| Klemens, od małego nieco ponadprzeciętnie jasnoskóry, na wzmiankę o Hieronimusie Oswaldzie zrobił się blady jak ściana i ciarki przeszły mu po plecach. Słyszał historie o szefie tajnej policji, nie jedną i nie dwie. Hieronimus cieszył się złą sławą, szeptem wspominano o nim w Akademii. To nie był ktoś, z kim chciałby zapoznać się bliżej. Ba!, to nie był ktoś, kto powinien znać jego imię. Löwenstein wiedział, że od oswaldowej uwagi do tajemniczego zniknięcia droga była niezwykle krótka.
Z posępną miną siedział więc na skrzyni w magazynie, sącząc wino i przysłuchując się rozmowie z Darią. Gdzieś z tyłu głowy zaczęły kiełkować myśli, czy aby na pewno było warto brnąć dalej w to bagno. Miarkował, że Daria raczej nie blefowała, bo na chłopską logikę Orsini nie szukałby Rusta po całym mieście, gdyby Grubas działał z jego polecenia. Raczej. Z rozmyśleń wyrwał go buszujący po magazynie Tosse i już, już miał się odezwać do kompana, gdy nadeszły wieści o kolejnym problemie. Klemens zaklął po raz tysięczny tego dnia.
- Dobra, właź.
Zadecydował szybko, wciągając osiłka za rękaw i gestem zapraszając drugiego, czającego się w głębi korytarza. Oni weszli, on wyszedł. Pomógł Oswaldowi pozbierać się na nogi, przeklinając w myślach wizję nadrobienia strat w sympatii pasera. Klemens wcisnął mu w łapę kolejnych parę monet.
- To za braki w magazynie. Kolega poczęstował się nieco. Osmund w kanałach?
- Ta - przytaknął Oswald, masując obity łokieć i łypiąc na szlachcico-żaka. - Co, pewnie teraz będziesz pożyczał łódkę?
- Czytasz mi w myślach. Obie. Zostawimy z Osmundem.
- Nie wiem w co się wpierdoliłeś, ale uważaj na siebie. Żal byłoby mi stracić informatora z takimi kolegami, jak ty.
- Aha - mruknął Klemens. - Pamiętasz Tobiasa?
Oswald pokiwał. Któż by nie pamiętał Tobiasa von Alvensleben-Leiningen, charyzmatycznego i przystojnego syna magnata ziemskiego spod Altdorfu. Samo nazwisko, stare od pokoleń, kojarzyła większość. Dziedzic ziemi, folwarków i manufaktur nad Reikiem zapadał w pamięć.
- Jak by przyszedł pić z chłopakami, to powiesz mu: "passer ad crepusculum iuxta aquilam appulit" - oznajmił Klemens. - Zapamiętasz?
- Liznąłem Klasycznego - Oswald potrafił zaskoczyć. - Zapamiętam. Czmychaj, rozbójniku. Sprzątaliśmy dzisiaj. Jak mi pobrudzicie wypastowane podłogi, to się pogniewam.
Klemens kiwnął głową i zjawił się z powrotem w magazynie. Szybkim, zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku leniwie bujających się łodzi, gestem wskazując Rippowi składzik trzymający Sotoriusa.
- Wyciągnij no naszego kartofla. Pora się zmywać. Fräulein - ostatnie słowo skierowane było do Darii. Klemens przystanął na krawędzi, oferując rudej pomocną dłoń. - Popłyniemy na lewo, pod prąd.
"Albatros" nie bez powodu stał przy kanale. Wydrążone ludzkimi rękoma koryto ciągnęło się w górę lądu, zygzakując przez chwilę i przechodząc w wejście do kanałów, gdzie bracia mieli kolejny magazyn. Tam królował Osmund, brat-szmugler, przechowując mało-legalne towary na sprzedaż. Łodzie w posiadaniu braci były specjalnie dobrane, nadające się na rejs płytkimi kanałami. A stamtąd, w teorii przynajmniej, mogli dostać się w sumie wszędzie, bo ściekowe tunele przechodziły w Ciemnicę, wijącą się od "Albatrosa" aż po Akademię w Altestadt.
Ale to później. _______________________________ 46, 41, 66, 81, 83
Ostatnio edytowane przez Aro : 28-10-2021 o 11:26.
|