Wnet po przyjeździe do obozu Mateusz, niesiony na fali innych zasiadł do stołu. Uczta pod gołym niebem, na lące rzec trzeba nie należała na najprzedniejszych. Ale towarzystwo ciekawe i absorbujące. Lecz młody szlachcic znużony był wielce podróżą i jakoś nie skory do zabawy. Tedy siedział pochmurny wpatrując się w kolo i zdawkowo tylko uwagi wypowiadając.
Trwało to kiedy zjawił się wraz ze swym orszakiem mości Stanisław Ligęza. Mateusz z początku ostrożny, nie skąpił uwadze sławnemu infamisowi. Z czasem i chmurny nastrój opłynął niesiony rzeką alkoholu co to Mateusz dawkował sobie sowicie.
Nie upÅ‚ynęło wiele kiedy Mateusz objawiÅ‚ siÄ™ jako sÅ‚uchacz i kompan do wypicia, nie kryjÄ…c zainteresowania historiÄ… LigÄ™zy. Sam przy tym chÄ™tnie komentowaÅ‚, dopytywaÅ‚ i co rusz „a to ci historia!”, „toż waszmoÅ›ci siÄ™ staÅ‚o, trza napić siÄ™ na wspomnienie historyji” i jako mówiÅ‚ tak chÄ™tnie nalewaÅ‚. Sam przy tym jednak nie mówiÅ‚ na swój temat, jakby nie chcÄ…c siÄ™ narzucać. Z czasem jednak zmÄ™czenie dÅ‚ugÄ… drogÄ… i późna godzina dala znać o sobie i biesiada co to dopiero rozpoczynać siÄ™ mogÅ‚a, przerwana zostaÅ‚a przez coraz liczniejszych co to zamiast o biesiadowaniu, o Å›nie zaczÄ™li prawić…
Mateusz zbudziÅ‚ siÄ™ z ciężkim westchnieniem. Z razu usÅ‚yszaÅ‚ rżenie i postÄ™powania koni. ChwilÄ™ jeszcze leżaÅ‚ na w poÅ‚y uÅ›wiadamiajÄ…c sobie że coÅ› musiaÅ‚o siÄ™ zdarzyć że zwierzÄ™ta poruszone. Zaledwie kilka uderzeÅ„ serca później sÅ‚yszaÅ‚ i wystrzaÅ‚y i kotÅ‚owaninÄ™ w kolo. ZdawaÅ‚o siÄ™ że w obozie LigÄ™zy wszyscy zrywali siÄ™ zaalarmowani. ZerwaÅ‚ siÄ™ i Mateusz stwierdzajÄ…c że spal w przyodziewku oparty o siodÅ‚o koÅ„skie. Szybko rozeznawal siÄ™ w w sytuacji, gdy…
- Panowie razem, w stronÄ™ koni – ktoÅ› zakrzyknÄ…Å‚.
Mateuszowi nie trzeba było wiele. Ścisnął w ręku bandolet, co to leżał nieopodal. Nie był jego, stąd mógł tylko zgadywać czy nabity. Poprawił szabelkę i gotów był ruszyć. Ale gdzie? W stronę koni? Przyjrzał się swemu siwkowi, który zdenerwowany przebierał w miejscu, wznosząc szyję i strzygąc w koło uszami. Raz jeszcze ocenił sytuację szukając w mroku przywódcy, co to komenderował. |