Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2021, 09:16   #39
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Niewolnik ujrzał wreszcie kompanię, która mogła być potencjalną zamieszania przyczyną. Znał pobieżnie każdą z grupy osobę, kojarzył więc, że jeden to Molsuli o bystrym spojrzeniu, inna kobieta mykesem była, choć niewiasta została odmieniona jakoś, wreszcie rozpoznał stracharzy dwójkę. I to właśnie reprezentantka profesji złowieszczej, co ją chyba Wroną przezywali, uczyniła rabowi uwagę. Na zaczepkę nie odpowiedział, wyraźnie zdjęty obawą o siebie. Ptasia stracharka sprawiała wrażenie, jakby swoim okiem potrafiła sięgnąć w cudze jestestwo i przejrzeć się weń niczym na zwierciadła tafli.
Weszli do środka koliby i kiedy Drung na spytki tamtych brał, rab miał przy młodziku pomóc. Na sztukach lekarskich znał się tyle, co nic, więc ograniczył do tego, aby przynajmniej w paradę nie wchodzić. Akhmal zresztą, najlżej mówiąc, nie wykazywał ku elbenowi żadnych uprzejmości. Aaron stał zwyczajnie z boku, gotów jednak pomóc w każdej chwili, a to młodego przytrzymać lub jaki specyfik znachorowi podać.
Zdawałoby się, że nastał już kres dzisiejszych osobliwości, gdy wtem rab dostrzegł coś, co zdawało się uwadze innych uchodzić. Przestał słuchać kolejnych tłumaczeń i przez kilka długich chwil jego wzrok spoczął na oczach Gulguna. Te bowiem tylko pozornie żadnej obecności w sobie nie miały. Aaron nagle cofnął się o krok, widocznie przejęty czemuś.
Z marazmu wyrwał go dopiero znachor, choć rab miał wrażenie jakby wrócił gdzieś z daleka. Spojrzał pierw na Akhmala i dopiero potem ku naczelnikowi oblicze skierował.
– Jeśli można – chrząknął lekko. – Na moje to oni zdają się prawdę mówić. Złe w chłopaka wstąpiło, bo i ja… coś widziałem – czoło elbena zmarszczyło się w wysiłku, jakby misterną szaradę próbował rozwiązać. – Ledwie przed chwilą. Jaką polankę i ciała tańczące. Pląsały przede mną, choć przecież cały czas tutaj bywałem. Wyjaśnić tego nie potrafię. A na koniec… – rab uciął nagle, jego twarz przeciął kolejny grymas. – Wybacz naczelniku, jakaś niemoc mnie dopadła. To będzie przez ten dym i maści. Zechcę powietrza zaczerpnąć.
Aaron był na tyle przejęty, że nie czekał na pozwolenie, lecz wprost do wyjścia się skierował.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 16-11-2021 o 21:05.
Caleb jest offline