Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2021, 11:19   #81
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Chata smolarza nie napawała Eleonory optymizmem - za bardzo wystawiona na widok, za blisko traktu. Nie zamierzała jednak dyskutować czy upierać się przy swoim, mimo że wspomniani jeźdźcy na ogonie skręcali trzewia i pobudzali nerwy. Ingwar i Eryck byli ich przepustką do względnego bezpieczeństwa i to na nich opierał się ich plan, więc zdała się na osąd innych.

Pomogła wnieść szlachcica, pomogła znieść drewno na opał, pomogła rozpalić palenisko. W zszywaniu i cyrulikowaniu już nie. Nie nadawała się do tego i nie miała ochoty obserwować roboty Theophrastusa. Żołądek szybko by to oprotestował. Ściągniętą torbę rzuciła więc w kąt izby, wskazała Gudrun zydel nakazując odpoczynek i tyle ją było widać. Podreptała w ślad za Semenem, na zewnątrz. Chciała się nieco rozgrzać, ale inne sprawy wychodziły chwilowo na pierwszy plan.

- Sprawdzę jak się sprawy mają na wysokości - rzuciła do Kislevity, poprawiając zdobyczną kuszę.

Eleonora przejechała spojrzeniem po okolicznych drzewach i śnieżnych koronach, zagryzając wargi. Wiedziała, że z wysokości będzie miała dobry widok na okolicę, ale dobry widok będzie i na nią. Ogołocone gałęzie nie oferowały schronienia i działało to w obie strony, ale skonstatowała, że ryzyko będzie teraz nieodłącznym towarzyszem i wzruszyła ramionami. Ruszyła ku linii drzew.

Dąb zatrzeszczał, popieszczony kopnięciem ciężkiego buciora i oprószył okolicę białym puchem zalegającym na gałęziach. Eleonora prychnęła i otrzepała się ze śniegu, który udekorował jej głowę i ramiona, splunęła w dłonie i hyc!, ruszyła w górę. Wspinaczka była jej specjalnością, to fakt, ale oblodzone i zmarznięte drzewo nie ułatwiało zadania. Gałęzie trzeszczały i zrzucały śnieg, obciążone łasiczkowym balastem, ale dziewczyna parła dzielnie w górę. Sapiąc, jęcząc i złorzecząc. Dała radę i przycupnęła na grubym konarze, ściągając z pleców nabitą kuszę i omiatając okolicę spojrzeniem.



_______________________________

12, 97, 60, 30, 98
 
Aro jest offline