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Kiedy dobijali do brzegu Greger kończył już spieranie ostatniej pozostałości po "Oczku" z własnego kubraka. Żal mu było kompana, zwłaszcza że sam wywlekł go z Gnojowiska i wlókł na swoich barkach aż do portu, ale takie było życie. Zwłaszcza w branży, którą się zajmował. Dziwna obojętność kompanów na to co spotkało Durnhelma tylko utwierdziła Roota w przekonaniu, że nie znajdzie wśród nich druhów. Wspólników tak, ale raczej nikt tu nie nadstawi za drugiego karku, jeśli przyjdzie co do czego.

- Zmień mnie z tym kawałem mięsa – rzekł po cichu Ripp– ja będę ubezpieczał grupę.

Ubrawszy mokry przyodziewek Greger zarzucił sobie Sotoriusa na plecy i wspierany przez Tosse, który dźwigał tłuściocha za nogi, wydostali się na pewniejszy grunt. Pomost. Klemens gdzieś zniknął a oni tylko skryli się w podcieniu wyższego tarasu, by nie rzucać się w oczy.

- Żal chłopa - mruknął do kompanów, nawiązując do nagłego zniknięcia czarownika, ale po tym co ten wyczyniał w Gnojowisku "żal" był nieco na wyrost. Nawet sam nie do końca mógł pojąć to co czuje. W końcu dał temu spokój i splunął na ziemię gęstą flegmą.

- Dokończmy co mamy robić, rozliczmy się i rozejdźmy w swoją stronę. - powiedział do DeGroata, który wszak naraił im tę robotę.

- Przycupniemy tu teraz jak Klemens załatwi metę i pójdę się zorientować w sprawie. Wy poczekacie, aż wrócę. - DeGroat miał najwidoczniej plan i Root nie miał zamiaru mu w nim grzebać. Odparł więc tylko. - Jakbyś potrzebował kogoś, kto się nie cofnie, to mogę pójść z Tobą.

Po chwili pojawił się Klemens z wózkiem i takim zadowoleniem wypisanym na twarzy, jakby odkrył sekretne wejście do burdelu Madame Coriso.

- Et voila! - Klemens wyszczerzył się do kompanów. - Tam za rogiem, w ślepym zaułku jest zamknięta piwniczka na kartofle, możemy wrzucić tam tego naszego kartofla. Przysiąść możemy na chwilę w magazynie, przemyślimy co dalej.

Greger nie potrzebował dalszej zachęty. Dźwignął siedzącego Sotoriusa na ramię, sapiąc przy tym z wysiłku, po czym zwalił go na wózek. Wózek to był dobry pomysł! Jakby miał taszczyć sflaczałego, widocznie nieprzytomnego, kupca po mieście to by pewnie miał dość po kilku pacierzach. Nie wiedział co ten tłuścioch żarł, ale pewnym było, że nie odmawia sobie niczego.

Umieściwszy Sotoriusa na wózku złapał z Tosse za dwa dyszle i pojechali za Klemensem. Do kryjówki, która w końcu miała zagwarantować chwilę wytchnienia.
 
Bielonek jest offline