|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-10-2021, 19:39 | #271 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 22-10-2021 o 16:10. |
21-10-2021, 20:12 | #272 |
Reputacja: 1 | Szansa na ucieczkę 15% d100= 33 Piegus - Nie jestem pewien czy to aby na pewno do... - zdążył tylko rzucić zaskoczony zdecydowanym działaniem niziołka młodzian, gdy Piegus pognał do przodu. Cóż, gdy tylko przedarł się przez krzaki, okazało się, że robienie hałasu nie wystarczyło do wystraszenia rzezimieszków, powitali go z uniesionymi nożami, a po ich napełnionych nienawiścią oczach dało się poznać, że będąc niziołkiem, a nie człekiem raczej miał mieć pod górkę. Na domiar złego zakrwawiony Alf, którego przywiódł ze sobą, nie sprawiał specjalnie onieśmielającego wrażenia, prezentował się raczej dość żałośnie. Piegus przekonywanie d20(-2 nieludź)= 3 sukces Ale im więcej gadał, tym jaśniejszym stawało się, że jego intelekt powoli zaczynał triumfować. Alf na całe zdarzenie patrzył z rozdziawioną gębą, jakby spodziewał się raczej, że zaraz po wyjściu z krzaków skończą bohaterską interwencję z nożem w brzuchu. - Tfu, zaraza, Walko, tyś słyszał, co ten pokurcz gada? - chudszy oprych skierował oskarżycielsko ostry oręż w stronę swojego kompana. - Tożem gadoł, że ostawić trza było, że nic dobrego wyniknąć nie może! - Ja!? Toś ty się omal nie poszczał, gdyś jego kosztowności obaczył i kopać żeś srogo zaczął, aż mu żywot omal nie odszedł! Ty kiepie durny, tera lordowska infamia nad nami! - drugi nie pozostał mu dłużny. - Kiepie?! Ty psie zasrany, mać twa jebana!!! Cóż, Piegus nie był specjalnym znawcą chłopskiej duszy, ale najwyraźniej nazwanie kiepa kiepem w tym środowisku uważane było za śmiertelną obrazę, albo poszło o coś innego... Tak czy inaczej, zupełnie go ignorując, rzucili się na siebie z nożami. |
22-10-2021, 14:28 | #273 |
Reputacja: 1 | Piegus postanowił nie kusić więcej szczęścia i nie starać się rozdzielać walczących. - Alf, pomóż mi - zwrócił się do towarzysza. - Musimy go jak najszybciej dostarczyć do Lorda, nie ma czasu do stracenia. Chciał odciągnąć długouchego na bezpieczną odległość i obaczyć jego rany. Jeżeli nie były zbyt groźne, to dowiedzą się czegoś więcej. Gdyby jednak potrzebna była pomoc medyczna, to trzeba się będzie rozejrzeć czy na trakcie, ku któremu zmierzali, nie widać jakiegoś ruchu. |
27-10-2021, 21:44 | #274 |
Reputacja: 1 | Tupik Opowieść niziołka niewątpliwie zrobiła na mężczyźnie wrażenie. Niemal widać było, jak jego oczy błyszczą, gdy malują się przed nimi wizje zarobionej na nowym gościu fortuny. - Ależ tak, oczywiście... czym prędzej pokażę... tędy... proszę... - począł giąć się w ukłonach tak intensywnie, że omal nie przewróciłby się o własną ceremonialną szatę, prowadząc go na górę. I tam faktycznie okazało się, że komnaty na piętrze stanowiły jeszcze bardziej ekskluzywną część przybytku. Choć widać tam było też mniej wytworny korytarz, który prowadzić mógł do pomieszczeń użytkowych. Jego jednak skierowano ku wytwornej zaciemnionej sali, która wyglądała iście jak mineralna grota skryta gdzieś w trzewiach ziemi. Aż ciężko było obliczyć, ile coś takiego mogło kosztować. - Widzicie... O nic nie musicie się obawiać... Zdradzę wam to w zaufaniu, ale sama rodzina mości panującego nam Kanclerza korzysta z naszych usług i bardzo sobie je ceni. - zapewnił, wskazując mu dziwne, pokryte mineralnymi naciekami siedzisko. Już po chwili posłano po służących i zaprezentowano mu zarówno surowiec, jak i różnego rodzaju egzotycznie wyglądające przyrządy z niego wytworzone. Cóż, wyglądało to jak kwarc. Tyle był w stanie powiedzieć. Tupik percepcja d20=7 porażka Przy okazji, gdy służący kręcili się między pokojami na piętrze, zauważył kątem oka jeszcze coś dziwnego, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy. W ciemnym korytarzu na ułamek chwili mignęło dziwne, jadowicie zielone światło, ale nie dojrzał w porę nic więcej. Karl WW d20(+4 zaskoczenie i rany wilka)= 5 sukces Karl Wilk nie miał żadnych szans, wampir wyczekał dobrego momentu i rzucił się ku niemu niczym cień, błyskawicznie go unieruchamiając żelaznym zbrojnym chwytem i wbijając się w jego szyję z dala od szalejącej z bólu uzębionej paszczy zaskoczonego zwierzęcia. Nie była to ludzka krew, ale nie było to też byle jakie zwierze. Czerwona wilgoć drapieżnika zatętniła w żyłach Karla, momentalnie dodała mu sił. Wydawało mu się, że był czujny, a jednak prawie nie spostrzegł kiedy minęło tyle chwil, że zwierzę padło nieżywe na ziemię. Karl percepcja d20=7 sukces Bez głodu szumiącego mu w głowie i odbierającego zmysły łatwiej uchwycił dalekie rżenie przerażonego zwierzęcia dochodzące głęboko z lasu. Drugi koń musiał zerwać się z uwięzi i pognać w ciemny bór. Jednak jego niespokojny kwik świadczył o tym, że ucieczką nie pozbył się drapieżnika, coś go chyba nadal goniło. Jeśli jednak uciekał, to Karl wątpił, by dogonił go w swojej ludzkiej postaci z ciężką zbroją spowalniającą jego ruchy. |
28-10-2021, 05:12 | #275 |
Reputacja: 1 | „Dobra robota” – przemknęło w myślach zadowolonemu Tupikowi, osiągnął właśnie ten efekt jaki zamierzał i mógł wreszcie postąpić dalej w swych planach. Idąc na górę cały czas czujnie obserwował przybytek – wszak dobre rozpoznanie było podstawą udanego włamu. Z przykrością odkrył spora ilość służby która się tu kręciła za dnia choć nasuwało mu to zupełnie inna możliwość być może dużo łatwiejszego włamu… - Ach !! – Tupik zawołał, melodramatycznie łapiąc się przy tym za sercę jedną ręką i wskazując drugą niewidoczny już punkt w korytarzu. – Tam ! Tam coś było patrzyło jadowicie zielonym spojrzeniem na mnie ! Tupik zdawał być się bardzo poruszony. W zasadzie był. Wiedział, , że jeśli ma do czynienia z jakiegoś rodzaju pułapką magiczną czy mechaniczną o nieznanym mu działaniu najlepiej będzie jeśli „rozbroi” ją zawczasu – a dokładnie rzecz biorąc przynajmniej pozna z czym ma do czynienie – zrobił ostrożny krok w kierunku korytarza. Zaledwie jeden by ukazać z jednej strony swój strach a jednocześnie by gospodarz czuł się zobowiązany wyjaśnić klientowi cóż w zasadzie widział, być może pokazać dla uspokojenia nerwów. Tupik nie zamierzał poddawać się żadnym zabiegom w takim stanie co łatwo można było wręcz wyczuć, szybkie uspokojenie klienta leżało w interesie gospodarza … a przynajmniej tak mogło mu się zdawać. |
31-10-2021, 17:20 | #276 |
Reputacja: 1 | Piegus Parę chwil później udało im się odciągnąć rannego elfa na bezpieczną odległość od toczącej się nadal w oddali gwałtownej sprzeczki. Ciężko było powiedzieć, czy którykolwiek z chłopów zdołał ugodzić drugiego skutecznie, ale nie wyglądało to tak, jakby się specjalnie powstrzymywali. A wiązanka gniewnych bluzgów i bolesnych stęknięć, mimo że oddalona i chyba cichsza nie ustawała. Piegus nie był lekarzem, a i nie wydawało się, by Alf specjalnie wprawnym okiem spoglądał na rany nieszczęśnika, byli więc tylko w stanie zbadać go "na chłopski rozum". Od razu widać było, że biedak dostał parę mocnych ciosów w głowę, ale czaszka była chyba w jednym kawałku, reszta ciała również była mocno posiniaczona, ale nie było tam chyba ran zadanych nożem. Wydawało się też, że pobity miał chyba pierwsze prześwity świadomości. - Nie jestem... nie... elfem... - wysyczał boleśnie. Piegus wiedza encyklopedyczna d20(+2 łatwy)= 8 sukces Cóż, faktycznie nie wyglądał do końca jak elfy, które Piegus czasem widywał, ale przecież podobnie jak u ludzi mogło ich być wiele ras. Jego wychudła twarz miała ludzkie rysy, jedynie uszy były wydłużone. Miał też lekki zarost, czego elfy, jak Piegus kojarzył, nie powinny mieć. - Biedaczysko z tego elfa, we łbie mu się od tych razów pomieszało. - stwierdził ze współczuciem Alf. - Słyszałem ja kiedyś o krasnoludzie, który po nagłej chorobie nagle począł twierdzić, że jest rodowitym Wissenlandzykiem, nawet człeczą żonę se znalazł i dziatki z nią płodzić chciał, ponoć do dzisiaj siedzi w miejskiej wieży głupców. Kilka chwil później krzyki ustały, ciężko było powiedzieć, czy głupcy się pozabijali, doszli do wniosku, że ktoś wystrychnął ich na dudka i walka nie ma sensu, czy może po prostu poranieni uciekli. Ranny począł jednak odzyskiwać przytomność. - Uhh... co? Gdzie oni?! - rozejrzał się bojaźliwie wokół, szukając swoich oprawców. - Nic się nie martw, mości elfie, wyratowaliśmy cię, rychło będziesz mógł wrócić do waszego leśnego królestwa. - zapewnił uspokajającym tonem Alf. Cóż, wbrew przekonaniu Alfa i osiłków biedak uparcie zarzekał się, że nazywa się Gustav Schmitwald, jest pomocnikiem kucharza z Eisental i nigdy wcześniej nikt go za elfa nie wziął. Wydawało się też, że był w stanie chodzić, choć kręciło mu się w głowie, więc trzeba go było podtrzymywać. |
31-10-2021, 18:36 | #277 |
Reputacja: 1 | Pomocnik kucharza brzmiało nieźle. Tylko Eisental brzmiało mniej ciekawie. - Cóż, Gustavie, z takimi uszami jak twoje, to raczej łatwo cię wziąć za elfa. Ale powiedz mi, co robisz tak daleko od Eisental? A do tego poza traktem?. Piegus pytał, równocześnie goniąc - teraz już dwójkę - towarzyszy w stronę upatrzonej drogi, którą miał nadzieję dostać się jeszcze dziś do wnętrza stolicy. |
01-11-2021, 00:30 | #278 |
Reputacja: 1 |
|
06-11-2021, 18:34 | #279 |
Reputacja: 1 | Arnold W drodze powrotnej do Remer okropnie lało. Rzęsiste krople niesionego zimnym wiatrem deszczu skutecznie przemaczały odzież i błyskawicznie wyziębiały ciało każdego, kto musiał zostać na pokładzie. Jednak, gdy tylko w oddali ukazały im się zabudowania miejskiego portu, pogoda, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zupełnie się odmieniła. Wieczór był nad wyraz pogodny i spokojny, ciepłe promienie słońca omyły ich twarze przyjemnym blaskiem, przynajmniej na te kilka krótkich chwil, nim nie zniknęły wraz z gorejącą kulą kryjącą się za horyzontem. Arnold podróż spożytkował na przemyślenia i obliczenia, po dobiciu do portu mógł więc od razu wydać polecenia i tym samym wprawić w ruch planowane interesy. Sam jednak zdecydowanie potrzebował wypoczynku. Sny miał znów dziwne i niespokojne. Niewyraźne, zamazane obrazy przeplatały się w nich z wirującymi dziko gwiezdnymi tarczami i tabelami, pełnymi znaków podobnych do tych, które wygrawerowano na narzędziach uczonego. Szansa na zarażenie 3% d100= 6 brak Wizje niespodziewanie przerwane zostały jasnym błyskiem i uporczywym kobiecym głosem. - Się obudzi, no! - mimo że zazwyczaj sen miał czujny, tym razem jego gosposi najwyraźniej udało się go podejść. I chyba nawet nim potrząsała. Potrząsała! Od razu wydało mu się to dziwne, ponieważ do tej pory zawsze respektowała jego prywatność, a klucza do jego sypialni używać miała tylko w wyjątkowych okolicznościach i najlepiej gdy go tam nie było. - Obudził się - zaraportowała dziwnie posłusznym i uniżonym głosem, gdzieś w stronę przedpokoju. Arnold zerknął, ale nikogo tam nie było, a niziołka zdecydowanie miała dziwnie nieprzytomny wzrok. W jego domu nie było nikogo obcego. Ani śladu po nim. Za wyjątkiem listu pozostawionego przed jego sypialnią. Była to jedynie jedna kartka z naszkicowanym węglem wizerunkiem ptaka. Na ile Arnold był to w stanie ocenić, był to chyba zimorodek. Arnold wiedza encyklopedyczna d20=6 sukces Co prawda w swoich badaniach nad hermetyczną wiedzą słyszał o konwencie wyznawców Slaanesha posługującym się takim symbolem, ale mógł to być czysty przypadek, a do tego ta wiedza pochodziła sprzed wielu dziesięcioleci. Na zewnątrz, za oknem, jakiś jegomość wydzierał się przeraźliwie, że właśnie wynalazł niezawodną "pompę okadzającą", chroniącą przed plagą. Ciekawe czy był to tylko przypadkowy wybryk jednego z typowych niespełnionych wynalazców z Remer, czy też wieść o zarazie zaczynała się tak szybko roznosić. - A co ja tu właściwie... - gosposia rozejrzała się zdezorientowana wokół siebie. - Nie pamiętam co ja tu... Gość jakiś chyba był, ale nie pomnę teraz... - złapała się za głowę... - Nie pomnę kto... Ostatnio edytowane przez Tadeus : 06-11-2021 o 18:42. |
07-11-2021, 19:38 | #280 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 13-11-2021 o 03:18. |