Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2021, 15:06   #42
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację

Grymasiła trochę Wrona w kącie siedząc. Zaciskała usta jakby pełne były cierpkich owoców, mrużyła czarne ślepia, krzywiła ptasio głowę na słowa Drungi, nerwowo palce zaplatała. Nie ruszyła się jednak z miejsca, nie oderwała pleców od drewnianej ściany, choć ciągnęło ją na deszcz, na zimno, na wiatr i ciszę rozrywaną dźwiękiem spadających kropel i skrzypiących jękliwie gałęzi. Czasem tylko spoglądała na Kamienia - bystro, uważnie - jakby ten jego spokój nieruchomej skały znaczył coś dla niej, jakby w skrytości umysłu, gdzieś na dnie ciemnych źrenic, ociosywała go w inny kształt, jakby zerwać próbowała wygładzone strumieniem lat warstwy.

I znieruchomiała sama, dopiero gdy Drunga ostatnie rozkazy z siebie wydobył. Gdy staruchowi w fałszywej Otoce przodownictwo dał. Gdy w słowa ubrał losy splecione i Haruka w to wszystko wmieszał. A ten nic. Żadnego poruszenia. Żadnej emocji. Jak marionetka na sznurkach, którą tylko cudze rozkazy do tańca zmuszają.

Poderwała się z klepiska jednym ruchem, gdy tylko za naczelnikiem odrzwia się zamknęły. Błysnęła rozgorączkowanym spojrzeniem i gdyby wzrok prawdziwy ignys mógł zawierać, cała koliba niechybnie stanęłaby w płomieniach w kilka uderzeń serca. Zwinęła się w miejscu, nagle całym ciałem ku shycie zwrócona, nagle spięta cała, przyczajona trochę jak do skoku. I skoczyła niemal, w kilku szybkich susach znalazła się przy wojowniku, który pod jedną ze ścian stał jak rzeźba zastygła. Zatrzymała się gwałtownie, sięgnęła rękami ku twarzy za maską skrytej, wczepiła palce w jego włosy, zmusiła, by nachylił się ku niej. Pierwszy raz od kiedy shyivon przywdział. I zastygła tak przed nim: tak blisko, że jej oddech maskę owiewał, tak blisko, że przejrzeć się mogła w skrytych za nią oczach. I za nic jej były spojrzenia innych, bo tylko jego teraz się liczyło.

Westchnęła, bo wciąż tam był.

Traciła rozeznanie uczuć zwykłych i codziennych, przestawała powoli rozumieć niuanse prostych afektów, ale on był jej i jego czytać wciąż umiała. I to były jego oczy. Lekko zmrużone, pełne życia, wciąż z tym trochę zawadiackim błyskiem w brązowych tęczówkach. Tak pełne radości, jakby cud się jakiś w jego życiu wydarzył, gdy nie patrzyła; cud, który nie był jej udziałem. Pamięć podpowiadała to, czego zobaczyć już nie mogła - lekki uśmiech na trochę krzywych ustach, który marszczył blaknącą powoli bliznę na policzku, uniesienie brwi, które mówiło więcej niż tysiące słów. Ale wciąż nieruchomy był, wciąż nie sięgnął ku niej.

- Jesteś - powiedziała cicho, chrapliwie jakoś, jakby coś słowa jej w gardle dławiło. - Jesteś - powtórzyła z naciskiem, jakby rozkaz wydawała, jakby próbowała mu swoją wolę narzucić, zmusić go do istnienia, przywołać do siebie, wyrwać z pancerza, w który go zakuto. W który sam się zakuł. W który zakuła go ona sama.

Przytknęła na moment czoło do jego czoła.
Ujęła jego rękę i położyła na swojej piersi - jak wcześniej, jak kiedyś - gdzie kiedyś serce a teraz serca wybijały rytm, który więcej powiedzieć mu mógł niż jakiekolwiek słowa. Zmusiła go, by poczuł. Zmusiła, by zauważył.

A potem oderwała się od niego tak samo gwałtownie jak wcześniej ku niemu przypadła.

- Niech cię Topiel, Haruk - warknęła, echem słów podczas wieczornicy rzuconych i w słowach tych wszystko było: od miłości, po pogłos gniewu, który przenikał do samej kości.

Nie odeszła od niego jednak daleko. Na krok czy dwa jeno, stając pomiędzy nim i resztą. I dopiero wtedy łypnęła na stracharza z wyzwaniem jakimś, z tą emocją niewysłowioną, którą dwa serca napędzały, tak odmienną od gładkiego spokoju Kamienia.

- Uważaj, starcze - ostrzegła z całą butą młodości, z całą Wronią zajadłością. - Uważaj jak przewodzić będziesz. Uważaj, bo wiatr wraca do każdego.
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."

Ostatnio edytowane przez obce : 09-11-2021 o 06:51.
obce jest offline