Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2021, 15:08   #61
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
"Przesłuchanie"

Rudolf miał pewien szczwany plan, ale zanim zdążył go omówić z kolegami, okazało się, że krasnoludy to jednak proste chłopaki. Oczywiście, nie wszystkie problemy rozwiązują ostrzami toporów. Czasem uciekają się jedynie do groźby ich użycia.
Dwóch po zęby uzbrojonych, ciskających gromy z oczu, poznaczonych bliznami zbójów napadło na biedną dziewczynę... Tak to musiało wyglądać z perspektywy mieszczki, która do tej pory krasnoluda widziała co prawda, ale rozmawiała najwyżej ze dwa razy, kupując nóż na targu. I wystarczyło. Z naddatkiem. Dziewka trzęsła się z przerażenia i była gotowa przyznać się do spółkowania z samym Slaaneshem w celu zamachu na Imperatora. Khazadzi nie mieli na tyle ogłady by wiedzieć jak się zachować ani inteligencji społecznej by wiedzieć kiedy przestać. Ale z pewnością potrafili wzbudzić szczere przerażenie.
Tu na szczęście dopuścili Rudolfa do głosu. Zabawa w dobrego i złego strażnika była może prostym, ale całkiem skutecznym sposobem na przekonanie kogoś, że tylko wyznanie najszczerszej prawdy może uchronić rozmówczynię od kłopotów. WIELKICH kłopotów. Więc mówiła. Całą prawdę. Dosłownie całą.
- Bo jaśnie panowie, to nie ja, to Oskar, on mi kazał, kazał mi wziąć to pismo, to znaczy to drugie pismo, to co wcześniej było, z kiedyś, nie pamiętam, ale wtedy to było co Karoberta złamała rękę, Karoberta to córka mojej ciotecznej kuzynki, to zaraz po jej urodzinach było, wtedy Kara, bo tak na nią mówimy, napiła się na tych urodzinach jabłkowika i próbowała zaimponować Gregowi i wyszła na gzyms, tak, już mówię, przepraszam, to było zaraz na początku Sommerzeita, to znaczy wtedy mi mówił o tym, ale to było potem, w połowie miesiąca...

Umiejętności analityczne całej trójki były wystarczające by przebić się przez słowotok. Po odcedzeniu płaczu, obietnic, że już nic nigdy, próśb by nic nie mówić Panu von Stephanowi i dygresji na tematy życia rodzinnego i towarzyskiego familii Drach zostało samo gęste:
Oskar zaczął emablować pannę Drach niedawno. Uległa obietnicom szlachcica, że się z nią ożeni. Latimeria pracuje tu od kilku lat, do tej pory nie miała żadnych problemów. Z "zorganizowaniem" treści starszej notatki czy podmianą wiadomości żadnych problemów też nie miała - setki razy już była wysyłana żeby coś sprawdzić w archiwum dla ważniejszych urzędników, do "gołębnika" wchodziła po wiadomości lub z wiadomościami jeszcze częściej. Podmienionej przesyłki nie czytała. Oddała ją Oskarowi, tak jak ją wcześniej prosił - uspokoił ją, że chodzi o wiadomości handlowe, że dzięki temu, że się szybciej on dowie niż inni zarobi, spłaci długi i będzie mógł się z nią ożenić. Myśli, że wysłał własną, prywatną wiadomość jako oficjalną, że to tylko o to chodziło.
Rzeczywiście jej rodzina pochodzi z Sylvanii, wyjechali stamtąd kiedy była małą dziewczynką. Nie jest wampirem - a przynajmniej tak twierdzi, na dowód skaleczyła się w palec igłą - krwawi. Nikt z przesłuchujących nie zna się na tyle na władcach nocy by wiedzieć czy to wystarczający dowód. Ale nie wygląda na "władczynię nocy". Ani "władczynię" czegokolwiek. Na zahukaną dziewkę, która dzięki słabo płatnej, ale za to pewnej "rządowej" posadzie żyje jako tako i utrzymuje chorą matkę i dwójkę młodszego rodzeństwa - i owszem.
Rudolf był rozczarowany odpowiedziami na swoje pytania: spłoniwszy się Latimeria przyznała, że spotykał się z nią w Kocim Zapiecku, miejscu, które kupiec rozpoznał jako tani "hotel" wynajmowany na godziny. Oj, mało szlachetnie się ten szlachcic zachowywał. Ale to było na tyle, jeśli chodziło o "nietypowe miejsca", nikt również o niego nie pytał. To znaczy nikt poza nimi samymi, w każdym razie nie panny Drach.

Wśród wspomnianych wcześniej informacyjnych "śmieci" trafiła się też perełka - korespondencję Elektorki przynoszą zawsze sekretarze, ale raz się zdarzyło, że było inaczej. Też gdzieś na początku Sommerzeita przyszła "wielka pani", czyli dama dworu, kazała się prowadzić do "tego głównego od poczty" bo miała "ważną przesyłkę od samej Jaśnie Pani Hrabiny, Jej Wysokości Elektorki".
 
__________________
Ostatni
ProszÄ™ o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 07-11-2021 o 19:42.
hen_cerbin jest offline