Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2021, 10:42   #89
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Gwizd usłyszał wyraźnie. Nie było to pohukiwanie puchacza, nie był to dźwięk wiosennie trelującej sójki. Był to gwizd przeciągły, ludzki. Dochodzący z góry. Ostrzegawczy. Tyle, że on już miał swój cel w którego mierzył. Trójka zbrojnych, okrytych zimowymi płaszczami. Właśnie zrywali się od ogniska ruszając prosto na niego, dobywając przy tym tych swoich ostrzy. Brzęk kuszy zlał się niemal w jedno z krzykiem tego z lewej. Był najbliżej, stanowił największe zagrożenie. Bełt przebił płaszcz, kolczugę, skórznię i ciało obracając biegnącym w tanecznym piruecie. Semen już był w ruchu idąc pozostałym dwóm na spotkanie. Jakoś nie wierzył, że mają teraz szansę się dogadać.

Eleonora zaparta w oblodzonych gałęziach po raz drugi naciągała kuszę ciesząc się, że ostrzegła kompanów. Ciesząc się, że w porę się wspięła na drzewo. Gdyby tego nie zrobiła, zaskoczyli by ich. Naciąg kuszy był mocny, zaparte o konar buty ślizgały się utrudniając jej robotę, ale w końcu jej się udało. Sięgnęła po bełt, ale pierwszego wypuściła ze zmęczonych pracą dłoni. Znów się pośliznęła, więc poprawiła pozycję świadoma tego, że jeśli by zleciała, nie poskładali by jej. Od strony w którą poszedł Semen szczęknęła broń. Walczył. Drugi bełt nałożyła ostrożniej. Czwórka zbirów szturmowała właśnie zatrzaśnięte drzwi do chaty. Wiedziała, że to było złe miejsce na postój. Za blisko drogi…

Tupik w pierwszym odruchu przerażenia szarpnął za stół chcąc nim podeprzeć zatrzaśnięte wrota, ale wnet się zmitygował i wskazał Ingwarowi stojącą pod ścianą ławę. Była nawet lepsza do umocnienia wejścia. Sapiąc z wysiłku dźwignęli ją i na skos zaparli o drewniane drzwi. W ostatniej chwili. Coś w nie solidnie rąbnęło, po czym dały się słyszeć przekleństwa. Napastnicy! Theophrastus runął na kolana i zaczął coś gmerać ze sznurkiem przy wejściu. Nieskładnie. Z rozedrganymi dłońmi. Wciąż mając przed oczyma widok porannej rzezi. Nie chciał znów brać udziału w czymś takim. Nie chciał widzieć kolejnych ran, nie chciał umierać.

-To na nic, wejdą oknami! - krzyknął ostrzegawczo Ingwar dobywając miecza i zrzucając płaszcz, który zaraz nawinął na lewe ramię. Odsunął się od podpartych drzwi i skoczył po gar, który wskazała mu Gudrun, która chwyciła wielką pokrywkę używając jej jak tarczy. Coś trzasnęło i do środka przez wybite okno wpadło lodowate powietrze a wraz z nim jakaś sylwetka.

Eleonora w końcu uniosła ponownie kuszę do strzału. Czterech maleńkich zbrojnych szturmowało właśnie zatrzaśnięte drzwi do chaty. Mierzyła do człowieka. Nie podobała jej się ta myśl. Ale musiała. Musiała? Przez chwilę mierzyła, po czym wystrzeliła powtórnie. Bełt pomknął w dół a ona spoglądała za nim z nadzieją. Może tylko kogoś zrani. Może się przestraszą i uciekną. Może… Nie trafiła. Bełt wbił się w drzwi tuż przed ich nosami. Odskoczyli od drzwi jak oparzeni i rozejrzeli się w koło. Jeden z nich spojrzał za bełtem i była pewna, że ją dostrzegł wskazując na korony drzew. Znów zaparła się i jęła naciągać łęczysko. Buty ślizgały się na gałęzi…

Semen rzucił bezużyteczną kuszą w pierwszego z nacierających po czym wyszarpnął topór i ciął z szerokiego zamachu, by się od nich opędzić. Odskoczyli jak oparzeni, zwłaszcza że ten w którego rzucił kuszą dostał nią w twarz i z rozbitego nosa ciekła mu krew. Ułamek chwili, kiedy Semen przyjrzał się jego obliczu wystarczył, by poznać jednego z pomagierów Prokuratora K. Jednego z jego zaufanych ludzi. Kozak jednak nie zastanawiał się nad tym co on robi teraz w tej leśnej głuszy z dala od miasta, tylko zaatakował tego drugiego biorąc szeroki zamach wielkim toporem. Tamten osłonił się mieczem chcąc głownią zbić stylisko, ale nie docenił wagi broni Semena. Miecz ustąpił, po nim płaszcz, pancerz i bark. Topór wszedł weń głęboko rozrąbując go niemal do piersi. I ugrzązł. Semen po czuł na ramieniu falę gorąca i brzęk stali o pancerz. Wiedział, że dostał, ale nie miał czasu tego roztrząsać. Miast szarpać się z toporem lub cofnąć się skoczył na napastnika i skrócił dystans. Lewą, ranną ręką złapał za jego prawicę z mieczem a drugą sięgnął do noża. Tamten był piekielnie silny, a może to rana nie pozwalała Semenowi na więcej, dość powiedzieć, że sztych miecza nieubłaganie zbliżał się do piersi kozaka. Wiedział, że nie da mu rady w tej próbie sił…

Ingwar chlusnął wrzątkiem w podnoszącą się postać i izbę wypełnił ludzki krzyk. Gudrun cisnęła nożem, ale chybiła. Do izby wskakiwał przez okno kolejny zbrojny z toporem w sękatej garści. Tupik skoczył mu na przeciw i sztychem wbił się w jego odsłonięty bok. Topór zatoczył łuk i byłby roztrzaskał mu czaszkę, gdyby nie Gudrun, która zbiła uderzenie pokrywką czując jak drętwieje jej od ciosu ramię. Zlany wrzątkiem dźwignął się i ryknął - Zabiję was skurwiele! - unosząc jednocześnie solidną buławę do ciosu. Ingwar ciął go z boku i przeciągnął skrwawionym ostrzem po brzuchu wypruwając mu wnętrzności. Tamten coś jeszcze załkał i osunął się na kolana. Gudrun już miała w ręku drugi nóż. Tupik z przerażeniem dostrzegł kątem oka, jak do środka gramoli się kolejny gość, ale sam nad głową miał topór a jego właściciel chciał go chyba rozpołowić, bo wzniósł go do góry do ciosu. Niziołek wiedział, że takiego uderzenia nie wytrzyma jego tarcza, nie miał gdzie uskoczyć i choć zasłonił się tarczą, wiedział że to na nic. Że umrze. Tu i teraz…

Eleonora znów wycelowała wściekła, że wszystko zajmuje jej tyle czasu. Uniosła kuszę widząc gramolących się przez okno do chaty zbrojnych. Teraz celowała nieco uważniej a słysząc wrzaski ze środka zepchnęła swe obawy gdzieś wgłąb siebie. Brzęknęło łuczysko, bełt pomknął w dół i wbił się w plecy ostatniego pchającego się do okna zbita. Ten osunął się na kolana i padł w śnieg. Zaparło jej dech w piersiach, ale niemal odruchowo znów naciągała kuszę. Rozedrgane palce sięgnęły po kolejny bełt…

Semen cal po calu przegrywał walkę o życie. Ostrze miecza już wsparło się na jego płaszczu, już przebiło go, przebiło pancerz i powoli zanurzało się w ciele wywołując potworny ból. Ale wciąż walczył. Druga dłoń w końcu wyswobodziła się z uścisku. Przeciwnik chciał dwoma dłońmi naprzeć na miecz i nadziać kozaka do końca. Palce namacały rękojeść noża a Semen ostatkiem sił wyrwał go i z rozmachem wbił w podbrzusze przeciwnika szarpiąc w górę, masakrując wątpie przeciwnika. Nacisk na miecz osłabł w jednej chwili a sługa Prokuratora K cofnął się z niedowierzaniem spoglądając na tkwiącą mu w podbrzuszu rękojeść noża. Jeszcze jeden kroczek. - Ale jak to? - zapytał zaskoczony, po czym runął na bok. Krew zabarwiła śnieg wokół niego. Semen ostrożnie wyszarpnął miecz ze swego ciała czując falę gorąca spływającą po nim od stóp do głów. Ostrze też było skrwawione, ale on wciąż żył. Czego nie można było powiedzieć o pozostałej trójce. Chociaż nie. Od strony obozowiska, gdzie padł ten przebity bełtem, słychać było chrapliwe rzężenie i szloch. Ten trafiony z kuszy wciąż chyba żył. Semen wyrwał topór jedną ręką, zapierając się o trupa butem i ruszył ku ich obozowisku dokończyć dzieła…

Topór wzniesiony nad głową Tupika … utknął w belce stropowej wybijając w powietrze deszcz drzazg. Zaskoczony napastnik szarpnął trzonek, próbując uwolnić broń, ale Gudrun po raz kolejny cisnęła nożem i tym razem trafiła go pod pachę. Ingwar skoczył i sprawnym cięciem rozpłatał mu szyję. Krew trysnęła na wszystko w koło a topornik runął na twarz, powalając Tupika pod swoim masywnym cielskiem. Theo usłyszał łupnięcie na zewnątrz, jakiś krzyk. Wszystko znów oszalało, jak na polu pod Wusterburgiem. Tryskająca krew, brzęk stali. A on na czworakach ze sznurkiem w garści, który do niczego się przydać nie mógł, bo nikt po zaparciu wrót już ich nie szturmował. Czuł się bezużyteczny i bezradny. Dostrzegł kolejnego napastnika stojącego przy oknie. Jakby szacującego swoje szanse, może oswajającego oczy z mrokiem izby? Dobył swego lekarskiego kozika i jak na polu bitwy wbił go w but stojącego, przebijając stopę najpewniej na wylot. Z góry rozległ się skowyt. Błysnął ciśnięty przez Gudrun nóż i tym razem trafił w twarz. Trzonkiem. Tamten wziął zamach solidną wekierą sycząc z bólu, nie mogąc oderwać nogi od podłoża. Tupik zdążył tylko do połowy wygramolić się spod trupa, ale to mu wystarczyło. Zlany krwią niziołek ciął w odsłonięte udo. „Tętnica” pomyślał medyk widząc strumień tryskającej na ścianę krwi a w chwilę potem na umierającego wpadł Ingwar i zakończył jego cierpienie ciosem miecza.

W izbie zapanowała cisza, przerywana tylko ich chrapliwymi oddechami.

Z góry Eleonora nie widziała co dzieje się w chacie, ale wokół zapadła cisza. Przerywana tylko krakaniem wron, które zerwały się chwilę temu z okolicznych drzew i teraz znów wracały na swe miejsce walcząc o najlepszą z gałęzi. Rozejrzała się po okolicy. Dostrzegła przez gałęzie postać idącego Semena. Zataczał się, ale żył. Ona żyła. Wszystko skończyło się dobrze. Dobrze? Znów pomyślała o zabitym przez siebie człowieku. On mógł mieć inne zdanie.

Semen dostrzegł go leżącego na plecach. Czołgał się do krzaków zostawiając za sobą na białym śniegu krwawy ślad.

-Pomóż mi! - wydyszał widząc zbliżającego się kozaka. Na jego ustach pękały różowe bąble. Bełt sterczał z boku, musiał przebić płuca.

-Czemu? - Warknął Semen podchodząc doń na krok, ważąc w dłoniach topór.

-Ja nie chciałem wam nic robić. To oni! - wychrypiał, zrzucając winę na kompanów. Zakaszlał przy tym i wypluł sporo krwi na swą odzież. - Już po mnie.

-Czemu na nas napadliście? - Semen nie ustępował. Wiedział, że ma mało czasu na spytki.

-Nie wiem. To Brat Subat kazał. - wskazał głową w krzaki. Brat Subat, pewnie ten od Prokuratora K. No bo kto? - Mieliśmy tylko zanieść ducha rewolucji innym. Opowiedzieć. Mieliśmy…

Może i mieli jakieś inne, bardziej wiekopomne plany, ale ostały na trakcie. W kałuży krwi…


***

5k100
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline