Idir syn Yeddera w wiek męski wkroczył dopiero parę lat temu, ale z pewnością nie można było określić go mianem niedoświadczonego młodzieńca. Łatwo można było zauważyć, że niejedno widział i niejedno przeżył.
Duszą towarzystwa z pewnością nie był, ale nie był też odludkiem. Nie unikał innych, a niektórymi historyjkami ze swego życia dzielił się w czasie spędzanym przy obozowych ogniskach. Nikomu jednak nie zdradził, jakie wiatry przywiały go z odległych pustyń Varisii.
Dość wysoki, ale szczupły, ubrany był zwykle w ciemny płaszcz z kapturem, pod którym nosił ciemne, porządne ubranie podróżne. Całość stroju uzupełniały wysokie, skórzane buty.
Jak wiedzieli wszyscy członkowie karawany, Idir był zaklinaczem, lecz równie sprawnie jak magią władał kuszą, a i kostur służył mu nie tylko do podpierania się podczas wędrówek. Widać też było, że obozowe życie nie jest mu obce i że niestraszne mu były nieprzyjazne warunki pogodowe.
* * *
Pobyt w Jastrzębiej Dziupli powoli zaczynał się Idirowi dłużyć. Jeśli ktoś przez większość życia wędrował z miejsca na miejsce, za dach mając jedynie płótno namiotu lub niebo pełne gwiazd, temu nie bardzo odpowiadało mieszkanie w kamienno-drewnianej klatce. O tym, że w monet w sakiewce ubywało, nie warto było nawet mówić, a że jeść trzeba było, i za możliwość mieszkania tez trzeba było płacić, Idir powoli zaczął się zastanawiać nad ruszeniem w dalszą drogę. Najlepiej byłoby znaleźć jakąś karawanę. Porządną, najlepiej taką, jak ostatnia. W dobrym towarzystwie podróżowało się znacznie lepiej.
Trudno było nie usłyszeć informacji, wygłaszanych przez herolda. I trudno było nie zauważyć zainteresowania, jakim owe informacje wzbudziły wśród paru osób, towarzyszy Idira z podróży karawaną.
Fakt - wędrówka przez cieszący się złą opinią las bezpieczniejsza byłaby w dobrym, sprawdzonym towarzystwie. I chociaż Idir nie był pewien, czy kompani kierowali się wysokością nagrody, czy troską o los zaginionych, to cieszył się, że nie będzie musiał wędrować samotnie po lesie, w poszukiwaniu kryjącego się tam zła.
Mógł co prawda, podobnie jak towarzysze podróży, zgłosić swą chęć udziału, wolał jednak podejść do herolda i poznać parę szczegółów przyszłego zadania.
No i, być może, dowiedziałby się, czego strażnik chce od herolda.