Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2021, 18:08   #152
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 52 - 2519.X.13; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; wewnętrzna twierdza; dziedziniec
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno



Wszyscy



- Przyznaję magistrze von Kutrze. Trudno mi sobie przypomnieć kogoś kto tak usilnie zabiegałby o moją niechęć. - śledcza przyjęła słowa i zachowanie Karla spokojnie. Skinęła głową na nieme pytanie Johansena więc ten oddał mu swój arkebuz. Była to piękna i wykonana z pietyzmem broń o solidnej sile uderzenia zdolna poradzić sobie nawet z opancerzonymi przeciwnikami znacznie lepiej niż długi łuk czy pistolet używane przez Karla. Ale obsługa jej była na tyle zbliżona do strzelania i ładowania broni krótkiej, że ubogi szlachcic nie powinien mieć większych trudności z jej używaniem. Wadą za to było dłuższe ładowanie. Co nadrabiała jednak zasięgiem i siłą ognia. Zachowanie Anthona jednak działało na nią jak płachta na byka. I chociaż zachowała zimny spokój to jednak metalowy magister ją przynajmniej irytował.

- Ci co idą ze mną są pod moją komendą. I mają okazję w tej ciężkiej sytuacji udowodnić swoją prawość i lojalność Sigmarowi i imperatorowi czynami i postawą w walce z wrogiem który zagraża nam od zarania dziejów. Sam Sigmar stawiał odpór przeklętemy Nagashowi i go pokonał. Czerpmy z tego przykładu. Walczmy czynami i z wiarą w sercu a nie pustymi słowami. To właśnie takie trudne sytuacje oddzielają prawość i męstwo od pretensjonalnej gnuśności. Pozostali niech wracają najpierw do obozu a później do Lenkster aby dać świadectwo władzom co tu się dzieje. To nie mniej istotne zadanie niż kontynuacja walki z heretykami. - zakończyła czarnowłosa śledcza patrząc po kolei na każdego z brudnych i zakrwawionych członków ich grupy. Jak skończyła tą krótką przemowę załadowała ponownie swój pistolet. Sprawdziła czy miecz prawidłowo wychodzi z pochwy. Po czym spojrzała jeszcze raz na Jensena i tych co mieli wracać.

- Powodzenia. Niech Sigmar i prawi bogowie wam sprzyjają. Zanieście do Lenkster świadectwo co tu się wydarzyło. - powiedziała do nich poważnym tonem podkreślając jeszcze raz jakie to ważne.

- Oczywiście. Zrobimy jak każesz milady. Wam też życzymy powodzenia. I niech wam bogowie sprzyjają. - Jensen musiał zdawać sobie sprawy, że to może być ich ostatnie pożegnanie. Bo obie grupki czekała ciężka przeprawa i nie było pewne czy ktoś z nich jeszcze zobaczy ponure mury zamku Lenkster. W międzyczasie Alif wzięła od jednego z żołnierzy bandaż i owinęła go sobie wokół stóp i goleni imrpowizując w ten sposób onuce. Od innego pożyczyła tarczę zaś od zabitych wcześniej przy bramie zdechlaków wzięła topór. Nie wyglądał on zbyt elegancko ale do łamania kości i rozbijania czerepów powinien się nadawać. Wsadziła go sobie za pas aby nie przeszkadzał jej w używaniu łuku.

- Powodzenia Karl. Krótko się znaliśmy ale dobrze było u ciebie służyć. Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy ponownie. - Alex podszedł do Karla aby się pożegnać. Też nie było takie pewne czy bogowie zezwolą im jeszcze się kiedyś spotkać. Obecnie jednak słaniał się na nogach i ledwo na nich stał. Więc nie było co na niego liczyć w jakiejś walce. Dlatego Jensen który sam był w ciężkim stanie poprowadził trzech jeszcze bardziej poszkodowanych włóczników w stronę bramy prowadzącej z dziedzińca serca Bastionu ku zrujnowanemu od wieków miastu.

Sam Anthon też mocno oberwał. Czuł ten ból otrzymanych ran. Jeszcze więcej wgnieceń miał na pancerzu ale niewiele z nich zdołało się przez niego przebić. Był już na tyle osłabiony i zdekoncentrowany tymi ranami, że wpływało to też na jego zdolności operowania mocą. Karl był w lepszym stanie. Owszem oberwał parę razu tam czy tu. Już też to odczuwał jako osłabienie swoich możliwości. Ale wciąż jeszcze nie na tyle poważne, żeby uniemożliwiło mu walkę.

- Ruszamy. Czas wygnieść te heretyckie pluskwy. - śledcza dała sygnał i wskazała kierunek. Widocznie zamierzała pójść powierzchnią darując sobie powrót do mrocznych piwnic opuszczonej twierdzy. Wskazała na Allif jaka w ich gronie chyba najbardziej nadawała się na zwiadowcę. Blond elfka skinęła głową i z łukiem w dłoni zwinnie ruszyła trzymając się wewnętrznego muru i jakichś zrujnowanych szop jakie o niego się opierały. Omijała szerokim łukiem dziwne kolumny zbudowane z czarnych nagrobków zrabowanych ze starego cmentarza. Od nich była moc plugawej magii. Anthon widział swoim wiedźmim wzrokiem jak czarna energia promieniuje i wręcz kotłuje się w tym miejscu. Używanie Dhar w tym miejscu musiało być szczególnie łatwe. Za to korzystanie z któregoś z ośmiu kolorów trudniejsze bo wypaczenie sprawiało, że się rwały i zdawały się omijać to miejsce niczym woda opływające kamień.

- Zamknięte. - rzuciła cicho elfka gdy okazało się, że bez przeszkód dotarli pod donżon. Ale drzwi wejściowe były solidne i solidnie zamknięte. A poza jakimiś rozpadającymi się szopami i tymi kolumnami zrobionymi z nagrobków to właściwie był jedyny budynek na tym dziedzińcu. Zbudowany solidnie, naprzeciwko głównej bramy, to była pewnie najstarsza część twierdzy a jednocześnie ostatni przewidywany punkt oporu. Pomimo upływu wieków i górskiej niepogody wciąż spełniał on swoje zadanie bo wystarczyło zamknąć drzwi aby odciąć dostęp do jego wnętrza.

- Okienka za wysoko i za małe. Nie przejdziemy. - Oswald zadarł głowę do góry aby ocenić inne możliwości. Miał rację. Okienka były małe, raczej niewiele większe niż strzelnice. Wpuszczały do środka niewiele światła ale w przypadku obrony można było z nich strzelać do tych na zewnątrz.

- Można by spróbować górą. Mam linę. - Deacher też spojrzała na samą górę. I widać było linę wokół torsu. Jakby dorzuć na blanki linę byłaby pewnie szansa aby się tam wspiąć. Ale trzeba by wspinać się pojedynczo i każdy kto by to robił byłby prawie bezbronny i wystawiony na ataki.

- Albo wyważyć drzwi. W końcu puszczą. I tak wiedzą, że tu jesteśmy. - mięśniak z dwuręczem wskazał palcem na drzwi przy jakich stali. Z tym też miał rację. Gdyby okazać wystarczająco wiele siły i cierpliwości to można było wyważyć lub się przerąbać przez każde drzwi. Zwłaszcza jakby obrońcy nie przeszkadzali. Ale czy tak będzie trudno było zgadnąć.

- Na górze jest klapa. Jak tam się dostać chyba powinno dać się ją otworzyć. Ten potwór co mnie porwał wylądował tam na górze. - blondwłosa elfka dołączyła do tych rozważań. Wskazała na szczyt donżonu do jakiego była szansa dostać się po linie.

- I jakoś da się dostać od spodu. Przez lochy. Tam co mnie trzymali. Nie wiem dokładnie jak ale jakoś tam mnie zawlekli z góry. Właśnie stąd. To jak z Karlem i Jensenem jakoś wyszliśmy na zewnątrz to pewnie dałoby się tam wrócić. - łuczniczka dopowiedziała swoje i okazało się, że coś kojarzyła z czasów swojej niewoli w tym miejscu.

- Tak, ale od spodu to pewnie tam są te szkielety i nie wiadomo co jeszcze. A tutaj jest szansa dobrać się do nich bezpośrednio. - śledcza dumała chwilę nad słowami elfki jednak zdradzała wątpliwości czy powrót do lochów był takim dobrym pomysłem nawet jeśli dałoby się tamtędy wejść od dołu do tego donżonu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline