-Co tak stoisz? Życie Ci niemiłe?-krzyknął do Szymona i wciągnął go do środka.
Ich konie rozbiegły się wystraszone ferworem walki. Gawin bez słowa dopadł stołu by razem z Harabem zastawić nim drzwi. -Trzeba pozbyć się kuszników! Ja biorę tego po lewej a Ty po prawej. Wielkoludzie! Pilnuj żeby to robactwo nie właziło oknami!-wydawał rozkazy choć nie wymagał posłuszeństwa.
Jego słowa były wypowiedziane jak logiczna sugestia a nie polecenie. Lekko pochylony podszedł do okna od strony ścieżki obstawionej przez kuszników. Nie wychylając się napiął łuk. Gdy był gotów wyjrzał i bez większego zastanowienia wystrzelił. Strzała przeszyła powietrze i trafiła nieszczęśnika klatkę piersiową. Strzał nie zabił go jednak uniemożliwił strzelanie. Jęcząc głośno spadł z konia i zaczął zwijać się na ziemi z bólu. Z za ściany wyłonił się miecznik i zaatakował barda przez okno. Ten zdążył zrobić jedynie krok w tył i zasłonić się łukiem. Drewno pękło pod wpływem ciosu na szczęście bard dorobił się jedynie rozciętej koszuli. Szybko cofnął się na środek sali wyciągając miecz.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |