Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2007, 15:18   #94
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
-Spokojnie to tylko zgraja kundli i w tej chwili zostało ich dziewięciu bez dowódcy. Poradzimy sobie bez problemu. Odetchnij głęboko i nie denerwuj sie tak.

Zrobila jak kazal. Nabrala gleboko powietrza w pluca i wypuscila je obserwujac jak mezczzyna wylamuje potezna deske ze stolu. Szymaon raczej nie bedzie zadowolony, przemknelo jej przez mysl.

-Podeprzemy drzwi tym i będą mogli w nie wali do skończenia świata.


Miala taka nadzieje. Deska byla dosc ciezka przez co musiala ja uchwycic dwoma rekami. Poczula tylko krotkie pociagniecie w miejscu gdzie chwile wczesniej miala zakladane szwy. No pieknie... Tyle by bylo twojej roboty Harabie. Jednak nie pisnela, anie nie poscila ciezaru spoczywajacego w jej dloniach. Gawin z Szymonem byli juz wewnatrz wiec szybko zabarykadowala drzwi i wyjawszy rapier przygotowala sie do walki.

Trzeba pozbyć się kuszników! Ja biorę tego po lewej a Ty po prawej. Wielkoludzie! Pilnuj żeby to robactwo nie właziło oknami!

Bard calkiem niezle radzil sobie przy swoim oknie dopuki czyjs miecz nie roztrzaskal mu luku, ktorym staral sie oslonic. Teraz sie zacznie, pomyslala. Usmiechnela sie do reszty na szczescie. Gdyby tylko udalo sie im jakos stad szybko wydostac. Nie znala tego domu, nie ona go zamieszkiwala i nie ona byla przy jego budowie. Szymon nie zdradzil im tez zadnego innego wyjscia chociaz..... W przyplywie naglego olsnienia zostawila mezczyzn, ktory calkiem niezle sobie radzili i pobiegla na gore do drugiego pokoju, ktory przeciez mial okno wychodzace na przeciwna strone domu. Wychylila sie przez nie ostroznie i zlustrowala okolice. Nikogo nie bylo, a w poblizu niespokojnie stal jeden z ich koni. Tak... Usmiechnela sie i przelozywszy nogi za framuge miekko zeskoczyla. W koncu nie bylo tu jakos szczegolnie wysoko. Przywolala rumaka, ktory poslusznie podszedl do niej i pozwolil na siebie wsiasc, choc strzygl uszami niespokojnie.

- Ciiii... Spokojnie kochany... Mamy cos do zrobienia.

Uspokajajac zwierze usadowila sie pewniej i chwycila lejce. Ostroznie prowadzac go zaroslami wysforowala sie przed dom w miejsce gdzie drozka skrecala. Wtedy wyjechala otwarcie, ukazujac sie calej reszcie zoldakow.

- Kto ma ochote sie zabawic?

Wiedziala jak teraz wyglada... Rozwiane wlosy, pol naga, bezbronna, niedostepna w normalnych warunkach.... Czy mozna chciec czegos wiecej? .... Niech sie szlachetka sam zajmoje swoim braciszkiem.... Niemal widziala jak trybiki w ich glowach wolno pracuja. Echhh i znow oddaje sie na pastwe mezczyzn.... Ta znajomosc z bardem zdecydowanie jej na zdrowie nie wychodzi. Widzac jak ci idzioci jeden po drugim wsiadaja na konie z wlapionymi w nia oczami i wsrod lubieznych okrzykow, spiela konia i ruszyla galopem. Nie bedzie wam tak latwo, o nie. Odwrocila sie tylko aby ich policzyc... Pieciu... Z reszta jej towarzysze powinnie sobie dac rade. Teraz czas zadbac o wlasna skore.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline