Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2021, 23:08   #129
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Endymion zgiął się wpół gdy błyskawica przeszyła jego ciało. Warknięcie szybko zmieniło się w bojowy okrzyk kryjący pod sobą ból. Zachwiał się, ale szybko odzyskał równowagę.
- Wszyscy ca… - zaczął pytanie ale go nie dokończył, bo zobaczył spadającą na ziemię Amarę. W dwóch krokach doskoczył do niej, łagodząc upadek i chroniąc głowę podłożywszy dłoń z jej tyłu.

Po trzykroć “nie” zakrzyknął Sprawiedliwy.
Po trzykroć protest i odwet po trzykroć.
Nasz mądrość wskaże nam cel.
Poprzez odwagę powstań by walczyć.

Błogosławieństwo przepłynęło przez ciało paladyna wprost na mniszkę lecząc jej rany. Po chwili zamrugała więc oczami, spoglądając w twarz Endymiona.
- Co…
Paladyn westchnął z ulgą.
- Nic ci nie będzie - odpowiedział z lekkim, uspokajającym uśmiechem i wciąż ją trzymał, póki sama nie uzna, że już chce się podnieść. Po raz kolejny też jego myśli uciekły do Amzy i potwierdzenia słuszności decyzji pozostawienia jej z siostrami. Tego ona mogłaby już po prostu nie przeżyć.
- To moja wina, moja wina… - Doskoczyła i do Amary z załzawionymi oczkami Janika, po czym i ona dotknęła ręki Mniszki, i zaczęła ją leczyć, również jakimś sposobem, podobnym do paladyńskiego.
- Jesteś pełna niespodzianek… - skomentował Endymion magię Janiki, nie skupiając się na tym co stało się moment wcześniej. A mała zielona dziewczyna smutno się uśmiechnęła, raz potakując głową.

Druid skrzywił się. Złodziejka, którą mieli przy sobie, na razie słabo pracowała na swoją część łupów, które mieli podzielić, jednak Druid opanował się. Nie miało to na ten moment sensu.

- Ile zostało nam zaklęć leczących? - zapytał Bharrig, który z przedmiotów i mikstur chciał skorzystać, kiedy tylko te wyczerpią się.
- Mam jeszcze jedno, może dwa błogosławieństwa dzisiaj - odpowiedział paladyn.
- Ja mogę jeszcze kogoś podleczyć moją mocą, i zaklęć też mam jeszcze parę… - Cicho powiedziała Janika.
- Przydałoby się na mnie i Geriego - rzekł Bharrig, ciekaw, ile może zdziałać Janika swoimi zaklęciami. - Zanim polecę dalej.

Wyglądało jednak na to, że Druid będzie potrzebował zmienić formę po raz kolejny, aby uleczyć członków drużyny.
- Mam jeszcze parę zaklęć - powiedział Gabriel - ale olśniewające to one nie są,
Rzucił zaklęcie, które miało za zadanie podleczyć wszystkich towarzyszy. Po chwili więc wszyscy poczuli się lepiej, jednak ze zdrowiem co niektórych wciąż było słabiutko…
- Cholera, szkoda że nikt z nas nie zauważył tej pułapki, macie jeszcze jakąś magię leczącą.
- Przepraszam, ale magiczne pułapki naprawdę trudno odszukać… - Powiedziała z markotną miną Janika.
-No tak, nie przejmuj się, przynajmniej zielonym poszło gorzej z tymi pułapkami, sporo tych trupów widzieliśmy po drodze - Kargar wyszczerzył się. W sumie to nie był przekonany, na ile mogli ufać tej całej Janice, którą znali od bardzo niedawna… no ale na razie wydawała się przydatna.

- Hej banda! Chodźcie no tu! - Deidre potuptała do tajnego pomieszczenia - Skaaarby znalazłam! Skarby!!

Endymion spojrzał za Deidre natychmiast obudzony. Bo gdy diablę krzyczało “skarby” on słyszał “prawdopodobnie diament”. Spojrzał na dochodzącą do siebie Amarę którą wciąż trzymał.
- Możesz już wstać? - zapytał i choć nie dało się uniknąć domyślnego ponaglenia to w jego głosie nie było jego krztyny.
- Tak, już lepiej, dzięki. Leć tam - Uśmiechnęła się Mniszka.
Ork kiwnął głową i chwycił ją jeszcze za dłoń pomagając wstać, po czym poszedł zobaczyć skarby… lekkim łukiem, aby zahaczyć o Kargara, który był w najgorszym stanie. Zmówił krótką inkantację w pośpiechu lecząc jego rany i sam poszedł zobaczyć co tam Deidre znalazła.
- Dzięki, od razu lepiej, to smocze łby mi nieźle przysmażyły - odparł wojownik, sprawdzając stan swojej zbroi.
- I skarby mówisz? - podleczony, wyraźnie ożywił się słowami Deidre.




Spora góra złota i srebra… w malutkich sztabkach. Wiele klejnotów, przedmiotów, był nawet jakiś oręż, tarcza, było tego naprawdę trochę…

- Dobra, wszyscy stop… - Paladyn zatrzymał w zasadzie chyba głównie siebie przed rzuceniem się na poszukiwania diamentu - Bharrig, Gabriel… mogę was prosić o wykrycie magii? Nie chcemy się w tym momencie w jakąś klątwę wbić.
Gabriel spełnił tę prośbę i rzucił wspomniane zaklęcie… kilka przedmiotów było magicznych. I miecz, i tarcza, i jakiś kostur, i różdżka, i brosza i karwasze, i… czaszka. Czarna czaszka.

- Łiiiii skaaaarbyyy - Deidre tańcowała wprost, kręcąc bioderkami, i w końcu przyklęknęła i zaczęła garściami nabierać złote i srebrne sztabki i podrzucać je lekko w górę, roześmiana na całego.

- Gabriel… powiedz mi, że nie dostrzegłeś nic podejrzanego… - paladyn wręcz poprosił wieszcza widząc jak diablę robi dokładnie to czego chciał uniknąć.
- Nic podejrzanego - powiedział Gabriel. - Nieco magicznych przedmiotów, ale nic nie rzuca się w oczy...
Zaczął odkładać na bok wypatrzone magiczne przedmioty, dokładne badanie ich właściwości odkładając na później.
Druid przyglądał się z podejrzliwością błyskotkom i złotu.

Kargar podszedł bliżej by przyjrzeć się skarbom, w pierwszej kolejności jego zainteresowanie wzbudziły karwasze, bo miecz był jednoręczny a on upodobał sobie walkę dwurarkiem.

- To co, chyba tu chwilę zabawimy, licząc i sortując? - Powiedziała Janika - To ja podleczę nieco jednego i drugiego - Dodała, wyciągając jakieś składniki z kieszeni i… zaczęła przyrządzać "na żywo" jakieś mikstury.
- Proponowałbym zamknąć za sobą tę ścianę... jeśli da się ją otworzyć od środka - powiedział Gabriel - a potem zrobić dłuższy odpoczynek. Kilka godzin odpoczynku i będziemy mogli iść dalej. Z kompletem zaklęć... i kieszeniami pełnymi skarbów - dodał.
- Tylko upewnijmy się, że tu jest bezpiecznie i, że to jest jedyne wejście.

W tym czasie Janika zrobiła 4 eliksiry, które dała Bharrigowi, Geriemu, Kargarowi, i Endymionowi, jako najbardziej potrzebującym… i po chwili poczuli się oni znacznie lepiej.
- Dzięki, Janika - powiedział Endymion wypijając go gdy tylko poczuł jak rany się zasklepiały na jego ciele.
- Dzięki mała - Kargar uśmiechnął się tym razem szczerze.
- Dziękuję - rzekł Druid z uznaniem.

~

Urządzono więc sobie dłuższy postój, lecząc rany, badając magiczne przedmioty magią, licząc sztabki, i tak dalej… Endymion w końcu, wprost ze łzami w oczach, znalazł co chciał. Wielki diament, rozmiaru ludzkiej pięści, zdecydowanie o wiele więcej wart, niż 1000 złociszy… Paladyn padł na kolana prawie że tuląc diament jakby to był sam Agamemnon. Potrzebował kilku chwil dla siebie i dawał je sobie. Otarł oczy i schował go głęboko do pojemnej torby.
- Jeszcze polecisz, przyjacielu. Jeszcze niebiosa rozerwie twój ryk.

Prym w badaniu magicznych przedmiotów wiodła Janika, później dobrze radził sobie Gabriel, Deidre tak trochę… Bharrig nie bardzo. Ale wspólnie w końcu doszli do czego co jest…

Bharrig, który na ten moment nie potrzebował postaci nietoperza, zmienił się z powrotem w swoją zwykła postać krasnoluda.

Wyciągnął różdżkę leczenia ran i zużył na siebie dodatkowo i tygrysa po dwa ładunki.
- Czy ktoś jeszcze potrzebuje leczenia? - zapytał. A po chwili nieśmiało uniosła łapkę Janika. Bharrig podszedł do dziewczyny i przekazał jej jedną z własnych mikstur leczących, zachowując ładunki różdżki. Na co mała się roześmiała.
- Wymieniamy się? - Powiedziała rozbawiona.

W międzyczasie, Druid zainteresował się ścianami pomieszczenia, oceniając, czy w miejscu, w którym byli były jeszcze jakieś inne wyjścia poza drzwiami z pułapką. Nie było.
- Najlepiej, jeśli odpoczniemy tutaj. Jeśli uda się zamknąć drzwi bez ponownej aktywacji pułapki, da nam to parę godzin spokoju. Potem postanowimy, w którą stronę udamy się. Chcę jednak oczyścić to miejsce… Powinniśmy zniszczyć istoty w tych szklanych słojach i upewnić się, że nigdy nie wyjdą na zewnątrz.
- Ale ich są setki, czy coś? - Zerknęła na niego Deidre, przestając na chwilę… robienie "śnieżnych aniołków" w stosie złota i srebra.

- Musimy znaleźć centrum, miejsce, skąd energia płynie do tych wszystkich tub - powiedział Gabriel. - To jedyny sposób, by zniszczyć w jednej chwili wszystkie te stwory.
- Czy te rury nie są połączone? - zapytał Druid. - Wystarczy zatruć punkt w środku.
- A czy wiesz, jaka to miałaby być trucizna? - spytał Wieszcz.
- Dobre pytanie, musielibyśmy wyprodukować jej tyle, żeby zatruć wszystkie - wzruszył ramionami Bharrig. - Trucizna moich form mogłaby jednak zabić wiele z tych bestii. Być może zdołalibyśmy zrozumieć, jak zniszczyć to miejsce, jeśli tylko poszukamy dalej.

Jako że nie wszyscy doszli jeszcze w pełni do siebie, więc Gabriel podleczył tych bardziej poszkodowanych zaklęciami z różdżki.

- Ile tu posiedzimy? - Spytała nagle Deidre… rozkładając sobie kocyk na sztabkach. Miała zamiar spać na skarbie? Czyżby próbowała wprowadzić w życie powiedzenie "śpi na pieniądzach"?
- Kilka godzin prawdopodobnie - odpowiedział jej paladyn - Tyle aby odpocząć i trzeba ruszać. Nie wiemy czy właściciel tego miejsca nie jest obecny, a wtedy chcemy działać szybko.
- Po takiej ilości kurzu, to raczej tego Maga tu dawno nie było… wątpię, by się nagle zjawił. Może… już nie żyje? - Powiedziała Amara.
- Chyba że kiepsko płaci sprzątaczce - zażartował Gabriel. - Ale faktycznie wygląda na to, że od dawna tu nie bywa.

- Ty teraz wyglądasz sama jakbyś była smoczycą co śpi na swoich skarbach! - Kargar z rozbawieniem przyglądał się Deidre, na co ta zachichotała i mrugnęła do wojownika.
- To co myślicie, że ten mag stworzył tu tę armię w słojach i gdzieś się wyniósł albo zginął. I ta nasza smoczyca co tu mieszkała ma z tym coś wspólnego? - Włączył się do rozmowy towarzyszy.
- Trudno powiedzieć… może nie miała nawet o tym wszystkim pojęcia? Może miała jakiś pakt z tym Magiem? Teorii można snuć wiele - Powiedziała Janika, wzruszając ramionkami - Być może nigdy nie dowiemy się prawdy… no chyba, że znajdziemy jakąś jego pracownię, i zapiski, o co w tym wszystkim chodzi?
- Być może mag miał drugie wejście - powiedział Gabriel. - Znajdziemy jego prywatne komnaty to, być może, poznamy parę sekretów z jego życia. Na razie nie warto się nad tym zastanawiać.

Rozdzielenie znalezionego skarbu potrwało parę chwil. Gdy torby i kieszenie były pełne złota, a na podłodze skarbca został tylko niewielki stosik sztabek srebra i wyrzucone z torby Endymiona kolczugi, można było ruszyć dalej.
- Dzień jeszcze młody, a przed nami spory kawałek do zwiedzenia - powiedział Gabriel. - Ruszajmy tropem orków - zaproponował.
- Chyba żeby wyjść z tymi łupami i najwyżej wrócimy tu jeszcze? Orki pewnie martwe już...Chyba że się boicie że jakoś te wszystkie diabły co śpią się obudzą? Tylko według mnie to prędzej tu sczezną - Kargar był zadowolony z łupów i w związku z tym jego entuzjazm do eksploracji tego śmiertelnie niebezpiecznego miejsca wyraźnie zmalał.
- Chodźmy, i tak nie weźmiemy tego wszystkiego - zgodził się Bharrig. - Łupy nie uciekną, zaznaczę to miejsce za pomocą znaku, który rozpoznam - rzekł, zamierzając nakreślić ten znak przy ukrytych drzwiach w języku Druidów.
- Potrzebujemy jeszcze trochę - argumentował Endymion - wiemy bardzo niewiele. Potrzeba czegoś co podpowie nam jeszcze szczegół albo dwa abyśmy mogli coś powiedzieć gdy wrócimy.
 
Lord Melkor jest offline