Śluza Kombajnu, 15.08.2181, 17:26
Zapewne wszystkim stłoczonym przy szklanych drzwiach do śluzy obserwującym otwarcie kapsuły, serce podchodziło do gardła. W końcu mieli odkryć, po co Matka przedwcześnie wybudziła ich ze snu. Chyba to właśnie komputer sterujący najbardziej żałował przyjęcia kapsuły, bowiem narwaniec w niej przetrzymywany, właśnie dokonywał zniszczenia statku, a dokładniej śluzy, w której był przetrzymywany. Całe szczęście, że nie zostawiliśmy nikogo w środku. Strach pomyśleć, co by tam się działo, gdyby jeszcze Solberg zaczął oddawać chaotyczne strzały z karabinu.
Nie mogła długo się przyglądać, jak niszczony jest statek, za który odpowiada. W głowie Williamson szybko przetwarzała wszelkie informacje, które mogły wywołać u ocaleńca taką reakcję. Coś złego musiało wydarzyć się na ich statku, skoro tak wycieńczony dalej usiłuje walczyć…
Trzymany w rękach zabezpieczony karabin, Chloe przewiesiła na bok, by nie był zbyt widoczny dla osoby w kapsule. Dostrzeżony karabin, a szczególnie trzymany w rękach i gotowy do wystrzału, mógł zawsze powodować dodatkową agresję. Uznała też, że jej głos mógł prędzej wywołać spokojniejszą reakcję w takiej sytuacji, niż gdyby pierwszy odezwał się mężczyzna.
- Nie strzelaj! - krzyknęła, by przebić się przez hałas generowany przez rykoszet wystrzelonych pocisków. - Nie jesteśmy zagrożeniem! To statek ExCom kompanii Kelland Mining! Przechwyciliśmy kapsułę ratunkową z tobą na pokładzie! To nie USS Bleinert! Jestem kapitan Williamson i razem z załogą chcę ci pomóc!