Deidre nagle jakby dostała skrzydeł, i z niezwykłą już gracją wspięła się na szczyt "regału".
- Ummm, co robimy? - Mam go palnąć? - Powiedziała Janika, mając oczywiście na myśli będącego już blisko konstrukta.
W tym czasie Geri wspiął się szybko i zwinnie na górę, i po chwili był obok Deidre… a Kargar wzniósł się na wysokość 6m.
- A masz czym? - spytał się Kargar Janiki. Jednocześnie naszykował swój łuk, chcąc strzelić w konstrukta i odciągnąć jego uwagę od Bharriga. Na nic się to zdało. Strzała odbiła się od kolosa i tyle...
- A może lepiej w jakiegoś metalowego tygrysa - zasugerował Gabriel. - Ten wielki konstrukt wydaje się dosyć powolny i przed nim Amara i Endymion uciekną.
Zaraz po wyszeptaniu słów zaklęcia, z portalu nad fontanną wyłonił się… Wyjątkowo brzydki, mały, śmierdzący stworek z wielgachną głową.
- Wejdź do fontanny! - głos Bharriga zafurczał niczym nawałnica. Druid wołał w Podwspólnym. Mały humanoid posłusznie ruszył do wody, najpierw stawiając w wodę stopy, a potem zanurzając się w niej po pas.
Sam Druid zaś wzbił się jeszcze wyżej, na kolejne 3 metry i przeleciał nad konstruktem… obrywając od niego piąchą. Bydle w końcu było wysokie na 10m.
A już nieco bliżej fontanny, Druid przyglądał się ciekaw, co się stanie z Mitem. Mały brzydal wlazł do kolan i nic, wlazł do pasa i… "plum", błękitna toń go wciągnęła. Zniknął.
Geri ostrożnie wycofał się w stronę Janiki… ta jednak pobiegła do przodu, do Gabriela, po czym wyciągnęła z kieszeni kolejne swoje "cosie", zmontowała coś i rzuciła. Wielgachny konstrukt oberwał wybuchem.
Gabriel przyjrzał się dokładnie metalowym tygrysom, usiłując przypomnieć sobie coś na ich temat.
Endymion i Amara, czekając zwarci i gotowi na atak metalowych tygrysów… usłyszeli nagle warknięcie za plecami.
Fuck.
Nowy tygrys-konstrukt rzucił się na grzbiet Paladyna, raniąc go pazurami. A drugi skoczył na plecy Amary, również ją raniąc.
A jakby tego wszystkiego było mało, wtedy do ataku ruszyły te z frontu. Dwa skoczyły ku Endymionowi… ten jednak już wcześniej na to czekając, zadał każdemu z nich po ciosie. Oba konstrukty zaś, dziko smagając pazurami i gryząc, nie potrafiły uszczknąć jednak solidnie opancerzonego Paladyna.
Mniszka z kolei, stając się również celem ataku frontalnego… raz oberwała.
A wielgachny konstrukt, odwrócił głowę w kierunku Janiki i Gabriela na "regale", po czym ruszył do nich… fuck! Fuck!
Wielkie łapsko pochwyciło Wieszcza, mocno pochwyciło, i zgniotło… nie puszczając.
Fuck…