Theo domyślił się z jakiego powodu Łasiczka wypowiedziała takie, z pozoru błahe, zdanie. Taka pogarda dla arystokracji także wydała mu się dziwna. Odpowiedź na pytanie Semena dopełniła obrazu. Westchnął i odchylił nieco futra okrywające Lorda, tak by można było zobaczyć leżące tam w ukryciu plakaty.
- Może dla Ciebie te sanie zawierają tylko niepotrzebny i martwy balast, towarzyszu krasnoludzie, ale dla mnie ich "ładunek" żyje i musi dotrzeć w przeznaczone mu miejsce - powiedział.
Na wypadek, gdyby wartownik nie miał uprawnień do decydowania i trzeba byłoby rozmawiać z kimś "wyżej" (czy u krasnoludów też się tak mówi? A może z kimś "niżej"?) planował coś podobnego jak zasłyszane kiedyś od pacjenta w malignie, który chyba rzeczywiście był czyimś agentem - "Taką akcję chcecie nam zmarnować?"
- Taką akcję chcecie nam zmarnować? Przykrywka taka, że mucha nie siada; zapewniony wstęp w takie miejsca, że w życiu by się tam rewolucjonistów nie spodziewali; żyły sobie wypruwamy dosłownie, żeby wszystko zagrało, a tu problem z głupimi saniami...