Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2021, 14:35   #24
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik, Bran, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Krasnolud za sprawą magii szybko odzyskał siły witalne, a ból przytłumił się powodując przyjemną ulgę ukojonych nerwów, dzięki czemu słowa wypowiedziane przez Oberika o jego stanie, szybko stały się nieaktualne.

Bran: zużywa leczenie ran! (+11 HP, pozbycie się rany)

Oberik uniósł dopiero co rozpaloną pochodnię i omiótł jej światłem wpierw sklepienie, a następnie kolejne zakamarki. Dołączyli do niego Sorcane oraz Bran, oświetlając sobie drogę nikłym światłem zaklętego przedmiotu krasnoluda.

Nie znaleźli żadnego ciała. Albo stwór jeszcze nikogo nie upolował, albo pożerał ich w całości wraz z wyposażeniem, albo... zrzucał niestrawione członki w głąb czeluści, być może do samych Podmroków. Trudno orzec co było gorsze...

Cienie skalnych formacji ożywione przez ogień pochodni wiły się na ścianach i suficie i posadzce, wraz z kolejnymi krokami człowieka pochodzącego z Goodmead. Wyobraźnia niejednokrotnie zmuszała ich do wypatrywania zagrożenia tam, gdzie go nie było. Zdawało się, że w pieczarze tej, prócz starego stanowiska górniczego nic już na nich nie czyhało, aż do momentu gdy zobaczyli to...
Lavena, Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Kobold potrzebował czasu, by odnaleźć sens często obcych mu słów.
- Lavena Da’naei. - Scorp przytaknął w sposób przyjęty wśród rozumnych ras, jako potwierdzenie.

Stał na skraju przepaści, nie bedąc pewien swojej najbliższej przyszłości. Skulił się niby jakaś jaszczurka.
- Trex utzy wiele. Trex mówi wspólna mowa. Idzie trzy do Trex.

- Zaiste, w sposób wręcz zdumiewający operujesz naszym językiem mój mały przyjacielu - Lavena serdecznie pochwaliła kobolda, nie mogąc odmówić sobie zawoalowanej ironii. - Musisz być niezwykle pojętny i bystry. Jeśli to nie problem, to mógłbyś mi łaskawie odpowiedzieć skąd się tu wziąłeś Trexie? Dlaczego wasz rodzaj zajął tę kopalnię?

- Trex jest taki jak mówi Popostupani Lavena. Dużo od Scorp i od Popostupani Lavena. - pionowe źrenice wpatrywały się badawczo w kobietę - Ja Scorp, nie Trex... - kobold wypowiadał słowa powoli, czyniąc przerwy na zastanowienie i klekocząc przy tym w interesujący sposób - Jak Scorp nie rozumie. Trex wybiera miejsce, lecz mówi “nie gryzie ludzie”. On jest po śmierci smok. Ja słucha... On chce mówi, my w miasto. On chce mówić z kopacze, kopacze ucieka. On chce mówić z was. Was nie ucieka. Ja słucha. Idzie trzy do Trex?

- Ach, teraz rozumiem… - czarownica momentalnie zwalczyła drobne zakłopotanie z powodu pomyłki poczuciem wyższości wobec rozmówcy. - Przyjmij zatem Scorpie me najszczersze kondolencje z powodu eee… Thwipa? Moja przyjaciółka powaliła go, bowiem myślała, że macie niecne zamiary - zerknęła przelotnie i wymownie na Lottę, po czym odchrząknęła elegancko. - Jesteśmy gotowi podjąć pertraktacje z Trexem. Możesz nas do niego zaprowadzić. Rzeknij jednak pierwej, cóż imaginujesz sobie, mówiąc „po śmierci smok”?

Lotta wywróciła oczami słuchając kwiecistej mowy Laveny.
- Idziemy wszyscy, ci na dole także. Wielu was jest razem z Trexem?

- Ależ Moja Droga, to rzecz wiadoma - odparła półelfka, jakby potwierdzała coś oczywistego. - Czymże by był dyplomata bez swej świty? Nawet przed barbarzyńcami wypada zaprezentować się w należyty sposób. Chociażby po to, by ukazać im niewątpliwą przewagę cywilizacji nad ich zdziczeniem.

Kobold zastygł w bezruchu, pokazując sześć palców. Próbował czas jakiś rozeznać się o czym rozmawiają kobiety, przechylając długi pysk na boki. Zdawał się nie być pewien jak je rozumieć. Ostrożnie zrobił krok naprzód, kierując się do górniczego szybu.

- Chodźmy więc - rzekła wiśniowowłosa ruszając za koboldem. - Może ten Trex okaże się bardziej elokwentny i lotny na umyśle.
Pozwoliła oddalić się kawałek stworzeniu i szepnęła jeszcze do Lotty.
- Baczmy jednak na podstęp. Nie zabili górników, więc pewnikiem chcą dyskutować. Ale nigdy nie wiadomo. Leira wie, co tli się w tych ich zwierzęcych łbach. Nie mamy też pewności jak się zachowają jeśli nie przystaniemy na ich propozycję. W końcu nam też musi się to opłacać!

Kobiety ruszyły wraz ze Scorp'em w dół, tą samą drogą, którą wcześniej zszedł Bran jako pierwszy. Eskortując jeńca odnalazły mężczyzn w komnacie obok stojących nieruchomo, jak słupy zastygłego lodu.
Oberik, Bran, Sorcane, Lotta, Lavena
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
W skale tkwił kościec. Czaszka o przedziwnej strukturze. Była ona uwięziona w kamiennej ścianie, lekko przechylona, jakby łypiąc na nich martwo. Oczodoły były większe niż te spotykane u ludzi, krasnoludów, czy elfów. Miast jednego otworu nosowego były tam liczne przegrody, których przeznaczenie trudno było wyjaśnić. Ktoś oniegdaj starannie odsłonił ją z okalających skał. Nie drążono jednak w kamieniu dość głęboko, by ją wyjąć. Najpewniej uznano, iż bezpieczniej będzie pozostawić to przedziwne znalezisko. Przypominała nieco czaszki mamutów z tymże na pewno nią nie była. Równiez rozmiar się nie zgadzał - znacznie mniejszy, w rozmiarach człowieka. Czaszka musiała jednakże zostać trafiona kilofem, gdy jeszcze nie ukazała się światu. Nosiła ślad uderzenia i pęknięcia na podłużnym czole.

Lotta, Lavena oraz Scorp podeszli do nich. Mężczyźni z początku nawet nie zauważyli obecności kobolda.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 04-11-2021 o 14:43.
Rewik jest offline