Kwota stu pięćdziesięciu złotych monet brzmiała bardzo przyjemnie. Łatwo można było sobie wyobrazić stosik takich monet i usłyszeć brzęk wpadającego do sakiewki złota. Bardzo przyjemne odczucie. Wystarczyło jednak zapoznać się ze szczegółami kontraktu, by wszystkie marzenia rozpłynęły się jak dym.
- Nagrodę dostaniemy tylko za żywych - upewnił się - czy również wtedy, gdy przyniesiemy dowód ich śmierci?
- Tylko za żywych - padła odpowiedź, definitywnie rozprawiająca się z marzeniami o bogactwie.
Idir uśmiechnął się krzywo, po czym podziękował za odpowiedź.
- Nastawmy się lepiej tylko na przygodę - powiedział, gdy już byli w ścisłym gronie, bez przysłuchujących się ciekawskich uszu - i możliwość zrobienia dobrego uczynku. Wychodzi na to, że za odnalezioną osobę dostaniemy niecałe dwie sztuki złota na osobę - dodał. - Jeśli odnajdziemy wszystkich i przyprowadzimy ich żywych - podkreślił.
- Co powiecie na to, by wyruszyć od razu? - spytał.
On sam mógłby wyruszyć natychmiast, bo w zasadzie cały swój dobytek nosił ze sobą, czy jednak pośpiech był konieczny? Chyba tylko po to, by nie rozmyślać zbytnio nad zadaniem i nie zniechęcić się przed wyruszeniem w drogę. Bo kiepska zapłata i fakt, iż ich konkurenci przepadli bez wieści nie napawał zbytnim optymizmem. Zlecenie wyglądało na takie, gdzie prędzej można było dorobić się guza, niż uznania. Ale przynajmniej pozostaną wspomnienia i będzie o czym opowiadać wieczorową porą.
Ewentualnie, jak dobrze pójdzie, ktoś postawi im piwo. |