Na parkingu
Daichi wyjątkowo za plecami Aiko (i Kohaku też) pokazał Hidekiemu kciuk w górę. Potem odchrząknął:
- Nie żebym się znał na nastolatkach. Sam jednym byłem, nastolatkę mam jeszcze do odchowania. Dzieciaki z reguły i tak z reguły zwietrzą, że się przed nimi coś ukrywa.
-Jak to, że matka jest wiedźmą? - burknął Rin. -Cóż wasza mama ma swoje zalety... Kreatywność, niezłomność, ciekawość świata...
-O liny!
-Ba Sing Sei jest największym dowodem na to, że najwyższe mury nie ochronią przed wszystkim, a tylko pozwalają się odgrodzić od tego co niewygodne… U Asami
- Amona tutaj nie ma! - zawołał Rin po zajrzeniu do lodówki. Tobio zaglądał mu przez ramię.
- A jest imbir, to sobie golnę naparu... Twoja siostra chyba też. - zawołał Daichi. Mdłości w nim wezbrały choć i tak mniejsze niż w czasie ostatniego lotu.
- Wcale nie! - burknęła pozieleniała na twarzy dziewczyna. Rin w przeciwieństwie do reszty rodziny nie tracił wigoru. Widać to była zaleta z bycia Tkaczem Wiatru - jesteś odporny na chorobę lotniczą.
Aspirant Kaburagi podał córce swoją policyjną czapkę:- Na wszelki wypadek
-Nie mam już 7 lat, ale dzięki.
-To jednak prawda, że Tkacze Ziemi odchorowują jeśli zostanie pozbawiony stabilnego gruntu. - zauważył Tobio.
- Rzekł facet, który gapi się w lodówkę w poszukiwaniu Amona…
-Nie widziałem czegoś takiego u nas.
-Ty się nieźle trzymasz. - zainteresowanie najmłodszego Kaburagiego przeszło z zawartości lodówki na mieszkańca Pustyni. - Powiedziałbyś coś, a nie wzruszasz ramionami.
-Nie wiem. Jakoś udało mi się zapanować nad tym w trakcie podróży morskiej, to co dopiero teraz. Ojciec mówił, że to dlatego, że grunt na Pustyni jest bardziej sypki, więc tak nie odczuwamy podróży morskiej kiedy zabraknie gruntu z ziemii pod stopami. A i o piasek łatwiej.
-Kurzem też sterujesz?
-A to nie działka Tkaczy Wiatru?
Uwaga Daichiego musiała przejść do Asami i jeszcze bardziej przykrego tematu w postaci Migmara Dorjeena. Przynajmniej Rin zyskał nowego kolegę.
- Wydawał mi się zaskakująco rozsądnym młodym człowiekiem. Mówił, że ucieka ze Świątyni Wiatru, bo miał dosyć reżimu Meela. W sumie od dawna o tej świątyni szły różne plotki.
-Się w szkole straszy, że jak wyjdzie, że jesteś Tkaczem Wiatru, to Meelo cię porwie! - zawołał Rin.
- Jedna z nich dla przykładu. W każdym razie ja się nie dziwię, że Migmar stamtąd nawiał. Pewnych więzi nie da się naprawić, bo są zbyt toksyczne. Jedyne wyjście to się od nich odciąć. Znam to z autopsji. Zwiałem z domu jak miałem 16 lat. I cóż… Myślałem, że skoro jest w podobnej sytuacji to pomyślałem, że można by mu pomóc. Ja… Moja droga w samodzielności była wyboista. I nie zawsze wybierałem najlepsze opcje.
-Naprawdę? A ojciec mówi, że wujek zawsze robił za niańkę, a on za skarbonkę na kaucję. - wtrącił Tobio.
- Ta… Błędy młodości.
-Członkostwo w Krukosępach?!
-Nie, nie, nie! Nie… To było akurat bardzo dobre. Ale różne głupie rzeczy się robiło… Nie tylko z Krukosępami.
-A! Chodzi o to, że wuja wsadzili w dyby za kradzież i ojciec musiał go wykupić.
-Opowiadał ci takie rzeczy?!
-Wszystkie Krukosępy to opowiadają. Wuj jest legendą jako brat krwi.
-Tato siedziałeś?! - zawołała Kohaku.
- I to nieraz, ale tata zawsze wpłacił kaucję. To były często akcje w imieniu sprawiedliwości. Nie mamy organizacji nakładanych z góry, żeby bronić słabszych, więc trzeba organizować takie grupy jak Krukosępy.
-Ta bywały… Twój ojciec odwalał i też różne głupie akcje po pijanemu. - wymamrotał Daichi - Czasem się dziwię, że faceta nie udusiłem. Kocham go i generalnie dobry z Sugi człowiek, ale za młodu potrafił tak się nie przejmować konsekwencjami, że korciło żeby go zatłuc… Dobra ludzie, jak słyszycie można za młodu narobić głupot i wyjść na ludzi. Jestem tego żywym dowodem! -uderzył się w pierś.
- Wuj jest legendą jako jedyny Krukosęp spoza Pustyni.
-Zejdźmy z terenów mojej burzliwej młodości, proszę.
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Ostatnio edytowane przez Guren : 06-11-2021 o 06:42.
|