Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2021, 12:09   #14
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kehil zaklął pod nosem. W zasadzie czego się spodziewał. W zawodzie, w którym pracowali nie było bezpiecznie ogłaszać się w holonecie.

Musiał jeszcze ustalić warunki zlecenia. Dobrze było wiedzieć w jakim budżecie operuje. Rozmowy o pieniądzach nigdy nie były łatwe. Ale… tym razem stało za nim polecenie.

Wybrał adres podsunięty przez Mona.

Cytat:
“Mam kontakt do Pana od sierżanta Mona. Pomagam w trudnych sprawach. Często w takich, gdzie policja ma związane ręce. Jeżeli jest Pan zainteresowany współpracą, to proszę o spotkanie dziś wieczorem pod wskazanym przez Pana adresem.”
Odpowiedź przyszła szybko. Adres w wysokim pułapie dzielnicy przemysłowej. Spotkanie za godzinę czasu standardowego. Daleko od centrum. Czyli klientowi zależało na dyskrecji. Dobrze.

Kehil wziął kolejną taksówkę. Mimo wszystko nadal były tańsze niż posiadanie własnego pojazdu w mieście. Przy zaludnieniu liczonym w dziesiątkach tysięcy na kilometr kwadratowy ceny wynajmu przestrzeni garażowej były póki co nieakceptowalne dla detektywa. Zresztą poza taksówkami większość pojazdów w przestrzeni Coruscant było pojazdami służbowymi. Dygnitarze, pracownicy służb, kurierzy, handlowcy. Przestrzeń powietrzna była zapchana pojazdami.

Miraluka wysłał tylko potwierdzenie obecności na spotkaniu. W międzyczasie napisał do Clave. Clave było ksywą hakera z rasy kaleesh. Mieszkał w podziemiu i mógł mu pomóc z infonetem. W końcu musiał zorganizować ludzi gdy już się dogada ze zleceniodawcą. Będzie musiał wrzucić Clave w koszty.

Cytat:
“Będę u ciebie za trzy godziny”
Cytat:
“Nie”
Odpowiedź przyszła natychmiast.

Cytat:
“Wyłącz automat, będę za trzy godziny”
Cytat:
“Nie”
Cytat:
“Clave, jest robota, płacę”
Cytat:
“Bądź za trzy godziny”
Kehil prychnął. Clave obwarowywał się w cyberprzestrzeni algorytmami broniącymi go na tak wielu poziomach, a jednak nawet one były skore do przekupstwa. Miał nadzieję załatwić sprawę szybko.

Dzielnica fabryczna Coruscant była zupełnie innym światem. Taksówka miała w standardzie wyciemnione szyby, ale Kehil przestawił ich ustawienia. Fakt, że jego ciało nie odbierało spektrum światła widzialnego tak jak inne gatunki nie czynił go ślepcem. Przez delikatną szybę z tworzywa sztucznego wyczuwał wiszące w powietrzu cząstki pyłu. Nawet pojazdy w tej okolicy wydawały się inne. Bardziej toporne. Przystosowane do ciągłego trującego opadu. W powietrzu czuło się posmak siarki i azotanów. Architektura była inna. Zniknęły wieżowce po tysiące pięter. Zamiast tego były tam niskie zabudowy pokrywające ogromne przestrzenie. Gdzieniegdzie sterczały tylko ogromne kominy całą dobę emitujące tony produktów spalania do atmosfery.



Ludzie, którzy tu żyli byli najniższą warstwą społeczną. Tymi, których nie było stać na życie w Podziemiu. Nawet przestępczość nie występowała w tym sektorze. Korporacje osłaniały swoje transporty bojowymi droidami i wyszkolonymi ludźmi. A cywilów nie było z czego okradać. Zresztą osiedla mieszkalne były stale likwidowane, żeby zrobić miejsce pod nowe fabryki. Ludzi wysiedlano.

Jednak Kahil leciał wysoko ponad tym. Do wysokiej sześciennej bryły określanej przez lokalnych jako “The Cube”. Sześcian miał bok o szerokości kilometra. Było to specyficzne miejsce. Połączenie restauracji i klubów. Miejsce, w którym kadra kierownicza średniego szczebla mogła zaznać luksusu. Daleko od sektorów w centrum, żeby nie wiedzieli czego mogą oczekiwać. Kehila rozbawiło to, jak bardzo można manipulować ludźmi. Wszak kadra kierownicza i zarząd pojawiał się w tym miejscu raz do roku, na audycie. Ale wszyscy kierownicy zmian żyli w ułudzie luksusu. Pod wieczną chmura pyłu.

Taksówka zadokowała. Kehil opłacił transport. Na lądowisku zasłonił usta płaszczem, żeby nie wdychać lokalnego powietrza zbyt głęboko.
W windzie jadącej w głąb The Cube otrzepał z siebie pył. Nawet ucieszył się, z tego dokąd się wybierał.

Od czterdziestego drugiego do czterdziestego dziewiątego piętra The Cube zajmował lokal o nazwie “Rajska zatoka”. Przy wejściu Kehil zdjął płaszcz, pancerz, i broń. Wszystko zostawił w specjalnie przygotowanej szatni. Założył jedynie kąpielówki otrzymane wraz z zakupem wejściówki. Po chwili trafił do wnętrza lokalu.

Wszystko rozświetlało światło z dna ogromnych basenów. Te swoiste akwaria miały kilka pięter. Wokół roznosił się zapach ryb. Wokół nie było widać wiele osób. Na górnym poziomie raczej przebywali osobnicy podobni do Kehila. Zagubieni i zupełnie nie akwakulturalni. W końcu doszedł do jednego z basenów, w którym w bąbelkowej kąpieli siedział przedstawiciel gatunku Mon Calamari. Siedział znudzony i wpatrywał się w datapada. Z poświaty detektyw wywnioskował, że zatrzymał na nim obraz turbowindy. O ile nie weryfikował specyfikacji technicznej turbowind, to najpewniej oglądał materiał o zmarłym zarządcy sektora.

Miraluka wskoczył do basenu. Woda była ciepła i wyraźnie zasolona, bo poczuł z jaką łatwością jego ciało wypływa ku górze. Jakiś czujnik się aktywował i po chwili z sufitu spadła ogromna ryba. Kehil odskoczył unikając trafienia żywym zwierzęciem, podczas gdy jego rozmówca rzucił się w pogoń za kilkukilogramowym stworzeniem.

Minęło około trzydziestu sekund, gdy Cromaack Grull wypłynął z obgryzionym do połowy szkieletem ryby.

- Miło mi pana poznać panie Grull. Proszę, żeby wyłączył pan wszystkie urządzenia mogące rejestrować dźwięk lub obraz.

Kehil mówił spokojnie i pływał prawie bez wysiłku. Zbiornik miał kilka metrów głębokości i pod wodą łączył się z innymi częściami lokalu.

- Panie Saren, ależ nie mam niczego takiego - głos Mon Calamari był dziwny. Miraluka zrzucał to na karb odbicia od tafli wody i resztek ryby w ustach rozmówcy. Na zaprzeczenie wskazał jedynie odłożony na brzeg datapad podłączony do infonetu. Większość osób nie zdawała sobie sprawy, że pole magnetyczne generowane przez urządzenia elektryczne było niczym światło świecy w ciemności dla rasy Kehila

Cromack zreflektował się i wyłączył urządzenie.

- Proszę mi mówić Kehil. Moja rasa nie stosuje nazwisk. Saren to imię mego ojca które zaadoptowałem do przepisów administracyjnych Coruscant -
detektyw mówił zimnym tonem. Pływając w samych kąpielówkach w bąbelkowym basenie, do którego z sufitu wrzucano ryby trudno było zachować postawę profesjonalisty. Dlatego starał się nadrabiać głosem.

- Panie Kehil, dziękuję za kontakt. Co pan wie?

- Wiem, że wymiar sprawiedliwości nie poradził sobie z pańskim problemem.
- Moja córka od pół roku przeszła dziewięć operacji rekonstruujących jej ciało. Do końca życia będzie mieć problem z gospodarką hormonalną, przez co może nigdy nie poznać godnego samca. Tymczasem dwaj smarkacze dostali dwa lata w zawieszeniu na pięć. Niska szkodliwość i brak jednoznacznych dowodów. Noż…


Po tych słowach Grull zaczął bulgotać w swoim ojczystym języku. Mon Calamari z natury byli dość agresywnym gatunkiem, dlatego Kehil nie przerywał.

- Rozumiem - powiedział w końcu gdy zapadła cisza przerywana pluskiem.
- Czy ta dwójka ma zniknąć? - dopytał o szczegóły.
- Nie… mają cierpieć. Mają latami patrzeć w lustro i płakać na myśl o tym co zrobili i jaki los ich spotkał. Tak jak moja córeczka. Niech podcierają się łokciem, jeśli przyjdzie taka potrzeba. Niech marzą o śmierci.

Kehil pomyślał o swoim ramieniu. Technologia dość dobrze radziła sobie z kalectwem. To co Grull brał za trwałe okaleczenie mogło być dla chłopaków jedynie czasową niedogodnością. Było potrzeba nieco inwencji.

- Będę potrzebować ich danych. W formie analogowej. Dostarczonych kurierem do mojego biura. Nie ufam cyfrowej komunikacji - Kehil tak naprawdę ufał cyfrowej komunikacji, ale nie wierzył, że Grull jest w stanie na tyle zabezpieczyć maila, żeby w przyszłości uniknąć wyśledzenia.
- Akcja będzie kosztowna. Zaczniemy od tysiąca na rozpoznanie. Po rozpoznaniu prześlę dalszą wycenę uzależnioną od środków bezpieczeństwa jakie będzie trzeba ominąć. Na tym etapie płatność z góry. Po rozpoznaniu kolejne dwadzieścia procent z ustalonej ceny płatne z góry na działania operacyjne. Reszta po fakcie.

Miraluka przepłynął do brzegu basenu. Mokra opaska zaczynała go irytować i chciał już mieć za sobą to spotkanie. Nie lubił dyskutować z klientami. Nie czuł się w tym. Zawsze było jakieś "ale", jakieś "a może rabat...". Zawsze miał ochotę powiedzieć przy tym: "tak, proszę pana. Co czwarte sprzątanie gratis. I mamy kartę klubową na które może Pan zbierać pieczątki. Sześć pieczątek można wymienić na pączka i kawę.". Kehil miał nadzieję, że dziś będzie inaczej. Że wspomnienie pokiereszowanej córki przytłumi zmysł ekonomiczny Mon Calamari. Czekał, w nadziei, że zdąży się ubrać i dotrzeć do Clave w ustalonym czasie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 03-11-2021 o 12:12.
Mi Raaz jest offline