Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2021, 16:37   #324
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Rea dotknęła ramienia Qwerty’ego… i poczuł… to coś.
“Nie, proszę, przestań”, pomyślał. “Nie znowu. Nie potrzebuję tego.”
Dla niego historia znowu się powtarzała. Najpierw zauroczył się Catherine, potem Scarlett, a teraz Reą. Ta nubijska, czarnoskóra piękność… Czarne, lokowane włosy… Co, gdyby zabrał ją daleko stąd? Co gdyby przeżyli razem wspaniałe, onieśmielające przygody? Co, jeśli była całą jego przyszłością, ale on tego w tej chwili jeszcze nie czuł, gdyż przebywał… no cóż… w teraźniejszości?
Spróbował się otrząsnąć. Przypomniał sobie, jak to się skończyło ze Scarlett. Rea również była Scarlett… należącą do de Worda, nie Anny. Nie mógł poczuł czegokolwiek względem niej. Nie mógł sobie na to pozwolić. A jednak…
- I te dwa wyjścia na powierzchnię są na pewno jedyne? - mruknął. - Nie macie żadnych sekretnych, wybudowanych specjalnie przez was? - uśmiechnął się lekko. - Oczywiście, nie musisz tego potwierdzić. Nie musisz mi ich wskazać. Ale gdybyśmy musieli uciekać, to zaprowadzisz nas przez nie… gdzieś daleko stąd? - dociekliwie zmrużył oczy. - Proszę. Po prostu proszę. Nazwij mnie przesadnie szczerym głupcem, ale proszę. Prawdziwie wierzę, że masz serce we właściwym miejscu - powiedział, choć to było raczej kłamstwem.
Nie sądził, że Spokrewnieni mieszkańcy metra faktycznie znali tylko te wyjścia na zewnątrz, które były w planach architektonicznych. Musiało być coś więcej! Musiało. Rea raczej nie zdradzi tajemnic, ale… w przypadku zagrożenia może zechce zabrać ich z sobą. Gdyby zrobiło się naprawdę źle. A od czasu wieżowca... Qwerty w każdej chwili spodziewał się napaści potężnych komandosów. Chciał obronić przed nim siebie i swoich towarzyszy. Choć nie posiadał wampirzej siły, szybkości, czy wytrzymałości. Nie mógł po prostu być wyjątkowym żołnierzem w walce. Jeśli chciał stanowić jakąkolwiek wartość, mógł ją ustanowić jedynie słowem…
Rea zatrzymała się na moment i patrzyła na Qwertego. Wyraźnie nie trafiał do niej jego przekaz. Kiwała głową z niedowierzaniem.
- Jesteście tutaj pierwszy raz? To londyńskie podziemie. Funkcjonujących torowisk jest tu blisko czterysta kilometrów. Przeszło dwieście pięćdziesiąt przystanków. Do tego ze sto kilometrów zamkniętych torowisk. Sieć podziemnych bunkrów z czasów wojen światowych, o których dawno zapomniano. Można się tu ukrywać latami, nie sądzę żeby trzeba było stąd kiedykolwiek wychodzić. Bo i po co? Słońce oglądać? - zaśmiała się głośno z własnego dowcipu.

W dalszej rozmowie przeszkodził zapowiedziany przez indianina postój. Natknęli się na gniazdo szczurów, które przyprawiło Qwertego o dreszcze. W pamięci nadal miał wizję stworzeń przetaczających się po nim.

Navaho w zasadzie niemal zaprosił gryzonie do siebie, a one weszły na jego ręce. Rozdzielił zwierzęta między wszystkich, jednak Rea odmówiła.

Yusuf wgryzł się w zwierze z odrobiną niesmaku. Ludzka krew była dla niego mało sycąca, zwierzęca jeszcze mniej, ale nie miał zamiaru narzekać. Każda odrobina krwi która pomoże mu zapanować na Bestią była tego warta. Tylko… Że nie czuł nic. Krew zwierzęcia smakowała jak popiół. Nigdy się z tym nie spotkał, aby krew nic mu nie dała. Nawet echa zaspokojenia. Tylko pustkę.

Coraz bardziej dziwiło go opanowanie Rei i to jak swobodnie poruszała się w tych tunelach. Może jej VItae nie była zbyt gęsta, ale to coś, ta moc która wysysała z nich siłę była na tyle potężna że czyniła nawet zwierzęcą krew niezdatną. Nie mógł uwierzyć by ktokolwiek mając w sobie choć kroplę wampirzej mocy mógł zachować jasność umysłu. Jeden taki przypadek już spotkali. Rea coś ukrywała.

Utamukeeus zmarszczył twarz i mruczał coś z niezadowoleniem pod nosem o gryzoniach, które umarły nadaremno. On również czuł, że z ich krwią jest coś nie tak. Nawet jego, niezbyt wyrafinowane, farmerskie gusta odpowiadały kompletnym brakiem smaku.
- Czy to normalne tutaj? - spytał Rei, wskazując na szczurze truchło. Rzecz jasna pytanie było zadane w taki sposób, że kobieta bez problemu mogłaby się wytłumaczyć brakiem kontekstu, ale Indianin miał wrażenie, że będzie doskonale wiedziała, o co dokładnie pyta.

- Zwierzęta nie nasycają głodu. Tak. Tutaj to normalne. Wyżej jest lepiej, ale tam można już zapolować na ludzi. To znaczy można było, zanim nie pozamykali metra. - Rea odpowiedziała spokojnie, jakby chciała dodać: “Skończyliście? Możemy iść?”
 
Zaalaos jest offline