Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2007, 03:32   #319
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- - - > Johann - - - > Venefica

Johann pędził po schodach tak szybko, jakby sam diabeł go ścigał. Pokonywał po dwa, trzy schody na raz, aż wreszcie poczuł niedosyt powietrza w płucach, a mięśnie nóg zapiekły boleśnie. Zatrzymał się na ciemnych schodach, aż cud, że w półmroku nie potknął się o nierówne stopnie i nie poleciał w dół na łeb, na szyję. W momencie, kiedy stanął gwałtownie, aby zaczerpnąć oddechu i sprawdzić, czy towarzysze podążają za nim, ktoś uderzył w jego plecy.
Venefica omal nie straciła równowagi, gdy pędzący przed nią Johann nagle zatrzymał się, a ona z rozpędu wpadła wprost na niego. Na szczęście przed upadkiem ocaliła ją żelazna poręcz przytwierdzona do ściany. Johann popatrzył na nią z pytaniem w oczach. Oboje spojrzeli w dół i nasłuchiwali przez chwilę.

- Baron został na dole - zawyrokowała wreszcie półelfka - Albo sapie i wlecze się tak powoli. Musimy sobie radzić sami. Spójrz, to już niedaleko, pośpieszmy się!

Johann dopiero teraz zwrócił uwagę, że zaledwie kilka stopni dzieli ich od łuny światła oświetlającej schody. Po kolejnych kilku stopniach oboje wypadli do owalnego pomieszczenia. Wszystko wskazywało na to, że była to siedziba czarownicy...

- - - > Nassair - - - > Calistan - - - > Lilli

Białogłowa coraz mocniej zaciskała pętlę wokół szyi Nassaira. Ciemnoskóry wojownik nie mógł dosięgnąć jej gardła, nie chciał jednak wypuścić jej z rąk. To oznaczałoby jej kolejne czary, a tego z pewnością było już dość. Poluźnił nieco uścisk dając jej wrażenie, że słabnie pod wpływem jej języka. Szarpnęła się, jednak nie dał jej się oswobodzić, zamiast tego pozwalając jej przewrócić się na plecy. Teraz to ona górowała i tak jak Nassair chciał - zamierzała najpierw wykończyć swoją ofiarę, wystawiając się na cel małej czarodziejce.

Lilli nie trzeba było więcej, by zacząć działać. Powietrze znowu naelektryzowało się od magii, tajemnych formuł wypowiadanych dziecięcym, lecz pewnym głosikiem. Kilka ognistych obręczy zatańczyło wokół niej, a potem z morderczą precyzją poszybowało w stronę czarownicy.

Czarny Baron na kilka cennych chwil wpatrzył się w walkę Nassaira i Białogłowy, nie wiedzieć czemu nie mógł oderwać wzroku od obrzydliwego, owrzodzonego i nienaturalnie długiego jęzora, który wystrzelił z ust pięknej kobiety i oplótł szyję wojownika. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nawet nie zdążył zauważyć kiedy dwójka pozostałych towarzyszy pobiegła na górę. Ogniste obręcze przywróciły go do rzeczywistości. Ochronny pancerz czarownicy uaktywnił się w momencie, gdy pierwsza z nich niemal sięgnęła jej ciała. Odbite pociski poszybowały w różne strony, a Calistan cudem uniknął śmierci, gdy jedna z nich wybuchła tuż obok niego. Poleciał na schody, poczuł promieniujący żar na twarzy i dłoniach. Poły jego ubrania zaczęły się tlić, wyglądało jednak na to, że prócz osmolonej twarzy i potłuczenia chyba nic mu się nie stało.


- - - > Konrad - - - > Wyszemir

Stary czarodziej nie mógł uwierzyć własnym oczom. Co stało się z Wyszemirem!? Jeszcze przed chwilą leżał nieprzytomny, a teraz podnosi z ziemi szkielety, które Konrad przed chwilą powalił swoim czarem.

- Wyszemirze?! Na Klejnot Dusz, co z Tobą?! - wrzasnął, a do jego uszu doleciały strzępy zaklęcia szeptanego przez Wyszemira - Nekromancja!

Wyraz twarzy starego przyjaciela - a raczej obca maska, która się na niej pojawiła - dopowiedziały Konradowi to, czego sam zaczął się domyślać. Nie spuszczając nekromanty z oczu złożył dłonie w skomplikowanym geście i zaczął wypowiadać zaklęcie. Ten, który był teraz Wyszemirem doskonale je znał i uśmiechnął się pod nosem. Starzec widać łudził się, że będzie mógł unieruchomić jego i armię szkieletów rzucając marne oplątanie...


- - - > Johann - - - > Venefica

Wszystko wskazywało na to, że okrągła komnata na szczycie wieży to prawdziwa siedziba czarownicy. Oprócz łoża, toaletki z porozrzucanymi bibelotami, stosów książek, skrzyń, butelek, flakonów, waz, pudełek i przeróżnych śmieci, w centralnym punkcie pomieszczenia znajdował się również ogromny, kamienny stół. A na nim leżało niesamowicie pokiereszowane ludzkie ciało, całkowicie osuszone z krwi, naznaczone setkami przedziwnych znaków. Makabryczny widok i obrzydliwy zapach wstrząsnął dwójką poszukiwaczy duszy czarownicy. Choć nie był to pierwszy raz - wszak Venefica w ciągu kilku godzin widziała już trzy takie ciała, natomiast Johann oglądał takie zwłoki po raz drugi - wrażenie było równie piorunujące...
 
Milly jest offline