Grupka śmiałków rzuciła się więc w długą… jedni szybciej, inni wolniej. Ale byle jak najdalej od wielgachnego blaszaka, by się chyba przegrupować, i obrać nową taktykę walki.
W tym czasie, konstrukt powoli się odwrócił w ich stronę… i ruszył za nimi. Przeszedł jednak tylko kilka kroków <9m> po czym się zatrzymał. I znowu głośno zabuczał.
A w trakcie biegu, jeden czy druga z towarzystwa, poczuli nagle, że boli. Boli po ataku jakim ich poczęstował, boli po stratowaniu. Tu i tam, i nawet trochę krwi poleciało.
- Cholerny bydlak - Mruknęła Janika, która głośniej odetchnęła, jakby… z ulgą?
- To… co… robimy?? - Sapnęła Deidre w biegu.
- Jak się wreszcie zatrzymamy, to wszystkich podleczę - rzucił, nie zwalniając, Gabriel.
Bharrig zatrzymał się i rzucił spojrzenie na fontannę, próbując wypatrzeć cokoliek, czego jeszcze nie widzieli wcześniej.
- Biegniemy! - zawołał Druid. - Tu na prawo, a potem zawrócimy w następnym rzędzie!
-Macie jakieś zaklęcia żeby go załatwić?! - zawołał sapiąc Kargar, któremu nie biegało się tak szybko w pancerzu. Sięgnął po miksturę latania.
- Jest za duży! - zawołał Bharrig. - Geri, biegnij za Gabrielem! Uciekajmy w następny rząd! Ja sprawdzę, co z tą fontanną!
I Druid poleciał w stronę fontanny, wiedząc, że olbrzym raczej pobiegnie za jego kompanami niż za pojedynczym nietoperzem. Zamierzał rzucić wykrycie magii na fontannę. Albo… No, zrobić coś. Cokolwiek.
Woda była niezwykle błękitna, i nie wyglądała w sumie na zwykłą wodę… już samo spojrzenie mogło nasunąć myśl, że owa "woda" z lekką otaczającą ją mgiełką mogła być magiczna…
… co potwierdziło wykrywanie magii. Z fontanny o promieniu jakiś 3m biła oszałamiająca go aura!
Reszta towarzystwa zaś uciekała ile sił w nogach, czy tam i łapach. Kargar z kolei łyknął miksturę, i ruszył do przodu, unosząc się jak na razie jakieś ledwie 20cm nad podłogą. Dopiero jednak "wystartował", musiał więc jeszcze nabrać prędkości.
Ścigający ich konstrukt zaś stał w miejscu, jak stał…
- No i gdzie oni są?? - Powiedziała wypatrująca ich Amara, z tygrysem przy boku.
- Musimy na nich poczekać - odparł Gabriel.
Zatrzymał się, nasłuchując.
Endymion wybiegł z alejki, zakręcił i stanął w miejscu.
- Janika! Deidre! Golem jest wyższy niż te regały! Wdrapcie się na nie i obrzućcie go czym macie, a ja z nim się poganiam!
- Może najpierw was trochę podleczę? - zaproponował Gabriel. - Kolejne starcie może się skończyć jeszcze gorzej.
-Mogę latać teraz, uciekamy czy walczymy?! - zawołał do przodu Kargar, zastanawiając się czym może atakować z góry golema. Jego łuk mógł nie być dość mocny…W każdym razie wpierw podleciał do pozostałych.
Druid przysiadł na fontannie i podreptał przez parę chwil na jej krawędzi. Przyglądał się tafli wody w fontannie i nawet tknął końcem skrzydła wodę… nic się nie stało.
Bharrig w swojej nietoperzej postaci był… Skonfudowany. Woda z pewnością nie była zwykła, ale z drugiej strony, nie było żadnej konkretnej informacji o tym, w jaki sposób magia działała. Oczywiście, chciał czym prędzej pomóc swoim kompanom, jednak jeśli tylko mógł w jakiś sposób użyć magii wody, aby pozbyć się wielkiej, mechanicznej bestii.
Zanim miał podjąć jakieś kroki, chciał wiedzieć więcej o naturze magii. Nachylił się nad taflą wody raz jeszcze i wbił wzrok w nią, studiując jej powierzchnię. Wyglądało na to, że ma trochę czasu. Nietoperza łatwo było zignorować w zamęcie walki.