Nadzieja zabłysła w oczach Barbary, aby potem powoli – w miarę, jak Jakub mówił – gasnąć coraz bardziej. Kiedy mężczyzna skończył uniosła głowę i popatrzyła na niego uważnie.
- Robiłeś … - szukała słów, które mógłby najdokładniej oddać jej myśli. – Miałam wrażenie… - znów przerwała.
A może po prostu się jej zdawało? Może .. te napominanie, że już się spotkali tyczyło się tego przelotnego spojrzenia w Warszawie? Coś sobie uroiła, nieopatrznie potraktowała jego słowa. Nie chciała wyjść na jakąś fantastkę, lub co gorsza desperatkę. Z drugiej strony – lubiła wiedzieć.
- Odniosłam wrażenie… - zaczęła znów. – Wspominałeś… - to było niepoważne.
- Chciałam tylko powiedzieć – wyrzuciła więc – że oczywiście nie wierzę w to, że jesteś odpowiedzialny za śmierć adwokata. Kiedy cię bezpieka zabrała, pojechaliśmy do Bostonu. Podpisałam te papiery za ciebie. Wrócimy do biura i uczynnię to jeszcze raz - przekaże ci Twój spadek.
Temat jej bezpieczeństwa (a raczej tego, co na ten temat urodziło się w umyśle Jakuba) ominęła szerokim łukiem. Mężczyzna i tak balansował już na krawędzie swoich urojeń. Nierozważne słowo i mógłby się w nich pogrążyć całkowicie. Nie dziwiła się mu. Jeśli tutejsza bezpieka działała równie sprawnie jak ta w Polsce... Musiał sporo przeżyć.
- Masz dziś czas o 13?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
Ostatnio edytowane przez kanna : 02-11-2021 o 08:32.
|