Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2021, 15:34   #452
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Południowa; ul. Kazamatowa

- Idziemy na browara do “Piwnicznej”. Idziesz z nami?
- Chodźmy - zgodził się Egon. - Antałek wychylę, zjem też może coś.

Egon wiedział, że urobienie strażników i zaskarbienie sobie ich zaufania było procesem, którego nie można było przeskoczyć w jeden dzień ani w tydzień. Kazamaty były czymś, gdzie trzeba było być cierpliwym. Piwo ze strażnikami było konieczne. Jeśli mieli dopchać się z Łasicą tam, gdzie trzeba, musieli być pewni, że nikt nie będzie ich podejrzewał.

- No? I jak było? Jak ci się podoba nasza Katia?
- Ano, nie narzekam - Egon uśmiechnął się krzywo do strażnika. - Panie, niby kazamaty, a jednak ogrzać się można. Jeśli wiadomo, o co chodzi.

- Oj tak, ona potrafi ogrzać i rozgrzać. Szkoda, że takiej w domu nie mam! - roześmiał się rubasznie Rolf klepiąc po przyjacielsku nowego w ramię. Byli prawie równie wzorstem i masą pewnie też. Tyle, że Rolf miał bardziej sylwetkę zbliżoną do Kornasa niż Egona. Pozostali jednak docenili dowcip i humory im dopisywały.

- Jak ja bym miał taką w domu to bym w ogóle z niego nie wychodził! - odparował kolega i tak sobie dowcipkowali idąc ciemną, zawaloną rozjeżdżonym śniegiem ulicą. Aż doszli do “Piwnicznej”. Gdzie trzeba było uważać na wejście bo była położona w piwnicy więc zaraz za drzwiami wejściowymi były schody w dół. Ale za to było przytulne ciepło. Strażnicy byli tu chyba stałymi gośćmi bo czuli się jak u siebie. Zajęli jeden ze stołów, podeszła do nich kelnerka i zapytała o zamówienie. Kolację już jedli na stołówce i to niedługo przed wyjściem więc większość zamówiła po grzańcu co wydawał się w sam raz na taki zimowy wieczór. Ale Rolf zamówił też bigos i boczkiem i kiełbasą. A na razie siedzieli we czwórkę przy stole.

- A właściwie Egon to skąd ty jesteś? - zagaił go Rolf zerkając ciekawie na siedzącego niedaleko brodacza.

- Ja? Stąd! - odparł Egon.

Co było poniekąd prawdą. Co prawda Egon już jakiś czas mieszkał w Neues Emskrank, jednak o jego przygodach na wschodzie nie było co opowiadać, ponieważ - choć było to dawno - ktoś mógł usłyszeć plotki o Ulrichu Vogel i jego postawnym pomagierze z czasów, kiedy zajmowali się rozbojem. Tymczasem jednak trzeba było zmienić temat z postawnej osoby Egona i zająć kompanów czym innym. O Ostlandzie nie było co wspominać.

- Dobra ta robota w kazamatach. Nie dzieje się nic, ale przynajmniej w miarę ciepło… No, chyba, że na murach ma się zmianę, to wtedy i chuj może odmarznąć! Miałem szczęście, że przynajmniej nie odmarzam na zewnątrz. Rzeknijcie no, kamraci, jak się wam pracuje?

- Tak jak i tobie. Nie najgorzej. Nie jest źle. Robota łatwa i bezpieczna. Może nie ma z tego jakiejś wielkiej kasy no ale za to masz pewną wypłatę cały rok. Pracodawca też pewny bo przecież ratusz nie zbankrutuje jak jakiś kupiec albo nie zamknął na zimę jak portów. No kolegów na mieście z powodu roboty miał raczej nie będziesz ale cóż farbiarze czy kanalarze to mają jeszcze gorzej. - Rolf w paru zdaniach podsumował opinię pozostałych o tej robocie bo pokiwali głowami. Zdawali się do tego podchodzić jak do każdej innej roboty. I za atut uważali przede wszystkim stabilność i dość niskie wymagania w samej robocie. W końcu przez większość czasu było tak spokojnie, że aż nudno. Nawet skazańców coś nie było zbyt wielu więc nie przemęczali się z ich pilnowaniem. Więc robota pod tym względem miała w ich oczach zdecydowanie więcej plusów niż minusów. Zwłaszcza zimą jak port co był sercem tego miasta zamierał i zasypiał snem zimowym a wielu związanych z nim ludzi miało kłopoty z tego powodu bo traciło swoje główne źródło utrzymania. Zaś praca w kazamatach była odporna na takie sezonowe zmiany.

- Tam w głębi kazamatów pewnie trzymają kogoś znacznego, co nie? - zapytał Egon. - Pewnie za pilnowanie ich to niezły byłby grosz. Co? Pewnie jakieś dziwaki i cuda są w głębokich celach, jak zwierzoludzie albo inne diabły, co ich w lesie złapali.

Egon, oczywiście, potrzebował w jakiś sposób dostać się na zmianę, która była obok rogatej wieszczki. Z tego, co słyszał, była też obok Ulricha Vogel, a przynajmniej w jego pobliżu. Musiał się wywiedzieć, jak tam można się dostać.

- Rzeknijcie mi to, kto odpowiada za przydział wart? - zastanowił się. - Stary? Albo kto inny jeszcze?

- Tak, głównie Stary. Ale do bloku specjalnego to się raczej nie dopchasz. Nowy jesteś. Ledwo parę dni. Tam to warty mają ci sprawdzeni co już po parę lat tu robią. - Rolf pokręcił swoją pulchną głową na znak, że nie radzi nowemu robić sobie zbyt wielkich nadziei na objęcie takiej fuchy. Zwłaszcza jak ma tak krótki staż w tej robocie. Pozostali dwaj też pokiwali głową jakby zgadzali się z taką opinią. I żaden z nich chyba nie robił w tym bloku specjalnym bo dla nich też był to niedostępny obszar.

Wyglądało więc na to, że Egon musiał poradzić sobie tym, co miał, czyli wypadami z Łasicą.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline