Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2021, 18:13   #31
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik, Lotta, Levana, Bran, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Scorp nieco bojaźliwie obserwując otoczenie, podczłapał bliżej martwej tkanki, rozlanej bliżej otchłani prowadzącej najpewniej do samych Podmroków. Zapytany przez elfa o nią zaprzeczył na tyle ile potrafił, by przekazać że nie wie co to jest.
- Trex mądry. Trex może wie. Nie widzi ja tego kiedyś. - dodał i zapytany przez Lottę o liczebność stada, ponownie pokazał sześć koboldzich pazurów.

Kiedy zdecydowali się ruszać, poprowadził ich ciasnymi, klaustrofobicznymi korytarzami prowadzącymi stale w dół i okalającymi rozpadlinę. Kiedy zatoczyli niemal pełne koło, tunel otworzył się ponownie na ziejącą z podziemi czeluść. Był tam drewniany podest. Tkwił przytulonym do jednej strony przepaści.

Z drugiej zaś strony był kolejny, podobny trap. Trapy te były połączone ze sobą liną przeplecioną przez dwa kołowrotki znajdujące się każdy po innej stronie. Na linie, z dala od nich, wisiał kosz transportowy. Był niemal identyczny jak ten zastany w miejscu walki z obcym im potworem, lecz był przeznaczony do transportu w poziomie, nie w pionie.

Scorp chwycił za serce porcelanowego dzwonka przytwierdzonego do nieruchomego elementu kołowrotka i uderzył kilka razy.



Nie musieli długo czekać, aż zza korytarza po ich lewej, zaczęły wychodzić smokowce. Jeden, drugi... pięć. Większość wyposażona była w kilofy, młoty i kliny, część nosiła latarnie mimo że koboldy doskonale widziały w ciemności. Lecz jeden z koboldów odróżniał się.

Trex wystąpił do przodu. Różnił się od reszty nie tylko tym, iż posiadał błoniaste skrzydła, lecz również wyczuwalnym bez słów posłuchem wśród reszty nielicznej grupy smokowców. Zdawał się też poruszać bardziej wyprostowany. Gadzie oczy miał żółte, zaś skórę pokrytą szkarłatnymi łuskami. Mienił się w nich blask dzierżonych przez koboldy, Oberika i Lottę pochodni.

Urd, bowiem tak zwano skrzydlate koboldy był odziany w prosty skórzany kaftan oraz owinięte wokół torsu łachmany spięte skórzanym pasem. Do owego pasa przytwierdzone były sakwy. W jednej z pewnością tkwił niemały wolumin, w pozostałych tkwiły zapewne zwykłe koboldzie sprawy.

- Nie mamy niecnych zamiarów, nieznajomi. - rzekł urd płynną, wspólną mową lekko tylko spaczoną przez kształt pysku, przez który musiały ulatwywac te słowa.

Trex uniósł dłonie w geście ukazującym, iż nie próbuje żadnych pokryjomych sztuczek.
- Wieczna zima uczyniła egzystencję pośród nadprzyrodzonego mrozu tundr niemożną do przezwyciężenia. Nie uczyniliśmy górnikom krzywd, lecz jeśli to w tej sprawie przybywacie, przyjmijcie moje najszczersze przeprosiny.

Urd ukłonił się lekko, przyklejając prawe przedramię w okolicach torsu w geście przeprosin.
- Liczę, że to temporalne nieporozumienie, którego implikacją był płochliwy odwrót górników będzie zalążkiem intratnej współpracy dla obu stron. Od początku nie taki był nasz zamiar. To czego potrzebujemy to miejsce gdzie możemy uchronić się przed przeraźliwym chłodem i jedzenie. W zamian będziemy pracować dla Termalaine dniami i nocami i nie przyprawimy mieszkańców o kłopoty. Miasto zyska, mając nas za pracowników. Nie ma bowiem lepszego górnika nad smokowca. Jaka będzie wasza odpowiedź?

Niewątpliwie słownictwo, z którego korzystał ów urd, odstawało od wyobrażeń o tych stworzeniach. Pomimo swej postaci sprawiał wrażenie uczonego.

Lotta: wyczucie pobudek - tajny!
Lavena: wyczucie pobudek - tajny!
Oberik: wyczucie pobudek - tajny!
Sorcane: wyczucie pobudek - tajny!
Bran: wyczucie pobudek - tajny!
 
Rewik jest offline