A Semen z trudem wstał z klęczek, po tym jak obszukał nosiciela rewolucji, tego co to nie chciał ich krzywdy, lecz mu kazali. Schwał za pas fanty, podniósł topór i zarzucił na ramię. Manewr ten zakołysał nim bardziej niż krasnoludzka okowita. Ale ustał na nogach. A potem ruszył w kierunku domu, odgłosów walki nie słyszał.
Już z daleka zobaczył medyka jak z zakrwawionym nożem i rozwianym włosiem rozgląda się i wykrzykuje imię Semena.
Kozak zrobił rachunek sumienia, ale wyszło mu, że niczym nie zawinił medykowi, tedy wygląd szaleńca jest wynikiem niedawnych przeżyć. A szuka go w celach zawodowych...
- Tutaj - wychrypiał -
te jebane obszczymury taki ładny ścieg ci porwali, i jeszcze drugą dziurę zrobili. Za grosz poszanowania dla twojej roboty.