Przez głowę kobiety przemknęła myśl, że powinna się częściej modlić do Vereny. Sprawa, którą się zajmowała, zaiste musiała być słuszna i sprawiedliwa, bo bez boskiej pomocy bezcenne informacje raczej nie powinny się zjawiać ot tak w podrzędnej knajpie. Albo co gorsza trafiła na jakąś grubszą intrygę i właśnie dawała się wciągnąć w pułapkę.
Z Boginiami lepiej było jednak nie zadzierać więc pomyślała szybko podziękowania i obiecała sobie wrzucić jeszcze dziś srebrną monetę w Wielkiej Świątyni Vereny. Ostatecznie nie było to daleko.
Jej wbity w blat wzrok miał wyrażać powściągliwe zrozumienie tematu. Roz większość rzeczy robiła powściągliwie. Gdy raz jeden posłuchała podszeptów serca wpakowała się w bagno, z którego do teraz nie dała rady się wyplątać. Szybko jednak uniosła wzrok.
- Co za pech. Może jakąś wieść podłą wiózł, którą się tak Wernicky wkurwił, że z całą armią wpadł potem do Wissenlandu z wizytą - Roz niby to żartowała, ale zaraz też sarknęła na to całe wielkopaństwo i ich wielkie problemy, które potrafią przyprawić uczciwych gońców o śmierć.
- Ja was podziwiam, żeście z Sylwanii bezpiecznie uszli. Zaiste żelazną macie nie tylko dupę, ale i wolę. Mam nadzieję, że wam nie kazali wieści do samego Drakenhofu nieść. Jeśli połowa z tego co ludzie gadają o Sylwanii to prawda, Bogowie muszą wam sprzyjać - Roz dodatkowo mruknęła z podziwem i uniosła kufel piwa, a gestem machnęła o dwa kolejne.
- Ehhh… - westchnęłą - złoto z takiej roboty pewnie nieliche, ale mnie nie starczyłoby pewnie odwagi.
Tak długo jak Aplegatt dałby się ciągnąć delikatnie za język Roz była gotowa słuchać jego opowieści o Sylwanii, kolegach z pracy oraz potencjalnej robocie. I to nawet nie ze względów zawodowych. Aplegatt po prostu ciekawie opowiadał, a Roz podobnie jak wielu zasiedziałych mieszczuchów ceniła sobie dobre opowieści, zaś znajomość z mężczyzną mogła się przydać jeszcze w przyszłości.
Na resztę dnia plan miała prosty. Skarbona w świątyni Vereny miała się dziś wzbogacić o kolejny szyling albo dwa. Kilka słów modlitwy też nie powinno zaszkodzić. W drodze powrotnej do domu chciała jeszcze zahaczyć o faktorię Kaufmanna.