Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2021, 19:38   #280
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Światło, gosposia, dziwne zachowanie... raport. Oczy Arnolda otworzyły się szerzej gdy ją chwycił i posadził na łóżku samemu się zrywając i wyszarpując sztylet spod poduszki strącając ją przy tym na podłogę. Dobył do progu, nikogo.

- Hans! Ade! - syknął rozglądając się czujnie i nasłuchując...

Cisza.

Byli sami.

Która była godzina?

Stał niemalże goły o żylastej, szczupłej, budowie ciała w samych gaciach ze sztyletem w dłoni. Krok. Dotyk pod gołą stopą. Kartka z zimorodkiem? Jego umysł zaczął szybko pracować... a lekki mrużący oczy uśmieszek zawitał na jego twarzy. Cóż, kolejne narzędzie w drodze do władzy samo pchało mu się w ręce...

Uśmiech zniknął, a on zamknął za sobą drzwi na skobel. kroków parę... sztylet w szafkę nocną... jakiś szaleniec darł ryja o pompie okadzającej... można było zarobić jako inwesto....


- A co ja tu właściwie...

Usłyszał słowa zdezorientowanej blondyneczki halfińskiej rasy co to rozejrzała się zdezorientowana wokół siebie. Siedząc na jego łóżku kiedy on stał nieopodal patrząc na nią z troską i lekkim niepokojem.

- Nie pamiętam co ja tu... Gość jakiś chyba był, ale nie pomnę teraz...

Widział jak złapała się za głowę co najmniej zdezorientowana... nie miał wątpliwości. To było czarostwo, konwent Slaanesha...

- Nie pomnÄ™ kto...

Usiadł przy niej i położył kojąco dłoń na dalszym ramieniu praktycznie ją obejmując ofiarowując przy tym ciepły uśmiech i troskę która w tym momencie od niego wręcz promieniowała.

Niewidzialny gość... może w ciele duchowym... nadal tu mógł być... czarować... obserwować... a gosposia? Była wręcz rozkosznie i wręcz perfekcyjnie... zdezorientowana... czytać? Podatna... mógł jej wmówić niejedno w granicach rozsądku, a ona sobie cudownie "przypomni"...

- Już, już... to było trochę czasu temu... zostawił mi list... naprawdę jesteś przemęczona... - powiedział kojąco, łagodnie, czule gładząc jej ramię - ...rozmawialiśmy o tym, że powinienem zatrudnić pomoc dla Ciebie, Eildith... wspominałaś, że jest tu pusto i samotnie... coś o tym wiem, tęskniłem za Tobą... jak nikt potrafisz się mną zaopiekować... ta czapka i rękawiczki... nikt nigdy tak się o mnie nie troszczył... chciałbym się odwdzięczyć... pomóc ci odpocząć, Eildith... zrelaksować się...

Jeśli nieproszony gość tu był... czemu mu nie pokazać małego występu dwóch różnych płci. Dwóch różnych klas. Dwóch różnych ras. Robiących rzeczy niestosowne... zaproszenie zaproszeniem... ale przydałoby się je potwierdzić i uwierzytelnić...

Tym bardziej, że najwyraźniej komuś przypadł do gustu. Jedyną wpływową osobą która mogła mieć wstęp do tego klubu... był znany mu kapitan straży rzecznej... albo te szlachcianki... ale prawda była, że mógł być to każdy! Slaanesh? Najmniej wybredny ze wszystkich...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 13-11-2021 o 03:18.
Dhratlach jest offline